Gazprom reaktywował projekt „Posejdon”, który przewiduje dostarczanie gazu do południowej Europy rurociągiem podmorskim, łączącym Grecję z Włochami. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób gaz dotrze do Grecji. Są dwie możliwości: przez Turcję albo Bułgarię.
Przedstawiciele rosyjskiego koncernu podpisali 24 lutego wstępne memorandum z włoskimi i greckimi kontrahentami dotyczące opracowania projektu budowy gazociągu między Grecją a Włochami. Projekt ma umożliwić realizację rosyjskich celów dostarczania cennego surowca do południowej części Europy.
Wstępną umowę zawarli szef Gazpromu, Aleksiej Miller, prezes włoskiego Edison CEO, Marc Benayoun i szef greckiej spółki DEPA, Theodoros Kitsakos.
Zgodnie z oświadczeniem Gazpromu, strony zamierzają wykorzystać prace już wykonane przez koncerny Edison i DEPA w związku z projektem ITGI Posejdon, którego realizacja została wstrzymana, kiedy okazało się, że gazociąg Trans Adriatic (TAP) miał był częścią południowego korytarza gazowego. Konkurencyjny wobec Rosjan rurociąg miał dostarczać gaz z Azerbejdżanu do Europy.
Wesprzyj nas już teraz!
Pozostaje niejasne, czy Posejdon będzie bezpośrednim konkurentem TAP, czy też ma być dodatkową trasą dla rosyjskiego gazu.
Szef włoskiego koncernu, Benayoun przekonuje, że „ewentualny rozwój tego nowego korytarza dostaw, które mają być realizowane w pełnej zgodności z ustawodawstwem i regulacjami UE, będzie sprzyjać zapewnieniu włoskiego bezpieczeństwu energetycznego”.
– Ożywienie projektu ITGI Posejdon – mówił z kolei Kitsakos – wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne Europy, która zyskuje dodatkowy korytarz dostaw. Wzmacnia również rolę Grecji jako głównej bramy dla gazu pochodzącego ze zróżnicowanych źródeł.
Rosyjska prasa pisze, że „Posejdon” może być kontynuacją bułgarskiego projektu budowy gazociągu South Stream, którego realizacja została wstrzymana w 2013 roku po naciskach Komisji Europejskiej na Bułgarię. Rosja zaproponowała wówczas alternatywny projekt gazociągu Turkish Stream, którym gaz miał dochodzić – zamiast do Warny – do tureckiego portu Kıyıköy.
Wskutek jednak ochłodzenia relacji z Turcją po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu na granicy z Syrią w dniu 24 listopada 2015 roku, Rosjanie myślą o powrocie do realizacji swojego pierwotnego projektu South Stream.
Siergiej Prawosudow, dyrektor Rosyjskiego Instytutu Energetyki Narodowej przekonuje, że w sprawie bułgarskiej trasy rosyjska strona poczyniła już znaczne inwestycje i gdyby nie opieszałość władz w Sofii, gaz mógłby już dawno popłynąć. Podkreślił on, że inicjatywę Gazpromu blokuje Bruksela pod naciskiem Amerykanów. Sami Bułgarzy bardzo chętnie, by przystali na szybkie wdrożenie projektu w życie.
Rurociąg South Stream został zaprojektowany, by dostarczać rosyjski gazu przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie przez Serbię, Węgry i Słowenię do Włoch. Jego głównymi akcjonariuszami były rosyjski Gazprom i włoska spółka ENI.
1 grudnia 2013 roku, Rosja zrezygnowała z jego realizacji, ze względu – jak podkreślili szefowie Gazpromu – na sprzeciw UE. Spółka wkrótce przedstawiła alternatywne rozwiązanie: Turkish Stream. W obecnej sytuacji – z powodu napiętych relacji między obu krajami – do łask powróciła bułgarska koncepcja.
Źródło: euractiv.com., AS.