Deklarowane cele podejmowanych przez rząd działań w walce z koronawirusem są rozbieżne z celami realnie osiąganymi. Czy rzeczywiście więc chodzi o ratowanie życia i zdrowia, bezpieczeństwo publiczne i przyszłość narodu czy też może przy okazji realizowane są całkiem inne cele? – Co próbuje nam zaaplikować Wielki Brat? – pyta Grzegorz Braun, poseł Konfederacji.
Jak zauważył Grzegorz Braun w nagraniu opublikowanym w serwisie YouTube, patrząc realnie na skutki walki z pandemią widzimy zamrożenie gospodarki, a więc katastrofę ekonomiczną, która staje się faktem.
Wesprzyj nas już teraz!
W życiu politycznym, legislacyjnym także dzieją się niepokojące rzeczy. Poseł Braun mówi o rozwiązaniach wprowadzanych „tylnymi drzwiami” w „trybem zbójeckim” – jeśli idzie o procedurę parlamentarną, a w „trybie militaryzacji”, jeśli idzie o efekty. Braun określił ten stan mianem „militaryzacji a’la stan wojenny”. I jak zauważył, porównanie do stanu wojennego nie wypada na korzyść aktualnej władzy (całe społeczeństwo musi przebywać w domach, władza zamknęła kościoły, puszcze, lasy, parki, place zabaw, ograniczenia przemieszczania się dla rodzin, zakaz wyjścia dla nastolatków np. do sklepu po zakupy…).
– Ponadto Sejm jest dzisiaj fikcją. Cokolwiek się dzisiaj dzieje, to jest dyktat idący z góry, z boku, dokładnie nie wiadomo z której strony. Nie wiadomo, która władza rodzi te kolejne projekty, które są przedstawiane Sejmowi i Senatowi, ale one niczego nie mają tu do wniesienia, pełnią tylko rolę żyrantów – w wielu przypadkach usłużnych – kontynuuje Grzegorz Braun. Zdaniem parlamentarzysty Sejm w ostatnich dniach, „to fasada, to dekoracja, to wydmuszka”. I jak dodaje, jeśli kogoś przejmuje tzw. demokracja, zasady konstytucyjne, to „czegoś takiego jak kontrola parlamentu nad władzą wykonawczą, nie ma”. Jak relacjonuje, komisje sejmowe nie działają, zespoły parlamentarne zostały wyłączone, a w ustawie antywirusowej przemycono „trujące kwiatki” pod pozorem ratowania obywateli, czy przedsiębiorców zagrożonych epidemią.
Poseł Braun zauważa też, że „akcję koronawirusową” nazywa się oficjalnie pandemią na podstawie zmiany decyzji administracyjnej, a nie naukowych podstaw. To Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) dokonała redefinicji tego, co będzie nazywać się pandemią – to już nie masowość ofiar występującej anomalii, ale masowość zagrożenia.
Poseł zauważa również niewspółmierne zainteresowanie medialne koronawirusem co stoi w kontraście do innych chorób, które są przyczyną wielu (czasem dużo większej liczby) zgonów. Przypomniał też głosy niemieckich naukowców, którzy stawiają pytania o to, na ile koronawirus jest realnym zagrożeniem – definiowanym naukowo, medycznie, a na ile jest to medialna kreacja i operacja polityczna. – W jakim stopniu i w Polsce jesteśmy obiektem strategicznego zarządzania percepcją? – pyta poseł zastanawiając się jaką rzeczywiście agendę realizuje rząd.
O co rzeczywiście chodzi? W tym kontekście Grzegorz Braun wskazuje na zachętę Ministerstwa Cyfryzacji do testowania aplikacji „ProteGo”, która wedle deklaracji ma pozwolić kontrolować i zahamować rozprzestrzenianie się koronawirusa. – To ma być taki – jeszcze nie elektroniczny pastuch na Polaków. To ma być aplikacja, dzięki której dowiecie się Państwo, że kwalifikujecie się do kwarantanny jeśli zainstalowana w waszym urządzeniu mobilnym aplikacja wykryje, żeście się zetknęli w ostatnich tygodniach, dniach z kimś, kto został zdiagnozowany jako nosiciel groźnego wirusa – tłumaczy poseł.
Grzegorz Braun zastanawia się też jak będzie wyglądało życie po kwarantannie i jakież to „pożytki” pozostaną po walce z koronawirusie – a jednym z nich może być rozpowszechnienie elektronicznego nadzoru nad obywatelami. – Jaką agendę realizuje rząd, skoro nie w ustawach policyjnych, ale poprzez Ministerstwo Cyfryzacji, a to Ministerstwo Zdrowia, a to Główny Inspektorat Sanitarny wprowadza do naszego życia stan wojenny 2.0? – pyta poseł.
Źródło yotube.com/Grzegorz Braun
MA
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.