Na miejscu premiera przestałbym kupować prawa do emisji CO2, przystąpiłbym do nowych rozmów z Unią i powiedziałbym; to rujnuje naszą gospodarkę, niszczy nasze gospodarstwa domowe, emeryci i rodziny nie mają z czego płacić, doprowadzi to nas do katastrofy gospodarczej i ekonomicznej, ustalmy jak będziemy tą politykę klimatyczną prowadzić, ale na innych zasadach – zaproponował Mariusz Kałużny, poseł Solidarnej Polski w programie „Jaka jest prawda?” na kanale PCh24TV.
Poseł SP na początku podkreślił niepokojąco prorosyjski charakter klimatycznej polityki Unii Europejskiej. – Rosja wykorzystuje to, co budowała w Unii Europejskiej przez wiele lat. To co Unia robi, czyli cały ten Green Deal, cała polityka klimatyczna, którą stosuje to jest polityka bardzo mocno prorosyjska. Widać, że lobby rosyjskie w UE działa i pytanie czy niemieccy, czy francuscy politycy, którzy ją tworzą, są w ogóle samodzielni – zauważył.
Na porozumienia zawarte m.in. w programie Fit for 55 zgodziły się również ciężkie do posądzenia o prorosyjskość rządy, w tym i naszego kraju. – Rok temu jak mówiliśmy „weto albo śmierć” to przecież z nas się śmiano, wszyscy z nas kpili – przypomniał poseł Kałużny. – U podstaw założenia Solidarnej Polski w 2012 i 2013 r. organizowaliśmy taką wielką konferencję o pakiecie klimatycznym. Już wówczas wskazywaliśmy – bo minister Ziobro był wtedy europosłem, wiedział co Unia szykuje wobec Polski i chciał temu zapobiec – ale to wciąż były tematy nowe. Nawet rok temu wszyscy patrzyli na nas jak na dziwolągów, którzy nie chcą z Unii Europejskiej jakiejś rzekomo darmowej kasy, tylko niepotrzebnie się awanturują, przeszkadzają premierowi, mają jakieś własne ambicje – podkreślił zaangażowanie swojego ugrupowania na rzecz walki z destrukcyjną polityką klimatyczną.
Wesprzyj nas już teraz!
Poseł Kałużny nie zatrzymał się jednak na samej krytyce unijnej polityki. Jego zdaniem, pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić w tej sytuacji rząd to odejście z rynku handlu emisjami EU ETS. – Dzisiaj 60 proc. emisji, jeżeli chodzi o tonę energii, to są koszty unijne. Czyli my kupujemy, bo Unia tak chce, na giełdzie w Lipsku prawa do emisji CO2 i za to płacimy ogromne pieniądze – wyliczał koszty partycypowania w tym systemie.
– Okazuje się, że – sprawdziliśmy to – nikt tak naprawdę nie wie co nam za to grozi. Ewentualnie jakaś kilkumilionowa kara. To jest system tak stworzony, że ja dzisiaj bym nie kupował tych praw do emisji, przystąpiłbym do nowych rozmów z Unią, powiedziałbym; nie kupujemy tych praw do emisji ETS bo to rujnuje naszą gospodarkę, niszczy nasze gospodarstwa domowe, emeryci i rodziny nie mają z czego płacić, doprowadzi to nas do katastrofy gospodarczej i ekonomicznej, ustalmy jak będziemy tą politykę klimatyczną prowadzić, ale na innych zasadach – wyjaśnił.
– Nie wiem czy tak zrobi premier Morawiecki, ja bym tak zrobił i głęboko do tego zachęcał. Nie przejmowałbym się jak zareaguje UE, bo Unia przez wiele miesięcy reaguje wobec Polski bardzo negatywnie, więc po prostu broniłbym własnej kieszeni i Polski – podkreślił. Na pytanie, dlaczego premier w takim razie nie idzie za podobnymi radami, w końcu PiS od dawna wiedział czym grozi partycypowanie w tym systemie, odparł, że jego zdaniem, Mateusz Morawiecki wierzy jeszcze w wyważoną i rozsądną debatę na partnerskich zasadach z UE. – Ta taktyka się po prostu nie sprawdza. Z naszej strony jest „ciepła dyplomacja”, a z tamtej chcą z nas po prostu zrobić miazgę. Oni jadą na nas z czołgiem, a my stoimy i machamy kwiatkiem, sugerując, że może się jeszcze dogadamy – ocenił.
Źródło: PCh24TV
PR
***
Całość rozmowy poniżej: