„29 kwietnia zapadł wyrok w sprawie byłego wiceprezydenta Gdańska Piotra Kowalczuka, oskarżonego o dokonanie innych czynności seksualnych z osobą nieletnią. Sąd orzekł rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, finansową karę zadośćuczynienia, a także zakaz zbliżania się do ofiary, którą jest młody chłopak. Wyrok nie jest prawomocny – adwokat zapowiada apelację”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Publicysta przypomina jeden z odcinków programu „Warto rozmawiać” z 2018 roku, w którym to dyskutowano o programie „Zdrovve love” – mocno kontrowersyjnej edukacji seksualnej w gdańskich szkołach za który był odpowiedzialny wyżej wywołany wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk.
„Autorzy broszurki bez żenady nawiązują do tzw. standardów edukacji seksualnej WHO zakładających uczenie dzieci do lat czterech dotykania miejsc intymnych, do lat sześciu – doświadczania radości i przyjemności, przyzwolenie dotykania miejsc intymnych, do lat dziewięciu – uczenie o seksualnych prawach dzieci, o różnych metodach antykoncepcji, o akceptowalnym współżyciu seksualnym „za zgodą obu stron”, a powyżej dziewięciu lat – o radości masturbacji”, relacjonuje gospodarz programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie Pospieszalskiego „nadużycia seksualne, o które oskarżony jest promotor Zdrovve love, wpisują się w serię podobnych przypadków”.
„Ta sprawa to także kolejny sygnał, żeby z daleko idącą ostrożnością patrzeć na innych promotorów zdrowia seksualnego, np. tych, którym dziś szefowa MEN powierza opracowanie programu edukacji zdrowotnej” podsumowuje.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG
Szkoła „po nowemu”: Cel numer jeden – „odpolszczyć” i zateizować młodych