„Zabrze, niedziela 10 lipca. W parafii św. Kamila dwóch nietrzeźwych mężczyzn zakłócało mszę świętą, krzycząc i używając wulgaryzmów. Sprawcy (22 lata i 25 lat) byli agresywni, nawet gdy interweniowała policja. (…) Opisany incydent to jeden z 2,5 tys. odnotowanych przypadków, wobec których wszczęto postępowania. Dla porównania: w latach 2009–2015 takich postepowań było 163”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Twórca programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV zastanawia się, jakie są przyczyny fali antykatolickiej agresji, jakiej szczególnie doświadczamy w Polsce po 2015 roku. Jego zdaniem wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, po którym miała miejsce prawdziwa erupcja agresji wobec chrześcijan, ataków na kościoły etc., to wynik, a nie przyczyna.
„Antyklerykalizm był zawsze naturalnym elementem intelektualnego i politycznego pejzażu, ale wrogość wobec Kościoła i wiernych to domena komunistów. Po 1989 r. agresywny antykatolicyzm reprezentowany był przez sieroty po nieboszczce PZPR, głównie tygodnik Nie, a w nieco bardziej wyrafinowanej formie przez Wyborczą i postkomunistyczne media”, wskazuje publicysta.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego zdaniem to jednak przeszłość, a obecnie mamy do czynienia już z nowym „postchrześcijańskim pokoleniem”.
„Znajomy wykładowca szkoły artystycznej poprosił studentów, by uzgodnili z grupą (ok. 20 osób) termin egzaminu ustnego. Studenci zaproponowali czwartek 16 czerwca. Wtedy profesor zwrócił uwagę, że to Boże Ciało, dzień ustawowo wolny od pracy i ważne święto religijne. Studenci odpowiedzieli: Co z tego? Nam wszystkim termin odpowiada. Wykładowca poprosił kategorycznie o inną datę i wtedy zaproponowali 19 czerwca – niedzielę. Młodych adeptów sztuki od barbarzyńców z Zabrza różni tylko zawartość alkoholu we krwi”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK