Co zrobić, gdy w polityce zagranicznej zawodzi stosowanie „twardej siły” i inne narody opierają się przed przyjęciem „postępowych wartości”, przez co znacznie jest utrudniona realizacja interesów narodowych danego państwa na arenie międzynarodowej? Jak sugeruje David Lammy z Partii Pracy, kreowany na przyszłego szefa brytyjskiej dyplomacji, należy zastosować „postępowy realizm”. Na „postępowy realizm” stawiają politycy w Australii, Stanach Zjednoczonych czy Unii Europejskiej.
„Postępowy realizm” labourzysty Davida Lammiego
Wesprzyj nas już teraz!
Najpóźniej do stycznia 2025 roku Brytyjczycy powinni wybrać nowe władze. Obecne sondaże wskazują na ogromną przewagę polityków związanych z Partią Pracy. Jest wielce prawdopodobne, że po 13 latach rządów Partii Konserwatywnej na Wyspach nastąpi zmiana warty. No chyba, że wydarzy się coś nadzwyczajnego i konserwatyści poprowadzą na finiszu udaną kampanię wyborczą, przekonując Brytyjczyków do powierzenia im rządowych sterów na kolejne kilka lat.
Niemniej, w ramach przygotowań do objęcia władzy, labourzyści ujawniają opinii publicznej, co zamierzają zrobić, by poprawić sytuację ekonomiczną w kraju i pozycję państwa na arenie międzynarodowej.
1 lutego David Lammy wygłosił mowę programową w Fabian Society, gdzie wskazał, że jako przyszły szef dyplomacji będzie realizował program „postępowego realizmu”. Następnie, 17 kwietnia na stronie foreignaffairs.com ukazał się jego obszerny esej zatytułowany „Kwestia postępowego realizmu”. To rozwinięcie wcześniejszej przemowy i wyjaśnienie, dlaczego Londyn musi obrać nowy globalny kurs.
Jeszcze w lutym Lammy zaznaczył, że labourzyści stoją w obliczu historycznej szansy nie tylko na objęcie władzy, ale przede wszystkim na wprowadzenie zmian, które „określą ducha Wielkiej Brytanii” w nowej zmieniającej się rzeczywistości na świecie.
Laburzystowski rząd Keira Starmera (lidera Partii Pracy) miałby zjednoczyć kraj, naprawić sojusze, przywrócić brytyjskie wartości i ponownie zwiększyć wpływy monarchii w tym niezwykle niespokojnym świecie, gdzie rośnie groźba częstszego stosowania siły militarnej i naruszania praw człowieka oraz nierespektowania wcześniej ustalonych zasad porządku międzynarodowego.
W „erze nieporządku”, rosnącej rywalizacji i pełzającej wielostronnej dysfunkcji organizacji międzynarodowych – od Światowej Organizacji Handlu poczynając, a na ONZ kończąc – Lammy obiecał zbudować „wspólną zieloną przyszłość”. Chce wykorzystać obecny kryzys aby przekuć porażki w sukces dzięki „świeżemu podejściu” do polityki międzynarodowej, czyli przyjęciu „postępowego realizmu”.
– Postępowy, ponieważ nasza polityka zagraniczna będzie opierać się na naszych wartościach, takich jak równość, praworządność i internacjonalizm. Realizm, gdyż skupimy się na czynieniu praktycznego, namacalnego postępu w świecie takim, jaki jest, a nie takim, jakim chcielibyśmy, żeby był – tłumaczył polityk. Zapewnił, że „będzie łączyć to, co najlepsze z dwóch wielkich tradycji laburzystów: przywiązanie do realizmu Ernesta Bevina [1881 – 1951] oraz zaangażowanie w szerzenie postępu sekretarza stanu Robina Cooka [1946 – 2005]”.
Bevin był nie tylko wpływowym działaczem związkowym i sekretarzem stanu, ale także antykomunistą oraz propagandystą. Uznał, że komunizm to „żydowski spisek” wymierzony w Wielką Brytanię. Sprzeciwiał się pobłażliwej polityce wobec państw faszystowskich. Był także podejrzliwy w stosunku do katolików. Polityk odegrał istotną rolę w powstaniu NATO, uruchomieniu Planu Marshalla i pozyskaniu broni atomowej przez Brytyjczyków. Mówiono o nim jako o „mężu stanu”.
Z kolei Cook uchodził za jednego z najbystrzejszych umysłów w krajowej polityce. Miał wywierać wpływy daleko wykraczające poza jego oficjalne stanowisko. Pełniąc funkcję ministra spraw zagranicznych zapewnił, że polityka państwa miała „wymiar etyczny”. W 1999 r. wraz z Tony Blairem przekonał początkowo niechętnego prezydenta USA Billa Clintona do rozmieszczenia sił amerykańskich w Kosowie. W 2003 roku, w proteście przeciwko decyzji Blaira o wsparciu inwazji na Iraku, Cook złożył dymisję.
„Odwrócony OPEC”, dostęp do surowców i rynków zbytu
Lammy, nawiązując do antyfaszyzmu Bevina, wskazał, że „Władimir Putin to nie tylko dyktator, ale przywódca nowej formy faszyzmu, niosącej inwazję i ucisk naszym sąsiadom”, a której należy się sprzeciwić. Chwaląc realizm byłego sekretarza stanu, labourzystowski polityk zwrócił uwagę na potrzebę budowy nowych sojuszy, aby „przeciwstawić się współczesnym dyktatorom”.
W celu przezwyciężenia wad Bevina odnośnie postrzegania imperium w koloniach, Lammy zasugerował, że trzeba odwołać się do Cooka, który opowiadał się za stosowaniem postępowych zasad w polityce zagranicznej. Dlatego celem dyplomacji powinna być odpowiednia reakcja na ludobójstwo, przestrzeganie praw człowieka i działania klimatyczne.
Lammy mówił w lutym: – Przyjaciele, postępowy realizm Partii Pracy polega na oddaniu Bevina na służbę Cooka. Oznacza użycie realistycznych środków do osiągnięcia postępowych celów.
Dodał, że nie można zapewnić idealizmu Cooka bez realizmu Bevina, a w dzisiejszym świecie „nie możemy dać się zmusić do fałszywego wyboru między wartościami i interesami, między otwarciem na świat a obroną naszego narodu, między samoświadomością naszej historii a wiarą w przyszłość, między idealizmem a realizmem. Obydwa są potrzebne”.
Bardziej szczegółowo odnosząc się do konkretnych regionów, Lammy zasugerował, że jego partia opowiada się za szybkim zawieszeniem broni w Palestynie i wszczęciem negocjacji, wspierając jednak „ukierunkowane działania” w celu zwalczania aktywności rozbójników Huti na Morzu Czerwonym. Tłumaczył, że w obliczu realnego ryzyka eskalacji napięcia w całym regionie Bliskiego Wschodu konieczne jest odwołanie się do „dyplomacji prewencyjnej, nawyku, praktyki i sztuki, w której dyplomacja brytyjska tradycyjnie przoduje, ale która wymaga pilnego odrodzenia”.
W przekonaniu polityka wymagana jest determinacja w celu uruchomienia nowego procesu politycznego, który doprowadzi do realizacji rozwiązania dwupaństwowego w Palestynie. Wielka Brytania ma współpracować, a nie lekceważyć partnerów w Zatoce Perskiej.
W odniesieniu do Rosji oraz toczącej się wojny Lammy zapowiedział utrzymanie długoterminowego poparcia dla Ukrainy i włączenie tego kraju do NATO. Chce zawarcia nowego paktu bezpieczeństwa między Wielką Brytanią a UE, przywracając „ustrukturyzowany dialog” i wspólne skupienie się na bezpieczeństwie kontynentu, którego „sercem ma być Ukraina”. Chciałby, aby brytyjscy dyplomaci brali udział w posiedzeniach Rady Europejskiej.
Nie mniej ważnym elementem „postępowego realizmu” Lammiego jest „zielona transformacja” i szybka dekarbonizacja świata. Laburzysta planuje budowę Sojuszu Czystej Energii, obejmującego kraje rozwinięte i rozwijające się, aby przyspieszyć transformację, nadać tempo globalnym działaniom i obniżyć koszty czystej energii w kraju i za granicą. Ma powstać „odwrócony OPEC”, w ramach którego kraje będą ze sobą współpracować w zakresie „czystej energii”. Temu nowemu sojuszowi mieliby przewodzić Brytyjczycy. Dlatego Lammy planuje podwojenie wysiłków na rzecz zreformowania międzynarodowych instytucji finansowych. Chce, by Wielka Brytania była wiodącym supermocarstwem w dziedzinie „czystej energii”, zapewniającym zeroemisyjny system elektroenergetyczny do 2030 r.
Zgodnie z Planem Zielonego Dobrobytu, będzie zabiegał o zawarcie potrzebnych porozumień, by zapewnić monarchii dostęp do kluczowych minerałów i rynków dla brytyjskich towarów ekologicznych.
Wszystko to mają być działania z zakresu „realistycznej polityki”. Jednak Londyn ma również nadrobić zaległości w promocji polityki rozwojowej, której liderem dzisiaj są Chiny. „Domy, wiatraki i sojusze” – oto triada bezpieczeństwa Brytyjczyków na kolejne dekady.
Brytyjsko-unijne partnerstwo bezpieczeństwa i większe zaangażowanie na świecie
17 kwietnia w eseju zamieszczonym na łamach „Foreign Affairs” (wersja drukowana maj/czerwiec 2024 r.), Lammy rozwinął swoje wcześniejsze przemówienie z Fabian Society, snując wizję, jak powinna się zachować monarchia w chaotycznym i wielobiegunowym porządku międzynarodowym, gdzie prym wiodą Chiny i nastąpiła większa dystrybucja władzy do większej liczby państw.
Arena międzynarodowa stała się bardziej „zatłoczona”. Zawierane są nowe transakcje w Afryce, Azji oraz Ameryce Łacińskiej. Zyskują kraje autorytarne, demokracja liberalna spychana jest na dalszy plan. Zaostrzyła się konkurencja w związku z procesem transformacji energetycznej.
Labourzysta chce odwrócić negatywne skutki polityki konserwatystów, którzy rzekomo mieli zanadto skupiać się na sprawach wewnętrznych, rezygnując z przewodzenia polityce klimatycznej i godząc się na utratę swojej mocarstwowej pozycji w dawnych koloniach.
„Postępowy realizm” miałby zatem polegać na ustaleniu priorytetów polityki zagranicznej i nieustępowania z ich osiągnięcia, przy odwoływaniu się zarówno do twardej siły (sharp power), w tym oręża militarnego, jak i miękkiej siły (soft power). Lammy zaleca nie tylko realistyczne spojrzenie na rolę Wielkiej Brytanii w świecie, ale także przyjęcie postępowej wiary w jej zdolność do obrony demokracji, praworządności, do budowania instytucji globalnych, zwalczania ubóstwa i walki ze zmianami klimatu.
W związku z kontrolą światowej gospodarki przez kraje autorytarne (np. w 2022 roku udział w światowym handlu krajów demokratycznych spadł z 74 proc. do 47 procent. Ponadto znacznie wzrosła siła militarna krajów autokratycznych. Świat w coraz mniejszym stopniu liczy się z USA, UE i Wielką Brytanią) trzeba zastąpić „liberalny interwencjonizm (wybiórcze interwencje wojskowe, stosowanie podwójnych standardów) inną polityką.
Należy zbudować nowy, silniejszy sojusz bezpieczeństwa świata zachodniego, obejmującego brytyjsko-unijne partnerstwo geopolityczne i podzielić się obciążeniami prowadzenia działań militarnych z USA. Nowy pakt bezpieczeństwa z Brukselą miałby zapewnić ściślejszą koordynację w kwestiach wojskowych, gospodarczych, klimatycznych, zdrowotnych, cybernetycznych i bezpieczeństwa energetycznego. Uzupełniłby niezachwiane zaangażowanie obu stron na rzecz NATO jako najważniejszego narzędzia polityki bezpieczeństwa europejskiego.
Brytyjska monarchia miałaby nawiązać ściślejsze relacje z Niemcami, Francją, Irlandią i Polską. Dalej będzie wspierać Ukrainę, ponieważ „od wyniku wojny w tym kraju zależy przyszłość bezpieczeństwa europejskiego. Ponadto należy przekonać Kreml, że Kijów będzie wspierany tak długo, aż osiągnie zwycięstwo”. Dopiero potem nastąpiłoby przyłączenie do NATO.
O ile bezpieczeństwo europejskie ma być priorytetem dla Brytyjczyków, to jednak nie odstąpią oni od spraw Indo-Pacyfiku, który jest ważny dla globalnego dobrobytu i bezpieczeństwa świata w nadchodzących dekadach. Umowa AUKUS pełni w tym zakresie istotną rolę. Ma się zmienić także strategia wobec Chin. Z Pekinem należy współpracować w zakresie polityki klimatycznej, pandemicznej i sztucznej inteligencji, ale ostro rywalizować w pozostałych kwestiach.
Wspieranie suwerenności państw Południa, które przeciwstawią się Rosji. Kluczowa walka o surowce
„Postępowy realizm” w odniesieniu do krajów Południa ma polegać nie na podważaniu suwerenności słabszych państw, jak to robiono w przeszłości, lecz na jej wspieraniu, zwłaszcza w tych regionach, gdzie słabsze państwa muszą przeciwstawić się imperializmowi rosyjskiemu, korupcji lub gdzie kwestionowana jest polityka klimatyczna. Lammy chce zrewitalizować Wspólnotę Narodów.
Kandydat na szefa brytyjskiej dyplomacji nie kryje, że walka o kluczowe surowce obecnie stanowi sedno polityki zagranicznej każdej wielkiej potęgi. Dlatego też „postępowy realizm” ma polegać na budowaniu współpracy z państwami zasobnymi w surowce niezbędne do eko-cyfrowej transformacji,
Koalicja państw zachodnich miałaby opracować globalne bariery dla rozwoju technologii, zanim będzie za późno. Powstałaby nowa strategia dla Afryki, która za kilkadziesiąt lat będzie rozwijała się niezwykle dynamicznie. Pomoc rozwojowa miałaby ustanowić długoterminowe partnerstwa handlowe.
Lammy podkreślił, że jego kraj musi także szybko pobudzić wzrost wewnętrzny dzięki nowym partnerstwom handlowym i przyspieszeniu transformacji energetycznej w kraju. Dlatego chce potroić moc energii słonecznej, czterokrotnie zwiększyć moc energii z wiatru na morzu, podwoić moc wiatrową na lądzie, rozwijać energię jądrową czy wodorową.
„Postępowy realizm” miał być antidotum na politykę G.W. Busha
Kandydat Partii Pracy na szefa dyplomacji brytyjskiej, propagując hasło „postępowego realizmu”, nawiązuje do idei formułowanych pod koniec rządów G.W. Busha w USA i po nieudanej inwazji w Iraku. W 2006 roku Robert Wright, ale także inni wpływowi intelektualiści nakreślili, w jaki sposób miałaby wyglądać amerykańska polityka zagraniczna, którą powinni przyjąć zarówno realiści, jak i idealiści w kontrze do neokonserwatystów.
Sugerował, że ani zbyt wąskie skupienie się na interesie narodowym (realiści, np. Henry Kissinger) ani przywiązywanie zbyt dużej wagi do miękkiej siły, wartości liberalnych (idealiści) nie jest dobre. Pierwsze podejście prowadzi bardzo często do niemoralnych działań, a drugie również może zwieść na manowce. Wright zasugerował, że można budować „paradygmat polityki zagranicznej zbliżony do kwadratury koła”, polegającej na łączeniu humanitarnych celów idealistów z potężną logiką realistów. Nazwał to mianem „postępowego realizmu”, który ma szansę zyskać poparcie wielu liberałów i postępowców oraz części konserwatystów.
„Postępowy realizm” zaczyna się od przyjęcia kardynalnej doktryny tradycyjnego realizmu. Głosi ona: celem amerykańskiej polityki zagranicznej jest służenie interesom Stanów Zjednoczonych. Jednak, nie można ignorować instytucji międzynarodowych i ustalonych zasad globalnej polityki. USA nie może także przymykać oko na to, co robią państwa u siebie, nawet jeśli nie narażają interesów amerykańskich na szachownicy geopolitycznej.
Nie można odwoływać się do skrajności, to jest najeżdżać innych państw ani stawiać na pierwszym miejscu relacji ekonomicznych. Kluczowy jest silny system globalnego zarządzania i zapewnienie zinstytucjonalizowanej reakcji na różne problemy, np. globalne ocieplenie czy głód.
Wojna w Iraku okazała się kluczowa dla szukania nowych koncepcji prowadzenia polityki zagranicznej. Poza ideą „postępowego realizmu” pojawiły się zbliżone idee „liberalnego realizmu” Johna Ikenberry i Charlesa Kupchana, czy „etycznego realizmu” Anatola Lievena i Johna Hulsmana.
Wszystkie one nawiązywały do tego, co pisał Hans Morgenthau, główny architekt realizmu w połowie XX wieku. Wskazywał on, że wskutek globalizacji i rosnących zależności między państwami aby utrzymać pokój na świecie, konieczne stanie się ograniczenie suwerenności narodowej. Polityka zagraniczna przestanie być grą o sumie zerowej i trudniej będzie uzyskać wynik: wygrana – przegrana. Dlatego należy skorelować kwestie ekonomii, środowiska, bezpieczeństwa i podporządkować interes narodowy interesowi międzynarodowemu. Należało przyjąć taki model polityki globalnej i system globalnego zarządzania, który będzie do zaakceptowania dla jak największej liczby państw. Stąd uznano, że tym, co łączy może być polityka klimatyczna, zdrowotna, akcentowanie inkluzji itp.
Zdaniem Wrighta, narodowa polityka zagraniczna koncentruje się na realizacji interesów własnych obywateli, przez co ma jej brakować „doskonałości moralnej”. Dlatego jedynie poprzez splecenie losów swoich obywateli z innymi narodami (polityka globalistyczna) ma przybliżać się interes narodowy do ideałów moralnych.
Koncepcję „postępowego realizmu” rozwijał Joseph S. Nye, który pisał w 2022 roku, że „w świecie suwerennych państw decyzje dotyczące polityki zagranicznej powinny w naturalny sposób uwzględniać interesy narodowe i szerszą równowagę sił. Jednak w przeciwieństwie do czasów II wojny światowej, kiedy ta realistyczna perspektywa zyskała większe uznanie, dzisiejsza polityka międzynarodowa wymaga znacznie bardziej zniuansowanego podejścia do władzy”.
Autor wyjaśnił, że w celu nakłonienia innych do robienia określonych rzeczy stosuje się: przymus (kij), zapłatę (marchewka) i przyciąganie (miękka siła). Pełne zrozumienie władzy obejmuje wszystkie trzy aspekty. Twarda siła musi być skorelowana z miękką siłą przyciągania, opartej na kulturze, wartościach (np. wolność, tożsamość, prawo) oraz polityce.
Joseph S. Nye Jr., emerytowany profesor Harvard Kennedy School i były zastępca sekretarza obrony USA używa analogii trójwymiarowej gry w szachy do opisania sposobu sprawowania władzy w dzisiejszej polityce zagranicznej. Górna część planszy obejmuje władzę militarną, która jest jednobiegunowa; ale na środkowej planszy stosunków gospodarczych świat jest wielobiegunowy, a na dolnej planszy – obejmującej takie kwestie, jak zmiany klimatyczne, nielegalne narkotyki, ptasia grypa i terroryzm – władza jest chaotycznie rozdzielona.
Siła militarna stanowi niewielką część rozwiązania w zakresie reagowania na zagrożenia na najniższym poziomie stosunków międzynarodowych. Konieczna jest współpraca między rządami i instytucjami ponadnarodowymi. Nawet w przypadku siły militarnej (np. wojsko USA ma najwyższą władzę w globalnych obszarach wspólnych: powietrze, morza i przestrzeń kosmiczna) istnieją bardziej ograniczone możliwości kontrolowania ludności na okupowanych obszarach.
„Postępowa polityka realistyczna” w związku tym kładzie nacisk na opracowanie zintegrowanej wielkiej strategii, która łączy „twardą” siłę militarną z „miękką” siłą atrakcyjną w „inteligentną” siłę.
„Postępowa polityka realistyczna” – według jej teoretyków – ma wspierać obietnicę „życia, wolności i dążenia do szczęścia” zapisaną w amerykańskiej tradycji. Opierają się na czterech filarach: (1) zapewnienie bezpieczeństwa USA i ich sojusznikom; (2) utrzymanie silnej gospodarki krajowej i międzynarodowej; (3) unikanie katastrof ekologicznych (takich jak pandemie i globalne powodzie); oraz (4) zachęcanie do liberalnej demokracji i praw człowieka w kraju i, jeśli to możliwe, za granicą.
Wartości te jednak nie mogą być narzucane siłą. W sytuacji pojawienia się wrogiego hegemona, należy go zintegrować jako „odpowiedzialnego globalnego interesariusza”, ale zabezpieczyć się poprzez utrzymywanie bliskich stosunków z wrogimi wobec niego państwami.
Wright i inni uznali kwestię uniezależnienia energetycznego, koordynacji polityki antypandemicznej oraz zmian klimatu za kluczowe w polityce zagranicznej.
Krytycy „postępowego realizmu” wskazują, że tak naprawdę nie ma znaczenia przymiotnik stojący przed realizmem. W polityce zagranicznej realizm po prostu oznacza twardą Realpolitik, czyli skoncentrowanie na realizacji własnych interesów narodowych, albo zwyczajny pragmatyzm.
Ideologia Realpolitik rozwinięta w Europie kontynentalnej jeszcze przed I wojną światową, zwłaszcza w Niemczech, została przeszczepiona na grunt amerykański w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku przez europejskich emigrantów, np. Nicholasa Spykmana, Hansa Morgenthau’a i Henry’ego Kissingera. Uprawiali tę taktykę np. amerykański dyplomata i historyk George Kennan. Sprowadza się ona do tego, że państwa powinny realizować swoje interesy, wąsko definiowane w kategoriach względnej władzy i bezpieczeństwa, z wyłączeniem innych obaw.
Realizm w sensie pragmatyzmu oznacza wdrażanie w sposób praktyczny pewnej polityki. Mieliśmy pragmatycznych liberalnych internacjonalistów, marksistów-leninistów, pragmatycznych dżihadystów itp. W przypadku realizmu stosuje się klasyczne metody sprawowania władzy np. sojusze, koncert mocarstw, podział na strefy wpływów, strefy hegemonii itp.
„Postępowy realizm” dąży do stworzenia świata nadzorowanego przez wielkie mocarstwa działające formalnie lub nieformalnie w porozumieniu ze sobą.
Krytycy postępowego realizmu wskazują, że redystrybucja władzy i statusu na poziomie międzynarodowym sama w sobie nie przyniesie postępowych rezultatów. Wręcz przeciwnie, w niektórych przypadkach państwa autorytarne będą miały większy wpływ niż wcześniej. W tak wykreowanym świecie nikt nie będzie bezpieczny.
Unijny „postępowy realizm”
O wdrażaniu „postępowego realizmu” coraz częściej mówią unijni politycy. Europejscy demokraci sugerują – nieco inaczej niż w przypadku amerykańskich zwolenników tego typu strategii – dostosowanie unijnej koncepcji polityki zagranicznej do niespokojnego XXI wieku poprzez dodanie pewnych elementów nie miękkiej, lecz twardej siły i realistycznego myślenia do obecnego miękkiego podejścia.
W analizie przygotowanej dla europejskich demokratów przez Stefana Drexlera, sugeruje się przyjęcie koncepcji inteligentnej władzy Nye’a.
Wychodząc z założenia, że „Europa nie jest już lśniącym miastem na wzgórzu pod względem politycznym”, ponieważ wyczerpują się jej zasoby miękkiej siły a obecnie zyskują w Unii inne formy rządów i systemy wartości (np. „spada tolerancja dla miłości osób tej samej płci”, „emancypacja kobiet jest interpretowana jako zagrożenie dla kultury europejskiej i świata”, coraz częściej pojawiają się autorytarne, spersonalizowane systemy prezydenckie w wariancie rosyjskim lub tureckim), Europa nie może dopuścić do importu wartości i norm z zewnątrz, które osłabiają jej spójność.
Ze względu na kwestionowanie legalności i uniwersalności „wartości zachodnich”, wypowiada się zdecydowaną walkę autorytarnym zapędom w UE.
Ponadto postęp technologiczny i gospodarka mają być wykorzystywane do przekształcania świata w taki sposób, aby sprzyjał interesom Brukseli. Europa wreszcie chce stanąć na „własnych nogach” pod względem militarnym.
Musi także poprawić demografię (regularna, ale ograniczona migracja i promocja antykoncepcji w krajach o dużym przyroście naturalnym), ograniczyć produkcję niektórych towarów w różnych regionach poprzez politykę klimatyczną i bioróżnorodności (ustanawianie obszarów chronionych). Musi także nałożyć pewne ograniczenia na rodzimych przedsiębiorców.
„Postępowy realizm” jest jedną z opcji prowadzenia liberalnej polityki zagranicznej w krajach zachodnich, chociaż w poszczególnych ugrupowaniach ścierają się różne nurty. Na przykład w amerykańskiej Partii Demokratycznej ścierają się „liderzy” z „realistami” i „postępowcami”.
Jedni wspierają dalszą militaryzację stosunków zagranicznych, oparcie na sojuszu z Niemcami i wykorzystanie NATO oraz innych militarnych sojuszy, np. AUKUS, w celu przeciwstawienia się Rosji i Chinom. Inni są zdania, że Ameryka nie jest już tak silna i nie będzie w stanie nad wszystkim czuwać. Dlatego postulują skupienie się na żywotnych interesach i pozostawieniu większej swobody partnerom. Nie chcą prowadzenia długotrwałych wojen. Wierzą w system zintegrowanego odstraszania, ustawodawstwo antykorupcyjne i porządek oparty na zasadach oraz globalny konsensus.
Jeszcze inni koncentrują się na „sprawiedliwości społecznej i rasowej”, rozwoju praw socjalnych, promocji uroszczeń różnych mniejszości, np. lobby LGBTQ. Zdaniem „postępowców”, USA powinny przestać wspierać skorumpowanych sojuszników, np. Arabię Saudyjską, i zająć się problemami transnarodowymi, takimi, jak: globalny głód, przestępczość międzynarodowa i zmiany klimatyczne.
W teorii „postępowi realiści” chcą przede wszystkim wzmocnienia systemu globalnego zarządzania, który będzie sprzyjał interesom narodowym. W praktyce system globalnego zarządzania jest dostosowywany do interesów wąskiej grupy lobbystów, establishmentu. W rezultacie politykom nie udaje się ani ograniczyć interwencjonizmu militarnego ani chaosu, którego chcieliby uniknąć. Nie osiągają także „długoterminowego dobra ludzkości”. Polityka oparta na ich „dobrych intencjach” przynosi często wiele nieszczęścia.
Agnieszka Stelmach