– Regionalna burza, taka jak ta, jest odosobnionym zdarzeniem. Taka jest natura pogody. Twierdzenie, że winne są zmiany klimatu, jest nie do utrzymania – powiedział dziennikowi „Bild” meteorolog Andreas Friedrich z Niemieckiej Służby Meteorologicznej (DWD). Naukowiec odniósł się w ten sposób do sugestii niemieckich polityków, jakoby powódź w zachodniej części kraju była skutkiem zmian klimatycznych, za które odpowiedzialny jest człowiek.
„Bild” zauważył, że zdecydowana większość niemieckich polityków ma „wyrobione stanowisko” w sprawie klęski powodziowej, której doświadczają zachodnie Niemczy. Polityk Partii Zielonych Katrin Goering-Eckhardt w telewizji „NTV” stwierdziła: „To są skutki katastrofy klimatycznej (…) które już są tutaj”.
W podobnym tonie sprawę skomentowali politycy CDU. Najpierw zrobił to kandydat tej partii na kanclerza Armin Laschet, który powiedział, że powódź to efekt „globalnego ocieplenia”. Po nim wypowiedział się prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier. – Tylko wtedy, gdy zdecydowanie podejmiemy walkę ze zmianami klimatu, będziemy w stanie utrzymać w ryzach ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak te, których doświadczamy obecnie – stwierdził.
Wesprzyj nas już teraz!
Kilkadziesiąt godzin później głos zabrała sama Angela Merkel. – To wszystko pokazuje, że trzeba coś zrobić w sprawie zmian klimatycznych. Powinniśmy się śpieszyć – stwierdziła.
Przeciwnego zdania niż niemieccy politycy są meteorologowie. z Niemieckiej Służby Meteorologicznej (DWD) w Offenbach, których przedstawiciel Andreas Friedrich powiedział „Bildowi”, że nawet tak żywiołowe ulewy są czymś normalnym. Jego zdaniem wprawdzie „burze z ekstremalnymi opadami są coraz częstsze”, ale nadal zebrano zbyt mało danych, żeby stawiać tezy o „katastrofie klimatycznej”. – Meteorolodzy są bardzo ostrożni, obliczają dokładne wartości średnie najwcześniej po 30 latach i dopiero wtedy wypowiadają się na temat klimatu – podkreślił ekspert.
Źródło: wGospodarce.pl, PolskieRadio24.pl
TK