W Bystrzycy Kłodzkiej doszło do częściowego zalania miasta. Mieszkańcy wskazują, że sytuacja w ich mieście i okolicach jest tragiczna. Część miasta i regionu jest odcięta od świata, ponieważ niektóre drogi są nieprzejezdne.
Sytuacja powodziowa w południowo zachodniej części województwa dolnośląskiego stale się pogarsza. Od kilkudziesięciu godzin media informują o wzbierającej wodzie, przerwanych mostach, zaporach oraz zniszczeniu domów. Zalane zostały takie miejscowości jak Bardo, Kłodzko, Bystrzyca Kłodzka czy Głuchołazy. Sytuacja pogodowa niestety nie wskazuje na poprawę sytuacji. Co więcej, fala wezbraniowa za kilkadziesiąt godzin dotrze do Wrocławia.
Jak mówią mieszkańcy niżej położonych zabudować Bystrzycy Kłodzkiej, a szczególnie małych miejscowości, sytuacja w okolicach tego miasta jest tragiczna. Burmistrz tego miasta i gminy Renata Surma apeluje o pomocą mieszkańcom miejscowości Wilkanów i Pławnica.
Wesprzyj nas już teraz!
Bystrzyca Kłodzka to miejscowość położona na południu Kotliny Kłodzkiej, blisko granicy z Czechami. Przepływa przez nią Nyska Kłodzka, która zalała cześć miasta. Wezbrane wody odcięły od świata też dwie małe miejscowość położone w sąsiedztwie Bystrzycy – Wilkanów i Pławnicę.
Z kolei do Bystrzycy można dojechać jeszcze tylko jedną droga (DW 388), przez Polanicę-Zdrój. Nieprzejezdne z powodu zalania są fragmenty drogi krajowej nr 33 w stronę Kłodzka i w przeciwną stronę – do granicy z Czechami.
„Górne miasto nie zostało zalane. Jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji niż ludzie, którzy mieszkają na dole” – powiedziała PAP jedna z mieszkanek Bystrzycy. Mówiąc o problemach, z jakim musi się borykać wskazał na brak wody pitnej oraz przerwy w dostawach prądu. „Ale to nie jest poważny problem, bo wszystkie sklepy działają, więc wodę można kupić” – powiedziała. W Bystrzycy jest też problem z zasięgiem telefonii komórkowej.
Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma pytana przez PAP o sytuację powodziową w mieście powiedziała, że jest „fatalna”. „Dziś mamy mnóstwo zgłoszeń o zalanych budynkach. Mieliśmy taką sytuację, że nie udało się dojechać z pomocą do miejscowości Pławnica, gdzie zginęły zwierzęta. Proszę o ewakuację ludzi, ale są takie miejsca, gdzie już nie możemy dojechać” – powiedziała burmistrz.
Surma podkreśliła, że wielokrotnie zwracała się z apelem do mieszkańców o ewakuację, ale cześć z nich nie posłuchała. „Musiałam podjąć już dramatyczne decyzje dla mnie – czy wybierać życie samotnej osoby, czy narażać pięciu chłopaków, którzy mieli tam pojechać, na niebezpieczeństwo” – mówiła wyraźnie poruszona burmistrz.
Pytana o największe potrzeby powiedziała, że to okaże się dopiero po tym, jak opadnie woda. „W tej chwili nie mamy wody pitnej w Międzygórzu i Wilkanowie. Do Wilkanowa nie da się dojechać. Do Pławnicy tylko autami terenowymi i tak dowożona jest tam żywność i woda. Wilkanów, w którym mieszka 40 osób, jest całkowicie odcięty” – powiedziała burmistrz.
Źródło: PAP
Oprac. WMa
Premier Ukrainy oferuje pomoc Polsce. Zamierza wysłać ratowników do walki z powodzią