„Wiedzieli, jakiego przeciwnika mają przed sobą. Wiedząc, w jak dramatycznej są sytuacji, walczyli z nazizmem i faszyzmem. Za wolność naszą i Waszą. Powstankom i powstańcom należy się im szacunek i pamięć. Cześć i chwała bohaterom i ofiarom!”. Taki wpis ukazał się pierwszego sierpnia na Facebook’u partii Razem. Kilka dni wcześniej Muzeum Powstania Warszawskiego opublikowało w swoich mediach społecznościowych film o bohaterstwie polskiej olimpijki chwalącej się swoim homoseksualizmem. Lewica czuje, że może wykorzystać bohaterów Sierpniowego Zrywu i wpasować ich w swoją narrację polityczną.
W czerwcu ubiegłego roku Andrzej Duda spotkał się z mieszkańcami Brzegu. Podczas spotkania prezydent skierował zdecydowane słowa pod adresem środowiska LGBT. „Próbuje nam się wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia” – powiedział. Obiecywał chronić młodzież przed ideologizacją ze strony tych ruchów, porównał je z komunistycznymi, dodając, że są one jeszcze bardziej niszczące dla człowieka. Zarzucił im ukrytą nietolerancję i dążenie do eliminacji „wszystkich, którzy nie chcą im ulec”.
Prezydenckie przemówienie wywołało duże poruszenie w całej Polsce. W odpowiedzi na nie prezes Związku Powstańców Warszawskich, Zbigniew Galperyn, wraz z prezesem Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania, Rafałem Szczepańskim, podpisali „Oświadczenie w sprawie mowy nienawiści wobec osób LGBT”. Czytamy w nim: „Nie ma zgody na akty przemocy, w tym słownej, wobec jakichkolwiek ludzi, w jakiejkolwiek postaci w wolnej, demokratycznej, tolerancyjnej Polsce, w Unii Europejskiej. Nie ma zgody na poniżanie mniejszości seksualnych w kraju, w którym homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność”. Jakby tego było mało, autorzy oświadczenia sugerowali, że jest ono głosem Powstańców, podczas gdy we władzach fundacji pozostał już tylko jeden uczestnik walk 1944 roku, a do tego skompromitowany współpracą z komunistycznymi służbami.
Wesprzyj nas już teraz!
Próby uczynienia z Powstania elementu lewicowej narracji politycznej spotyka się coraz częściej. W przededniu obchodów rocznicy Powstania w 2019 roku tygodnik „Polityka” opublikował artykuł „Powstańcy Warszawscy przeciwko faszyzmowi”. Autor sugerował, że między niemieckim okupantem a organizatorami Marszu Powstania Warszawskiego, związanymi z organizacjami narodowymi, można postawić znak równości. Poglądy narodowców miały stanowić kontynuację nazizmu, przeciw któremu wybuchło Powstanie.
W tę narrację „antyfaszystowską” wpisuje się również Stowarzyszenie „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi”. W latach 2018 i 2019 w dniu rozpoczęcia insurekcji organizowało ono spotkania „edukacyjne”, których ich sednem miało być zwrócenie uwagi na „odradzanie się faszyzmu i wyrażenie sprzeciwu wobec wykorzystywaniu znaku polski walczącej przez środowiska ekstremistyczne”. Ten odradzający się faszyzm to w wizji organizatorów poglądy konserwatywne, niechęć do mniejszości seksualnych, czy imigrantów. Rozdawano przy tej okazji naklejki z symbolem Polski Walczącej i z dopiskiem „przeciw faszyzmowi”. Stowarzyszenie, krytykując środowiska patriotyczne, popularyzuje narrację, według której ideałami powstańczymi były pluralizm i tolerancja, a do zakresu jego działań społecznych zalicza się wyrażanie poparcia dla środowisk LGBT.
W kampanię „oswajania” lewicowych narracji przez środowiska związane z historią Powstania włączyło się również Muzeum Powstania Warszawskiego. Podlegająca prezydentowi Warszawy instytucja opublikowała w swoich mediach społecznościowych informację o zdarzeniu z 2018 r. promujące Katarzynę Zillmann – kontrowersyjną polską wioślarkę, która wywołała poruszenie deklaracją, że zamierza wziąć „ślub” ze swoją partnerką i że czuje się dyskryminowana nie mogąc zrobić tego w Polsce. „Katarzyna Zillmann to nie tylko świeżo upieczona medalistka olimpijska, ale również bohaterka naszych czasów: podczas treningu na Wiśle ruszyła na pomoc mężczyźnie, który skoczył z mostu”. To wszystko w odstępie kilku dni od głośnego coming out’u zawodniczki. Przypadek, czy próba uwiarygodnienia pozasportowych potyczek ideowych olimpijki?
Dziwnym trafem taka ofensywa lewicy następuje w momencie, gdy większość Powstańców już nie żyje i nie może zabrać głosu w sprawie. Postępowe środowiska „wyłapują” pojedynczych żyjących Powstańców, którzy sprzyjają ich poglądom i roszczą sobie prawa do reprezentowania całego środowiska.
We wszystkich wymienionych wypadkach ignoruje się podstawowy sens Powstania Warszawskiego, jakim była walka o wolną i niepodległą Polskę. Powstańcy zabiegali o usunięcie okupanta: powstali najeźdźcy, którzy rządził w ich ojczyźnie, a nie przeciwko temu czy innemu ustrojowi. Mimo prób uczynienia z Powstańców patronów „społeczeństwa otwartego” próżno szukać w najpopularniejszych pieśniach powstańczych wątków „antyfaszystowskich”, czy krytykujących nierówności społeczne. Niemniej pamięć o Powstaniu Warszawskim, w sposób nieoczekiwany, staje się przedmiotem wojny kulturowej.
Źródła: Polityka, Onet, Klub-lewica.org
FA