17 maja 2022

Powszechny Kościół Rzymu a nacjonalistyczna Cerkiew Moskwy. Upadł mit braterstwa

Kościół rzymskokatolicki nie zna granic ni czasu, ni przestrzeni. Jego przeznaczeniem jest skupić w jednej rodzinie wszystkie narody świata. Jedynie on może wystąpić z apelem o pokój, który wykracza poza interesy, ambicje indywidualnych narodów.

Jednym z wielu sukcesów, które massmedia przypisały papieżowi Franciszkowi, było „historyczne spotkanie” z moskiewskim patriarchą Cyrylem 12 lutego 2016 roku w Hawanie. Wydarzenie to – pisano wówczas – było świadectwem upadku religijnego muru dzielącego przez tysiąc lat Kościół rzymski i wschodni („La Repubblica”, 5 II 2016).

Ale ekumeniczne przedsięwzięcie papieża Franciszka osiadło na mieliźnie w burzy wojennej na Ukrainie, pobłogosławionej przez samego patriarchę Cyryla, który 9 maja był jednym z gości honorowych parady wojskowej na moskiewskim Placu Czerwonym.

Wesprzyj nas już teraz!

Cyryl, który otrzymał po narodzeniu imię Władimir Michajłowicz Gundiajew, szesnasty patriarcha Moskwy i Wszechrusi, jest głową Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która liczy sobie 165 milionów wiernych rozrzuconych po całym świecie. Urodzony w 1946 w Leningradzie (teraz Petersburgu), został wyświęcony na biskupa w 1976 r. i wybrany patriarchą w 2009 r. Według odtajnionych dokumentów z archiwów Moskwy, w szczególności z Archiwum Mitrochina, od początku lat 70. był agentem KGB. Częściowo ze względu na to pospolite doświadczenie w służbie sowieckiej Rosji, Cyryl jest nazywany „miękką władzą twardej władzy Putina” („Huffington Post”, 14 IV 2022).
W rzeczywistości źródła bliskich relacji wiążących ołtarz Cyryla z tronem Putina sięgają wstecz ni mniej, ni więcej tylko do ideologii cesarstwa bizantyjskiego, za którego spadkobierczynię uważa się Rosja. Podczas gdy zachodnie chrześcijaństwo podtrzymało rozróżnienie pomiędzy władzą religijną a władzą polityczną, w Konstantynopolu narodziło się coś, co nazywa się „cezaropapizmem”, a de facto stanowi podporządkowanie Kościoła cesarzowi, który jest uważany za jego głowę w obozie zarówno kościelnym, jak i świeckim. Patriarchowie Konstantynopola zostali w rzeczywistości sprowadzeni do roli urzędników cesarstwa bizantyjskiego, tak jak dzisiaj jest to w Rosji w przypadku Cyryla, wcale nie mylnie nazwanego przez papieża Franciszka w wywiadzie dla „Corriere della Sera” z 3 maja jako „ministrant Putina”. To określenie wywołało gniew Cyryla i doprowadziło do wydania komunikatu przez Wydział ds. Zewnętrznych Relacji Kościelnych Patriarchatu Moskwy, zgodnie z którym „jest mało prawdopodobne, by takie oświadczenia przyczyniły się do ustanowienia konstruktywnego dialogu pomiędzy rzymskim katolicyzmem a rosyjskimi kościołami prawosławnymi, co jest szczególnie konieczne w obecnym czasie”.

Jednym sposobem, by Patriarchat Moskwy mógł wyjść z izolacji, w jakiej znajduje się dzisiaj w wyniku wojny na Ukrainie, było właśnie zainicjowanie na nowo dialogu z Watykanem. Jednak drugie spotkanie papieża Franciszka i Cyryla, które miało się odbyć w Jerozolimie 14 czerwca, zostało odwołane przez Stolicę Apostolską.

Prawosławny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej ze swojej strony w wywiadzie udzielonym 2 maja 2022 gazecie „Kathimerini Cyprus” otwarcie potępił Cyryla następującymi słowy: „Nie możesz twierdzić, że jesteś bratem innego narodu i błogosławić wojnę, którą Twoje państwo prowadzi przeciwko Twojemu bratu. (…) Nie możesz twierdzić, że Ukraina należy do Ciebie pod względem kościelnym, ale pozwalać, by wierni jednostki kościelnej należącej do jurysdykcji Moskwy byli zabijani, a ich kościoły niszczone rosyjskim bombardowaniem”. Te krytyczne słowa podzielają nawet wierni ukraińskiej Cerkwi prawosławnej, którzy podlegają jurysdykcji Moskwy. Czterystu kapłanów tej cerkwi zwróciło się z apelem do Rady Patriarchów Starożytnych Kościołów Wschodu, wnosząc oskarżenie, że „Cyryl głosi doktrynę rosyjskiego świata, która nie koresponduje z nauką prawosławną i powinna być potępiona jako herezja”. Gdyby rada się zgodziła, powinna „pozbawić go prawa do zajmowania tronu patriarchy”.

Ponadto Cyryl nie był jeszcze patriarchą, kiedy w 2002 Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej od dwóch lat, zaczął wydalanie katolickich misjonarzy z Rosji w imię „rosyjskiego świata”. Jeden z ekspertów od tematyki związanej z Rosją, ks. Stefano Caprio, przypomina, że prawosławie już zostało wyniesione ponad inne wyznania jako „religia państwowa” w prawie o wolności religijnej, poprawionym w 1997 r. i inspirowanym przez patriarchat Moskwy. „W preambule tej ustawy – pisze ks. Caprio – ogłoszono, że historyczną religią Rosji jest ściśle prawosławie, podczas gdy cztery inne religie zostały uznane jako tradycyjnie drugorzędne: islam, judaizm, buddyzm i… chrześcijaństwo, co oczywiście oznaczało katolików i protestantów, obecnych w Rosji od stuleci, ale różnych od prawosławia jako inna religia. Nie była to kwestia przeoczenia i w rzeczywistości to wyrażenie nigdy nie zostało poprawione: rosyjskie prawosławie jest w rezultacie odmiennym duchowym wymiarem, w którym chrześcijańskie dogmaty zmieszane są z pozostałościami pogaństwa w dużo większym stopniu niż w innych odgałęzieniach chrześcijaństwa, a nade wszystko są przeformułowane w uniwersalistyczne ideały narodowe, wskazujące na Rosję jako zbawczy naród dla całej ludzkości”.

Pierwszymi, którzy zapłacili cenę tej polityczno-religijnej koncepcji w Rosji są katolicy. Dla patriarchatu Moskwy są oni nieustannie „wrogami”, których się obawia ze względu na ich „prozelityzm”, choć wśród populacji stanowią oni mało znaczącą mniejszość. Oskarża się ich o podważanie religijnej i politycznej jedności Rosji, do której Putin nieustannie nawiązuje. W związku z tym ks. Caprio zauważa: „Kiedy doszło do antyrosyjskiego buntu w postaci Majdanu w 2014 r., koła patriarchalne wskazały palcem na unitów (grekokatolików) jako prawdziwych inspiratorów zamieszek. Posunęły się nawet do przypisywania im duchowego ojcostwa najbardziej agresywnych ugrupowań skrajnej ukraińskiej prawicy – neonazistów. Putin wskazał ich jako wrogów świata rosyjskiego, przeciwko którym należało podjąć obronną specjalną operację wojskową, by wyzwolić Rosjan i Ukraińców spod wpływów zachodnich”.

Rosyjska inwazja na Ukrainę wydobyła na światło dzienne sprzeczności rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, jakie reprezentuje dzisiaj Cyryl. Znaczenie ekumenicznego spotkania z roku 2016 według papieża Franciszka polegało na możliwości stworzenia religijnego pomostu pomiędzy Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną w imię zasady synodalności. A jednak to właśnie ta zasada usprawiedliwia stanowisko Cyryla, którego nacjonalizm wywodzi się z autokefalicznej natury patriarchatu Moskwy i jego symbiozy z władzą polityczną.

Fundamentalna różnica polega na tym: Kościół Moskwy jest narodowy, podczas gdy Kościół Rzymu jest powszechny i jest nazywany „katolickim” właśnie dlatego, że nie utożsami się z żadnym narodem czy kulturą i głosi Ewangelię wszystkim narodom, „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Kościół rzymskokatolicki nie zna granic ni czasu, ni przestrzeni. Jego przeznaczeniem jest skupić w jednej rodzinie wszystkie narody świata. Jedynie on może wystąpić z apelem o pokój, który wykracza poza interesy, ambicje indywidualnych narodów. Jego centrum jedności jest biskup Rzymu, który sprawuje pełnię władzy nad powszechnym Kościołem. Kościół katolicki może tolerować złego papieża, jakim było tak wielu z nich w historii, ale bez opoki Piotra świat pogrąży się w chaosie. A dzisiaj patriarcha Cyryl niestety wspiera chaos spowodowany przez Władimira Putina w sercu Europy.

 

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

Tłum. Jan J. Franczak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij