Rosyjskie władze straciły kontrolę nad gospodarką i mogą wprowadzić politykę walutową w sowieckim stylu – ostrzegają eksperci.
– Sytuacja jest krytyczna. To co się dzieje to koszmar, którego jeszcze rok temu nie mogliśmy sobie nawet wyobrazić – żali się Siergiej Szewcow, wiceszef banku centralnego Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo podniesienia stóp procentowych do 17 proc. spadek wartości rubla w ostatnich dniach jest największy od czasu kryzysu w 1988 r. Spekulanci opuszczają rosyjski rynek. Spadła nie tylko wartość rubla, ale także rentowność dwuletnich obligacji rosyjskich i akcje przedsiębiorstw. Akcje największego kredytodawcy Rosji, Sbierbanku poszybowały w dół o 18 proc.
Neil Shearing z Capital Economics obawia się wprowadzenia przez władze rosyjskie rygorystycznej kontroli kapitału. Michael Dybula z BNP Paribas twierdzi, że kontrola w stylu sowieckim jest po prostu nieunikniona. Jego zdaniem władze będą zmuszać spółki państwowe do sprzedaży aktywów zagranicznych i pozyskiwania w ten sposób funduszy.
Sytuację pogarsza zapowiedź zaostrzenia sankcji przez USA. Prezydent Barack Obama nie zamierza zawetować ustawy, przyjętej pod koniec ub. tygodnia, która zezwala na nałożenie sankcji na przedsiębiorstwa energetyczne inwestujące w Rosji. Pozwala ona także zakazać udzielania kredytu Gazpromowi.
Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że jest oczywiste, iż celem USA jest obalenie Putina oraz doprowadzenie do „zmiany reżimu” w Rosji. Ostrzegł jednak, że Rosjanie postąpią na opak. – Byliśmy w znacznie gorszych sytuacjach w naszej historii i za każdym razem wychodziliśmy z nich silniejsi – mówił.
Katastrofa rubla podwoiła koszty obsługi zadłużenia rosyjskich banków, firm i organów państwowych. Muszą one spłacić 30 mld dol. w tym miesiącu, a kolejne 100 mld w przyszłym roku. Gigant naftowy Rosnieft zażądał 49 mld dol. pomocy od państwa, aby przetrwać kryzys.
Handlowcy w Moskwie są wściekli na bank centralny, który nie chce wykorzystać 416 mld rezerw walutowych do obrony rubla. Eugene Kogan z funduszu kapitałowego Moscow Partners twierdzi, że rosyjski rynek akcji w ciągu pól roku straci płynność finansową.
Władze nie godzą się na wykorzystanie rezerw. Wcześniejsza interwencja (rzucono na rynek ponad 100 mld dol.) przyniosła niewielki skutek. Szefowa banku BNP Tatiana Czembarowa zaznaczyła, że obecnie Rosja wkracza w kolejny kryzys, ale w przeciwieństwie do tego z 2008 roku, ma znacznie ograniczone rezerwy.
Rząd już zaplanował wykorzystanie kolejnych 143 mld dol. rezerw zagranicznych w wydatkach na przyszły rok. Tymczasem, by ratować banki będzie potrzeba znacznie więcej środków. W latach 2008-2009 wydano na ten cel ponad 170 mld dol.
Lubomir Mitow z Instytutu Finansów Międzynarodowych przestrzega, że spadek rezerw poniżej 330 mld dol. może okazać się niebezpieczny, biorąc pod uwagę skalę zadłużenia zagranicznego i sankcje. Dalszy spadek cen ropy może zmniejszyć przychody z eksportu o około 2 proc. PKB, przez co deficyt na rachunku bieżącym może skoczyć do 3,5 proc. Całkowita „luka finansowa” może wkrótce osiągnąć 10 proc. PKB z powodu połączonych skutków ucieczki kapitału i sankcji.
Wartość rubla spadła o 56 proc. w stosunku do dolara w ciągu ostatniego roku. Rosyjski PKB skurczył się do 1,1 bln dol., to mniej niż PKB Teksasu i połowa wielkości PKB Włoch. Zadłużenie zagraniczne Rosji podwoiło się.
Źródło: telegraph.co.uk., AS.