Polska jest liderem w NATO, jeśli chodzi o wydatki na obronność w stosunku do PKB, a w przyszłym roku mogą one wzrosnąć ponad obecne 4 proc. – powiedział w rozmowie ze stacją BBC World minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który składa obecnie wizytę w USA. W tym samym wywiadzie członek rządu w Warszawie użył niepokojącej retoryki, nie chcąc wprost wykluczyć udziału polskich żołnierzy w wojnie na Ukrainie…
Zapytany o to, do jakiego stopnia Rosja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Polski, szef polskiej dyplomacji odparł, że nie sądzi, by prezydent Władimir Putin był na tyle lekkomyślny, by zaatakować państwo członkowskie NATO, ale przekonywał, że był on na tyle lekkomyślny, by zaatakować Ukrainę, a teraz jest uznawany za „zbrodniarza wojennego”.
Sikorski, odnosząc się do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że nie wyklucza niczego, jeśli chodzi o obecność zachodnich wojsk na Ukrainie, ocenił, iż słuszne jest stawianie Putina w sytuacji, w której nie jest pewien, co Zachód zrobi, zamiast z góry wykluczać pewne ewentualności. Zapytany, czy Polska rozważyłaby wysłanie swoich wojsk, powiedział: Nie będziemy odsłaniać naszych kart. Pozwólmy prezydentowi Putinowi zastanawiać się, co zrobimy.
Wesprzyj nas już teraz!
– Wydajemy na obronność największą część naszego PKB w NATO – 4 proc., a w przyszłym roku możemy wydać więcej – przypomniał Sikorski.
Wyraził zadowolenie z faktu, że amerykański Kongres ostatecznie zatwierdził pomoc wojskową dla Ukrainy. – Ukraina desperacko potrzebuje pocisków przeciwlotniczych, aby chronić swój przemysł, aby chronić swoje elektrownie, aby chronić swoją infrastrukturę. Myślę, że znacznie lepiej wydawać pieniądze na obronę Ukrainy, niż musieć później ją odbudowywać – powiedział Sikorski.
Stwierdził, że byłoby lepiej, gdyby amerykańska ustawa o pomocy została przyjęta wcześniej, ale zauważył, że pomoc ta jest już w drodze. – Myślę, że prezydent Putin dobrze by zrobił, gdyby uznał swoją inwazję za błąd i dokonał nowej kalkulacji, uwzględniając, że będziemy pomagać Ukrainie tak długo, jak to konieczne – odgrażał się minister rządu warszawskiego.
Uznał też, że wojna może się skończyć tylko wtedy, gdy prezydent Putin zrozumie, że koszt dalszego jej prowadzenia, jeśli chodzi o życie ludzkie i koszty finansowe, jest wyższy niż cel, który chce osiągnąć. Ale wyraził opinię, że Putinowi zrozumienie tego może jeszcze zająć trochę czasu.
Zapytany, czy widzi miejsce dla dyplomacji w zakończeniu wojny, Sikorski odparł: Nie brakuje potencjalnych mediatorów – Turcja, ONZ. Chiny faktycznie mogłyby zmusić Putina do zakończenia tej wojny. Ale nie widzę żadnych oznak, że Putin chce negocjować. Ocenił też, że Unia Europejska mogłaby zrobić jeszcze więcej, jeśli chodzi o pomoc wojskową dla Ukrainy, choć zauważył, że wartość całości unijnej pomocy finansowej dla Ukrainy jest nawet wyższa niż amerykańskiej.
Źródło: PAP / Bartłomiej Niedziński, Londyn
Wiceszef ukraińskiego wywiadu: Sytuacja jest trudna, ostatecznie możemy być zmuszeni negocjować