W Stanach Zjednoczonych trwają ostre debaty na temat praw chrześcijan w armii. Sprawa rozpoczęła się od spotkania Mike’a Weinsteina prezesa Military Religious Freedom Foundation z pracownikami Pentagonu. Fundacja Weinsteina wbrew swojej nazwie dąży do ograniczenia praw religijnych chrześcijanom służącym w US Army – m.in. do zakazania im nawracania innych.
Spotkanie, które Weinstein odbył 23 kwietnia uruchomiło lawinę petycji i kontrpetycji. Przed swoją wizytą w Pentagonie, Weinstein opublikował prowokacyjny artykuł w „The Huffington Post”. „Gangi dobrze finansowanych chrześcijańskich fundamentalistycznych potworów w armii terroryzują swoich podkomendnych zmuszając ich do przyjęcia ich wypaczonej i zmilitaryzowanej wersji chrześcijaństwa”, napisał wówczas aktywista.
Wesprzyj nas już teraz!
Po spotkaniu w Pentagonie, Weinsteina pochwaliło „The Washington Post”. W dziale dotyczącym religii ukazano go jako nieomal bohatera. Czołowy amerykański dziennik skrytykował wówczas sekretarza obrony Chucka Hagala, zarzucając mu nadmierną koncentrację na kwestiach budżetowych. Tymczasem według gazety, amerykańska armia stoi przed znacznie poważniejszymi wyzwaniami. Zaliczają się do nich – stawiane w jednym rzędzie – prozelityzm i napaści na tle seksualnym. Cytowany przez dziennikarzy „Postu” Weinstein mówił o chrześcijańskim prozelityzmie, jako zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego oraz „formie duchowego gwałtu”. Na jego apele odpowiedzieli urzędnicy Pentagonu. Obiecali oni wydać w ciągu kilku dni broszurę, która ma być „panaceum na wszystkie kwestie religijne”.
Artykuł w „The Washington Post” wywołał reakcję konserwatywnych środowisk religijnych. Ich oburzenie wywołały nie tyle – znane im już wcześniej – poglądy Weinsteina, lecz przyjęcie go przez Pentagon. „Family Research Council” uzyskała w ciągu 72 godzin 110 tysięcy podpisów pod petycją mającą na celu obronę wolności sumienia w amerykańskiej armii. Całe zamieszanie wywołało – na razie lakoniczną – reakcję Pentagonu. „Prozelityzm religijny nie jest przez Departament Obrony dozwolony. Gdy on jednak się zdarza, to konkretne przypadki podlegają sądowi wojskowemu i karom pozasądowym” – głosi poniedziałkowy komunikat Pentagonu.
Wywołał on jeszcze większe zaniepokojenie środowisk chrześcijańskich. Ich przedstawiciele obawiają się, że wyrażanie swojej wiary na zewnątrz może teraz doprowadzić do stanięcia pod sądem wojskowym. Powstają również obawy dotyczące możliwości zakazania działalności kapelanom wojskowym. Według porucznika Jerry Boykina, wiceprezesa Family Research Institute, wcielanie w życie komunikatu Pentagonu byłoby pogwałceniem Konstytucji gwarantującej wszystkim obywatelom wolność sumienia. – Mogłoby to też doprowadzić do wyeliminowania kapelanów wojskowych, którzy okazaliby się niepotrzebni – mówi Boykin. – Jeśli duszpasterz nie może wyrażać głośno swoich przekonań religijnych, to co właściwie miałby w wojsku robić? – pytał retorycznie.
W amerykańskiej armii, a przynajmniej w siłach powietrznych już istnieją regulacje odnoszące się do problematyki wolności sumienia. W dokumencie przeznaczonym na użytek amerykańskich sił powietrznych mówi się o wolności sumienia jako „kluczowej wartości” US Air Force. Za jej pogwałcenie uważa się wykorzystywanie wyższego stanowiska w armii do nawracania. Jednocześnie nawracanie jako takie nie jest zabronione. Wygląda niestety na to, że amerykańska armia może – pod pretekstem obrony żołnierzy niższych rangą – wkrótce zastąpić te wyważone stanowisko nowym, bardziej nieprzychylnym wobec religii.
Źródło: lifesitenews.com
mjend