Zapewne wkrótce media „mętnego nurtu” podejmą zmasowany atak na abp. Henryka Hosera. Pierwsze pociski w kierunku odważnego hierarchy już wystrzelono. Duchowny jednak się nie uląkł. Przeciwnie – pokazał, że jeśli ktoś głosi poglądy wyraźnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła, nie uniknie kary. Jednak za „zbrodnię” odwołania ks. Wojciecha Lemańskiego czeka arcybiskupa ciężka przeprawa z wpływowymi medialnymi przyjaciółmi „niepokornego” księdza.
Abp Henryk Hoser usunął z urzędu proboszcza parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy ks. Wojciecha Lemańskiego. W dekrecie, który został udostępniony na stronie internetowej dotychczasowej parafii kapłana, abp Hoser podał, że powodem jest „brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych”. „Publicznie głoszone poglądy nie spełniają wymogów prawa i przynoszą poważną szkodę i zamieszanie we wspólnocie Kościoła” – czytamy w dekrecie.
Wesprzyj nas już teraz!
Od dłuższego już czasu ks. Lemański – czując wsparcie m. in. udzielającego mu miejsca na swoim portalu Tomasza Lisa oraz Moniki Olejnik przyjmującej duchownego z otwartymi ramionami do „Kropki nad i”, gdzie mógł on bez przeszkód mógł wylewać żale i krytykować przełożonych – balansował na linie.
Miarka się jednak przebrała. Przełożonemu nie szło nawet o pokazywanie się w miejscach, w których skądinąd obecność kapłana może być co najmniej dyskusyjna (zwłaszcza na portalu Natemat.pl, gdzie często prezentowane są skrajnie antykatolickie poglądy), a o zgodność tego, co mówi tam ks. Lemański z nauką Kościoła. Z tym bowiem bywało bardzo różnie.
Kwestia dopuszczalności zabiegów in vitro nie jest sprawą bagatelną, dotyczy bowiem ludzkiego życia, które Kościół otacza szczególną ochroną „od poczęcia, aż do naturalnej śmierci”. Być może częste zaproszenia na „salony” zbyt mocno uwiodły ks. Lemańskiego. Może mieć tu także zastosowanie stare porzekadło „kto z kim przestaje, taki się staje”. Obcowanie z ludźmi, dla których prawda jest tylko jedną z wersji wydarzeń, naprawdę szkodzi. Nie w „Kropce” powinien duchowny szukać inspiracji do przemyśleń, lecz w pokornym zagłębianiu się w Magisterium. Czy dla księdza wartość powinien stanowić tak okadzany demokratycznym kadzidłem pluralizm? Zdecydowanie nie! Nie można prezentować swoich poglądów obok wrogich Kościołowi, stanowi to dla nich niepotrzebne dowartościowanie, co więcej wpisuje się to w postmodernistyczną wizję świata, gdzie potrzebna jest rzekoma równowaga i właśnie pluralizm. To Kościół naucza prawdy, a sprzeczne z jego doktryną poglądy, nawet jeśli zdają się uwodząco-intrygujące, stanowią oszustwo i kłamstwo.
Wróćmy do księdza abp. Hosera. Wielokrotnie przypominał on, jak wygląda nauczanie Kościoła w kwestiach bioetycznych. Oczywiście, nie umknęło to uwadze środowisk domagających się całkowitej swobody od pasa w dół. Co ciekawe, większość nawet i tych dewiacyjnych zachowań jest w Polsce prawnie dozwolona, zatem nic nie staje na przeszkodzie, by ich entuzjaści pławili się we wszelkiej rozpuście. Dlaczego więc tak często podejmowane są ataki na duchownych takich jak abp Hoser? Być może dlatego, iż wrogowie Kościoła dobrze wiedzą, że ewentualne ustępstwa jego hierarchów w kwestiach moralnych i bioetycznych staną się wyłomem w murze. Tą przestrzeń z pewnością wykorzystają zastępy rewolucjonistów spod znaku gilotyny, którzy z coraz większą zaciętością podejmują trud zniszczenia Kościoła. Zatem Księże Arcybiskupie, prosimy: „wciąż nastawaj w porę i nie w porę”. Zaś katolicy kochający swoją Matkę-Kościół winni są swemu pasterzowi szczególnie silne modlitewne wsparcie.
Łukasz Karpiel