Dziś lewica dąży do cenzurowania oponentów pod pozorem walki z dezinformacją i mową nienawiści, ponieważ w ten sposób nie chce dopuścić do przedstawienia przez drugą stronę merytorycznych argumentów – pisze na łamach wPolityce.pl Grzegorz Górny.
Publicysta nawiązał do monachijskiej przemowy wiceprezydenta USA J.D. Vance’a, która wywołała gorącą dyskusję na temat granic wolności słowa i walki z dezinformacją. Amerykański polityk nieprzypadkowo odwołał się do czasów Zimnej Wojny. Jak zauważył, wolny świat odniósł wówczas zwycięstwo nad komunizmem także dlatego, że nie tłumił swobody wypowiedzi.
– Komuniści nie byli cenzurowani w krajach zachodnich. Mogli głosić swoje poglądy. Ponosili jednak klęskę w dyskusji na argumenty. Nie byli więc w stanie przekonać do siebie opinii publicznej – zauważa Górny. I jak dodaje, cenzura stanowiła z kolei codzienną praktykę w państwach komunistycznych, które walczyły z wolnością słowa, ponieważ wiedziały, że w otwartej debacie nie mają szans na zwycięstwo.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dziś lewica dąży do cenzurowania oponentów pod pozorem walki z dezinformacją i mową nienawiści, ponieważ w ten sposób nie chce dopuścić do przedstawienia przez drugą stronę merytorycznych argumentów. Stałaby wtedy na przegranej pozycji, ponieważ w świetle faktów i elementarnej logiki nie da się obronić utopijnych ideologii w rodzaju klimatyzmu czy teorii gender. Lepiej więc nie dopuścić przeciwników do głosu, zakneblować im usta, kryminalizować wypowiedzi, usuwać treści z przestrzeni publicznej etc. – pisze gość programu „Ja katolik. EXTRA”.
Źródło: wpolityce.pl
PR
