12 lutego 2024

Prawdziwe działanie pigułek „dzień po”. To po prostu aborcja – zabicie ludzkiego embrionu

(Ilustracja A. Bednarski / Oprac. GS / PCh24.pl)

Rząd Donalda Tuska umożliwi dostęp do środków wczesnoporonnych, które przez lewicową propagandę są fałszywie nazywane antykoncepcją awaryjną. Będą mogły kupować je już 15.-latki. Podczas dyskusji w sejmowej Komisji Zdrowia eksperci wskazywali, że środki, o których mowa, niszczą ludzki zarodek, to znaczy: są aborcyjne. Strona rządowa przekonywała, że tak nie jest, bo chociaż zarodek już istnieje, to… nie ma jeszcze ciąży. O co w tym chodzi?

O prawdziwym charakterze pigułek „dzień po” mówił na podstawie badań naukowych prowadzonych przez włoskich badaczy ks. prof. Andrzej Kobyliński.

Jak wskazał, jest prawdą, że omawiane środki mogą mieć działanie antykoncepcyjne.

Wesprzyj nas już teraz!

Zawarty w nich hormon lewonorgestrel działa na kilka sposobów – w zależności od tego, w jakiej fazie cyklu płciowego znajduje się przyjmująca preparat kobieta. Jeśli nie pojawiła się jeszcze owulacja, to lewonorgestrel może ją zaburzać lub opóźniać. Takie działanie antyowulacyjne ma charakter antykoncepcyjny. Nie dopuszczając do owulacji, różne rodzaje „pigułek po” działają jak typowe środki antykoncepcyjne – powiedział w rozmowie z magazynem „Polonia Christiana”.

Problem jednak w tym, że do tego ich działanie się nie ogranicza. Zażycie pigułki „dzień po” może skutkować również aborcją.

Jeśli natomiast owulacja już zaszła i jeśli doszło do połączenia plemnika z komórką jajową, to hormon lewonorgestrel powoduje zmiany w błonie śluzowej macicy, nie dopuszczając w ten sposób do zagnieżdżenia się w niej ludzkiego zarodka. Takie działanie antyimplantacyjne jest typowym działaniem wczesnoporonnym. W tym przypadku „antykoncepcja awaryjna” niszczy nowe poczęte życie na pierwszym etapie jego rozwoju – podkreślił.

Uczony wskazał na badanie opublikowane w języku angielskim w 2011 roku, a dotyczące środka ellaOne, który może być stosowany pięć dni po stosunku płciowym. Wyniki badania opublikowano w głównym piśmie ginekologicznym i położniczym we Włoszech („Italian Journal of Gynaecology and Obsterics”). Włoscy badacze wykazali właśnie takie działanie środka, o jakim była mowa wcześniej, to znaczy antykoncepcyjne lub wczesnoporonne w zależności od chwili jego zażycia.

„Mozzanega i Cosmi [autorzy badania – red.] wykazali naukowo, że ellaOne rzadko opóźnia owulację, natomiast zawsze czyni „niegościnnym” endometrium. Jeśli zapłodnienie nastąpiło przed przyjęciem tabletki „pięć dni później” lub jeśli nastąpi niedługo po tym, to nie dokona się implantacja i nastąpi sztuczne poronienie. Włoscy naukowcy zwrócili uwagę na to, że w „zapobieganiu ciąży” przez preparat ellaOne decydujące znaczenie ma działanie antyimplantacyjne w odniesieniu do endometrium, natomiast o wiele mniejszą rolę odgrywa działanie antyowulacyjne. Niestety, tego rodzaju ustalenia nauko-we są zupełnie przemilczane przez znakomitą większość koncernów i agencji zajmujących się produkcją i dystrybucją tego preparatu. Na działanie antyimplantacyjne tzw. antykoncepcji postkoitalnej zwraca uwagę od kilku lat m.in. amerykańska Agencja Żywności i Leków” – pisał ks. prof. Kobyliński w „Niedzieli” w 2017 roku.

Podstawowym problemem jest zafałszowana definicja ciąży. Co ciekawe, ks. prof. Kobyliński pisał o tym w 2017 roku… a dokładnie tym fałszywym argumentem podczas dyskusji w Komisji Zdrowia posłużyła się minister zdrowia Izabela Leszczyna, mówiąc, że pigułka „dzień po” nie przerywa ciąży, bo ciąży jakoby jeszcze wtedy nie ma. Jest oczywiście inaczej.

W roku 1985 WHO podjęła decyzję, że ciąża rozpoczyna się dopiero w momencie zagnieżdżenia się zarodka w macicy, a nie w chwili połączenia dwóch komórek rozrodczych: męskiej i żeńskiej. Według nowej definicji, początkiem ciąży nie jest poczęcie nowego życia, ale dopiero implantacja zarodka. W konsekwencji tej rewolucyjnej zmiany wszystko co zapobiega rozpoczęciu ciąży, czyli zagnieżdżeniu się zarodka w macicy, ma tylko i wyłącznie działanie antykoncepcyjne – mówił magazynowi „Polonia Christiana” ks. prof. Andrzej Kobyliński.

Skoro preparaty medyczne „dzień później” czy „pięć dni później” nie dopuszczają do implantacji zarodka, skoro „tylko” zapobiegają jego zagnieżdżeniu w łonie matki, to w świetle tej nowej definicji nie można mówić o sztucznym poronieniu czy działaniu aborcyjnym. Nie ma aborcji, jeśli nie ma ciąży – argumentują zwolennicy pigułki „dzień później” czy tabletki ellaOne, powołując się na dokumenty Światowej Organizacji Zdrowia. W konsekwencji zmiany definicji ciąży, preparaty „antykoncepcji awaryjnej” zostały zarejestrowane także w Polsce przez Urząd Rejestracji Leków w grupie środków antykoncepcyjnych – dodawał.

Autor przywołał tutaj stanowisko Papieskiej Akademii Życia z 31 października 2000 roku, wskazujące, że działanie tabletki dzień później ma przeważnie charakter antyimplantacyjny, a co za tym idzie – jest to aborcja farmakologiczna.

„W wielu krajach kobiety stosują ten środek w dobrej wierze jako środek antykoncepcyjny. Znakomita większość mediów, środowisk medycznych, pism młodzieżowych i kobiecych utwierdza je w tym przekonaniu – pisał w artykule w „Niedzieli”.

Co istotne, aborcja „dzień po” nie jest ostatnim etapem „rozwoju” medycyny aborcyjnej. Jak wskazywał w jednym ze swoich artykułów naukowych ks. prof. Kobyliński, kolejnym krokiem rewolucji aborcyjnej było wynalezienie tabletki „miesiąc później”, tj. pigułki RU 486 wynalezionej we Francji w 1980 roku. Do aptek w tym kraju trafiła w roku 1988. Pigułka jest oficjalnie uznawana za aborcyjną, bo niszczy ludzki embrion już po implantacji, co jest zgodne z definicją ciąży WHO. Aborcję przy użyciu tego środka przeprowadza się do 7-8 tygodnia ciąży. Polega to na przyjęciu pigułki zawierającej śmiercionośną truciznę mifepriston. 600 mg tego środka zawarte w tabletce uśmierca dziecko. W 3-5 proc. przypadków dziecko zostaje wydalone z organizmu kobiety. Jeżeli nie zostaje wydalone, po trzech dniach kobieta przyjmuje środek misoprostol, który doprowadza do wydalenia. Następnie u ginekologa sprawdza, czy nie ma szczątków dziecka w macicy. Jeżeli są, co dzieje się w przypadku 5-8 proc. kobiet, trzeba chirurgicznie opróżnić macicę ze szczątków dziecka.

Linki do publikacji ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego:

https://www.researchgate.net/publication/290805152_Etyczne_i_prawne_aspekty_stosowania_preparatu_medycznego_ellaOne_czyli_tzw_pigulki_piec_dni_pozniej

https://www.researchgate.net/publication/320386744_Spor_moralny_o_pigulke_ellaOne

https://www.researchgate.net/publication/320385991_Ocena_moralna_preparatu_ellaOne

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij