„Nadchodzi dla Kościoła czas kary, a dla narodu czas słusznego gniewu i wyzwolenia. A będzie tą karą podporządkowanie Kościoła prawu jednakiemu dla wszystkich organizacji, równy z innymi organizacjami status” – napisał na swoim blogu Jan Hartman.
Człowiek od lat związany ze środowiskiem Janusza Palikota podkreśla, że ani on, ani jego polityczni towarzysze „nie chcą dobra Kościoła”, „atakują go otwarcie” i „ani im się śni o niego troszczyć”. Następnie stwierdza, że to Kościół powinien się troszczyć i modlić o dobro… „ukochanej przez siebie masonerii”.
Wesprzyj nas już teraz!
„My, ludzie stojący na gruncie dobroci serca i sumienia, które każą być wyrozumiałym dla złodziejstwa i pedofilii, ale tylko do pewnych granic, nie pozwolimy już wmawiać sobie, że Kościół jest dobry i szlachetny, a tylko niektórzy ludzie Kościoła błądzą i grzeszą” – napisał „naukowiec”.
To jednak nie wszystko. Hartman próbuje wmówić czytelnikom, że Kościół katolicki był i jest „systemowo zły, jego doktryny są fałszywe, pełne pychy i często wprost nieludzkie, a dobroć zjawia się w nim rzadko i wyjątkowo, wyrastając jak kwiaty na bagnie”.
Dla „podkręcenia” swoich wypocin Hartman zastosował narrację i oskarżenia znane z przepełnionych nienawiścią antykatolickich wypowiedzi Krzysztofa Pieczyńskiego. „Kościół zawsze był siedliskiem zbrodni, pychy i rozpusty, zawsze zabijał, zawsze niewolił, zawsze niszczył, gnębił i dyskryminował. Jest wzorem i natchnieniem dla wszelkiego totalitaryzmu i ucisku aż po dziś dzień” – przekonywał „myśliciel”.
Żeby tego było mało, w dalszej części tekstu, Hartman oskarżył św. Jana Pawła II. „Apogeum rozpasania Kościoła – złodziejstwa i zboczenia – przypadło na lata pontyfikatu Jana Pawła II. To on był głową Kościoła i na niego spada odpowiedzialność za wszystkie potworności, które działy się pod jego nosem, tuż obok. Ich sprawcami byli nierzadko ludzie, których gorąco protegował i którzy z tej osłony korzystali, by gwałcić i kraść” – napisał.
„Wkrótce skończy się płaszczenie się przed księżmi i biskupami, składanie niekończących się danin i hołdów, lęk przed nadprzyrodzoną mocą zaklętą w insygniach kapłaństwa, obrzydliwy, niewolniczy odruch uniżoności wobec księdza, jaki do dziś jeszcze zdarza się u starszych ludzi. Skończy się zabobonna wiara w moc obrazków i święconej wody, skończy się bulgot nienawiści o dżenderach i seksualizacji dzieci, w wykonaniu owładniętych obsesją seksualną pogromców masturbacji. (…) Skończy się też kult Jana Pawła II – te wszystkie szkaradne pomniki, te wszechobecne nazwy. To zniknie jak senna mara. Za dwie, może trzy dekady – po ciężkiej walce” – podsumował Hartman.
Wpis „krakowskiego filozofa” skomentowano na portalu fronda.pl: „I wówczas wreszcie nastaną rządy mężów oświeconych. A prym wśród nich wieść będzie profesor Hartman. Jednym dekretem zgniecie klerykalną pedofilię, drugim – ustanowi nowe prawo o kazirodztwie. Niech Polacy poznają, czym jest wolność…”.
Źródło: fronda.pl
TK