17 maja 2023

Prawdziwe oblicze rewolucjonistów. Co o nim powiedziało nam „Szkło kontaktowe”?

To co wydarzyło się w „Szkle kontaktowym” emitowanym przez stację TVN24 mogło zaszokować… Głównie rewolucjonistów. Bo o tym, że rewolucja genderowa musi potykać się o własne nogi mówimy nie od dziś. A musi, bo zbudowana jest na nieprawdzie.

To byłoby „Szkło kontaktowe” jak każde inne. Gdyby nie ostatnia minuta programu, w której Krzysztof Daukszewicz chcąc podtrzymać temat programu chciał zaimponować Tomaszowi Sianeckiemu i widzom, rzucił okolicznościowym „żartem” w kierunku dziennikarza zapowiadającego dalsze punkty programu.

„A jakiej płci on dzisiaj jest?” – palnął Daukszewicz. I pewnie nikt by nie dostrzegł problemu, gdyby nie fakt, że adresat tych słów – Piotr Jacoń, jest ojcem transpłciowego dziecka. Na koniec jeszcze Daukszewicz – już na napisach – sam wulgarnie podsumował swoje zachowanie, dopełniając obrazu stanu kultury polskich „elit”.

Wesprzyj nas już teraz!

Daukszewicz został oczywiście ogłoszony w swoim środowisku transfobem, stacja się odcięła od jego zachowania, padły też przeprosiny… Dość kuriozalne, bo po części cedujące winę za zaistniałą sytuację na… polityków opcji rządzącej. Ale zostawmy to. Bo ważne jest tu to, co ta sytuacja mówi nam o rewolucjonistach i samej genderowej rewolucji.

A nade wszystko, w debatach o osobach trans, zabrakło spojrzenia na źródło problemu. I tu oderwijmy się od tego konkretnego przypadku i spójrzmy szerzej. Już dzisiaj psychologowie, seksuologowie – nawet ci stojący po stronie rewolucji seksualnej – wskazują, że procesy tranzycji często dokonywane były zbyt pochopnie. Że osoby borykające się z poważnymi życiowymi problemami chętnie wpychane były do jednego worka – worka problemów z tożsamością płciową.

A potem już szło szybko – transowe grupy wsparcia, polecony specjalista i korekta płci.

Po latach osoby te wracają na kozetkę i mówią o detranzycji. To prof. Zbigniew Lew Starowicz w rozmowie z Wprost.pl ocenił, że te złe (i niestety dość liczne – red.) diagnozy sprawiły, że czeka nas w Polsce… fala detranzycji.

Niestety, po aferze jaką wywołało „szkło”, znów łatwiej było mówić w emocjach o transfobii, zamiast pochylić się nad realnym problemem wszechobecnej promocji gender oraz tworzenia kultu „płci kulturowej” i atmosfery do jej bezwzględnego promowania.

Jest jeszcze druga sprawa. To pytanie o prawdziwy obraz piewców rewolucji genderowej. Jak się okazuje, próżno szukać w nich pokładów szczerej empatii dla osób z problemami. Jest za to – i tu posłużę się cytatem – „kawał wąsatego wuja”.

Prawdziwi rewolucjoniści – tacy jak prof. Środa – powiedzą, że był to żart „konserwatywnego pryka”. Oczywiście nie ma znaczenia dla „etyczki”, że ta postawa nie ma nic wspólnego z konserwatyzmem… A Daukszewicz? Potknął się i jak się zdaje, wypadł z pociągu o nazwie rewolucja… Czy na trwałe? Przekonamy się.

I zastanawia tylko kim naprawdę są pozostali piewcy rewolucji? Czy stoją tam gdzie stoją, tylko dlatego, bo im tak wygodnie? Bo w danym medium tak trzeba mówi? Bo taka jest moda i oczekiwania? Czy popierają oni rewolucję genderową z przekonania, czy też są zwykłymi koniunkturalistami, którym czasem – z racji nienadążania za „postępem” coś się wyrwie niepoprawnego politycznie? I tak zostają „dziadersem”.

Bez względu na to wszystko trzeba pamiętać, że na celowniku rewolucyjnych zmagań jest konkretny człowiek z konkretnymi problemami. I trzeba mu realnie pomóc. A nurt gender – i tego szczególnie boleśnie doświadcza dziś Zachód – nie ma tu dobrej recepty.

Uczmy się na cudzych błędach. Ale nade wszystko pamiętajmy, że znamy właściwe rozwiązanie. Przypominajmy zatem chrześcijańską prawdę o człowieku. Zanim nie jest za późno.

Marcin Austyn

Edukacyjna transformacja w duchu gender, czyli wojna wypowiedziana płci

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij