Sytuacja polityczna w Austrii jest coraz bardziej napięta. Prawicowa FPÖ została odsunięta od rządów, ale ma rekordowe poparcie. Tymczasem rządząca koalicja pikuje w sondażach w dół.
Wybory w Austrii odbyły się we wrześniu 2024 roku. Wygrała w nich Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) kierowana przez Herberta Kickla, która prezentuje program prawicowy. Inne ugrupowania stworzyły koalicję blokującą, tak, by nie dopuścić FPÖ do władzy. W efekcie, po długich negocjacjach, już w 2025 roku powstał rząd chadeckiej ÖVP, socjaldemokratycznej SPÖ oraz liberalnej Neos. Ta hybrydowa władza nie cieszy się dużym poparciem społecznym, co wyraźnie odbija się w sondażach. Według najnowszego badania aż 36 proc. Austriaków popiera dziś prawicową FPÖ. Socjaldemokracja odnotowuje z kolei najgorszy wynik w całej swojej historii – zaledwie 18 proc. poparcia. Chadecy mają z kolei 21 proc. poparcia, czyli o ponad 5 punktów procentowych mniej, niż w dniu wyborów.
W sumie można mówić o coraz wyraźniejszej niechęci Austriaków do rządów establishmentu i pragnieniu przekazania sterów władzy w ręce wyrazistej formacji prawicowej. Wynika to z narastających problemów kraju, zwłaszcza ekonomicznych i migracyjnych, z którymi establishment nie może sobie poradzić, bo prowadzi de facto lewicową politykę. Póki co jednak wszystkie siły polityczne trwają w postanowieniu odsunięcia FPÖ od władzy i kontynuowaniu tego, co dotychczas (po niemiecku określa się to sloganem: weiter so, dalej tak samo).
Analogiczna sytuacja panuje w Niemczech.
Według najnowszego sondażu przeprowadzonego w Turyngii, partia może tam liczyć na 37 proc. głosów, zdecydowanie wyprzedzając wszystkie inne formacje (druga jest chadecja z poparciem 25 proc.). Na szczeblu ogólnokrajowym sytuacja jest nieco inna, ale i tam coraz silniej dominuje AfD – w najnowszych sondażach umacnia swoją delikatną przewagę nad CDU, zdobywając np. 26 procent głosów, podczas gdy CDU ma 25 procent. Tymczasem – tak jak w Austrii – niemieckie rządy pozostają w rękach chadecko-lewicowej koalicji.
Pach