Po wielu miesiącach kryzysu politycznego w Austrii szykuje się nowa koalicja rządowa. Gabinet chcą utworzyć dwie partie – chadecka ÖVP oraz socjaldemokratyczna SPÖ. Całkowicie pominięta zostanie partia, która wygrała wybory i cieszy się obecnie największym poparciem.
Obie partie chcą ogłosić decyzję o zawarciu umowy koalicyjnej w piątek. Obecnie trwają negocjacje dotyczące budżetu. Podczas gdy chadecy chcieliby wprowadzić oszczędności, socjaldemokracja prze tradycyjnie do rozdawnictwa.
Według austriackiej prasy zarówno ÖVP jak i SPÖ są zdeterminowane, by nie dopuścić do władzy partii, która we wrześniu 2024 roku wygrała wybory. Chodzi o Wolnościową Partię Austrii – FPÖ – którą kieruje Herbert Kickl.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze niedawno toczyły się wprawdzie rozmowy koalicyjne FPÖ z chadecją, ale te się załamały. Prawdopodobnie chadecy oczekiwali zbyt dużego wpływu na rząd, choć w wyborach uzyskali znacząco słabszy wynik od partii Kickla.
Koalicja chadeków z socjaldemokratami byłaby bardzo słaba – większość wisiałaby na jednym mandacie. To oznacza, że w praktyce ustawy musiałyby być często wspierane przez inne ugrupowania – Zielonych, liberalnych Neos lub okazjonalnie przez FPÖ.
Sytuacja w Austrii jest głęboko kuriozalna i pokazuje oderwanie elit politycznych od woli wyborców. Partia Herberta Kickla nie tylko wygrała wrześniowe wybory, ale do dziś cieszy się dużym poparciem. Obecnie sondaże dają jej 33 proc. głosów. To aż o 10 punktów procentowych więcej niż drugiej najpopularniejszej obecnie partii, SPÖ.
Biorąc pod uwagę fakt, że chadecja ma poparcie rzędu 19 procent, w sumie ugrupowania konserwatywno-prawicowe są w Austrii wspierane przez ponad połowę społeczeństwa.
Mimo to koalicja rządowa, która jest obecnie budowana, będzie mieć charakter centrowo-lewicowy…
Źródła: krone.at, pch24.pl
Pach