Ponad 800 tys. ludzi wyszło w niedzielę na ulice Paryża, by zaprotestować przeciw planom socjalistycznego rządu, Jean-Marca Ayraulta, legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych. Takie obietnice złożył w czasie kampanii wyborczej prezydent Francois Hollande.
Francuzi, podobnie jak w 1984 r., kiedy zaprotestowali masowo przeciw atakowi na szkolnictwo prywatne, tak samo teraz, zebrali sie na ulicach Paryża, by wykrzyczeć swoje „nie” masońsko-lewicowemu programowi legalizacji „homomałżeństw” i adopcji przez układy jednopłciowe dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Śpiewano: „Tatusie, mamusie, wychodzimy na ulice, bronimy małżeństwa”. Niezliczony tłum zgromadził się na Polu Marsowym, który stał się miejscem zebrania trzech pochodów manifestacji, pod sztandarami flag różowo-niebieskich. Wielkie ekrany telewizyjne przekazywały obrazy z tego protestu pokazując artystów ulicznych, którzy wykpiwali pomysł legalizacji związków jednopłciowych. Śpiewano hymn narodowy ze zmienionym tekstem: „dwóch ojców, dwie matki, dziękuje za rozeznanie” i „dwóch ojców, dwie matki, dziękuje za orientacje”. Skandowano: „François nie chcemy twojego prawa”, „Nasze łona nie są wózkiem supermarketowym”, „Wszyscy urodziliśmy się z jednego meżczyny i jednej kobiety”, „Toubira jesteś skończona, rodzina jest na ulicy”. Na czele manifestujących w XIV dzielnicy Paryża szły kobiety przebrane za symbol Rewolucji Francuskiej (Marianne) z kodeksem cywilnym w ręku. Na Placu Italii, 100 posłów i senatorów, z szarfami narodowymi, zebrało sie z transparentem : „Wszyscy stróżami kodeksu cywilnego”.
Na podium wzniesionym koło wieży Eiffela przeczytano „Uroczysty apel do prezydenta Republiki”, cytując jego słowa, jakie skierował ongiś do Nicolasa Sarkozyego: „Panie Prezydencie, nie może Pan zignorować tego potężnego, zróżnicowanego tłumu, który protestuje spontanicznie i pokojowo przeciw projektowi prawa małżeństw i adopcji dla wszystkich.(…) Pan Panie Prezydencie, będzie tym człowiekiem, który zadekretuje, że można urodzić się bez mężczyzny lub bez kobiety?” – pytano. „Naród domaga się dzisiaj zorganizowania stanów generalnych rodziny, małżeństwa, filiacji i praw dziecka, jako gestu na rzecz zgody narodowej, przyjęcia nas już jutro w pałacu Elizejskim. To przesłanie wysyłają Panu pokojowo Fancuzi” – głoszono.
W przenikliwym zimnie młodzi, starsi, rodziny z dziećmi, próbowali rozgrzać się wymachując tysiącami flag w rytm płynącej z głośników muzyki. Większość z nich nigdy wcześniej nie brała udziału w ulicznym proteście. –Niektórzy pytali jak się manifestuje – powiedział Tugdual Derville, szef Sojuszu dla Życia, i jego rzecznik prasowy, zaskoczony wielkością i jakością manifestacji. Beatrice Bourges, stojąca czele Kolektywu na Rzecz Dziecka, wyrażała swoją radość z tego „spokojnego zgromadzenia, które opanowało nawet budynki ustrojone w wielość różowych flag przymocowanych do okien”. Zapewniano, że „Manifestacja dla wszystkich” nie skończy się na tym proteście i będzie kontynuowana jeżeli szef państwa nie odpowie pozytywnie na propozycję spotkania z przeciwnikami homozwiązków.
W marszu wychodzącym z Porte Maillot uczestniczyli czołowi politycy Frontu Narodowego, pod królewską flagą lilii, przewodniczył im wiceprzewodniczący partii, Louis Aliot. Nie było żadnych burd, panował porządek, a policja była tylko obserwatorem manifestacji.
Prezydent François Hollande przyznał, że manifestacja była „odpowiednio duża, ale nie przeszkodzi to debacie w parlamencie” nad projektem prawa dotyczącego otwarcia małżeństwa dla związków homoseksualnych podczas seansu publicznego w Zgromadzeniu Narodowym, począwszy od 29 stycznia. Zwolennicy homozwiązków zapowiedzieli swoją manifestację na 27 stycznia.
Franciszek L. Ćwik
{galeria}