Prezydent USA Joe Biden przyznał we wtorek, że prawie zasnął na scenie podczas ubiegłotygodniowej debaty z Donaldem Trumpem. Sugerował przy tym, że był zmęczony zagranicznymi podróżami, które odbył w czerwcu.
„Zdecydowałem się podróżować po świecie parę razy niedługo przed debatą (…) Nie posłuchałem swoich współpracowników i potem prawie zasnąłem na scenie” – powiedział prezydent podczas spotkania z darczyńcami w McLean w Wirginii.
„To nie jest wymówka, ale wyjaśnienie” – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Wcześniej podczas wtorkowego briefingu prasowego rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre tłumaczyła, że Biden był – i nadal jest – przeziębiony i zmagał się z bólem gardła. Zaprzeczyła jednak, by prezydent brał leki na przeziębienie.
Biden odbył w czerwcu dwie podróże do Europy, najpierw odwiedzając Francję w dniach 4-7 czerwca, a później w dniach 13-15 czerwca Włochy, gdzie brał udział w szczycie przywódców G7, zaś bezpośrednio po powrocie z Włoch poleciał do Los Angeles. Ostatni tydzień przed debatą spędził jednak podczas przygotowując się do starcia z Trumpem w ośrodku prezydenckim w Camp David w Marylandzie.
Według „New York Timesa”, prezydent – podobnie jak i jego młodsi współpracownicy – był tak zmęczony po serii podróży, że przygotowania do debaty skrócono o dwa dni, które Biden spędził w swoim domu w nadmorskim kurorcie Rehoboth Beach w Delaware. W Camp David przygotowania rozpoczynały się po 11 rano, a popołudniami miał czas na drzemki.
Dziennik pisze też, że choć według źródeł w otoczeniu Bidena prezydent zwykle wydaje się umysłowo sprawny, to w ostatnich tygodniach coraz częściej zdarzały mu się wpadki, przejęzyczenia, czy przestoje. Jego pobyt we Włoszech miał być „naznaczony momentami bystrości w ważnych spotkaniach”, w tym na temat wykorzystywania rosyjskich aktywów do wsparcia Ukrainy, lecz również momentami, w których Biden wydawał się być zagubiony.
PAP / oprac. PR
Media wzywają Joe Bidena do rezygnacji ze startu w wyborach. „Nie nadaje się na drugą kadencję”