Sejm w głosowaniu powstrzymał się od dalszego procedowania lewackich projektów legalizujących związki homoseksualne. Projekty złożyły Ruch Palikota i SLD. Zasadne pozostaje pytanie dlaczego te dokumenty znalazły się w ogóle w porządku obrad, skoro spotkały się ze skrajnie negatywną opinią Komisji Konstytucyjnej i Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego. Na dokładniejsze zapoznanie się z argumentacją prawników zasługuje ten drugi dokument, który choć odnosi się do projektów RP i SLD zawiera wiele uwag dotyczących wszelkich prób zrównania związków homoseksualnych z małżeństwami. Do tej miażdżącej dla tych zmian prawnych opinii dotarł portal pch24.pl.
Twórcy tej analizy dostrzegają zmiany zachodzące we współczesnym świecie w kwestiach światopoglądowych i obyczajowych. Są one wielowymiarowe i dotyczą takich kwestii jak: „opóźniania decyzji o zawarciu małżeństwa i urodzeniu pierwszego dziecka, nowego podejścia opinii społecznej do zjawiska kohabitacji przedmałżeńskiej (lub pożycia pary osób różnej płci bez zawierania małżeństwa) oraz związków osób tej samej płci (aczkolwiek zmiany w zakresie wiedzy na temat homoseksualizmu i stosunku do osób homoseksualnych są powolne i nie mają charakteru powszechnego), radykalnego wzrostu udziału urodzeń pozamałżeńskich wśród wszystkich urodzeń żywych”. Zwracana jest uwaga, że tendencja ta dotyka też kraje należące do tego, samego co Polska chrześcijańskiego kręgu kulturowego. Nad czym trzeba szczególnie ubolewać.
Wesprzyj nas już teraz!
Biuro Analiz wyraźnie stwierdza, że „powyższe konstatacje nie są jednak wystarczające do przyjęcia, iż także polski ustawodawca ma „obowiązek” pójścia drogą prowadzącą do „legalizacji” zmian faktycznych oraz przyspieszania procesów zmian społecznych w omawianej kwestii”.
Warto ponownie wrócić do postawionego pytania o zasadność obecności tych projektów w porządku obrad. Analitycy Sądu Najwyższego uważają, iż „projekt nie realizuje w zadowalający sposób zasad techniki prawodawczej, określonych w załączniku do rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. „Tym bardziej uzasadniony był krok, który podjęli posłowie zamykając drogę do procedowania tych projektów. Na tym tle widać doskonale, że głosy promotorów pederastii przedstawiające proponowane zmiany ustrojowe jako zgodne z Konstytucją, są jedynie opinią nie popartą rzeczywistym namysłem prawnym.
„Ustawodawca nie ma obowiązku bezkrytycznego dostosowywania unormowań do oczekiwań określonych grup obywateli”. Tę opinię Biura Analiz powinno się zestawić z hałasem i wrzawą podnoszoną przez homosekulane lobby. Warto odtworzyć przebieg wydarzeń, które doprowadziły do powstrzymania procedowania tych lewackich projektów. Marszałek Kopacz zapewniała, iż Sejm na ostatnim posiedzeniu przed wakacjami nie zajmie się tymi wzbudzającymi kontrowersję projektami. Deklaracja ta wywołała lawinę negatywnych komentarzy ze strony środowisk homoseksualnych. Do ataku na Kopacz ruszyła także „Gazeta Wyborcza”, lansując teorię zamrażarki, w której lądują niechciane przez marszałek projekty. Mało mówiło się o kontrowersjach natury prawnej wokół projektów. Jak zwykle w takich sytuacjach lewica silnie odwoływała się do emocji, wiedząc wszak, że prawo nie stoi po jej stronie. Nie można było się powołać na tak popularny na lewicy „pozytywizm prawniczy”. Mówiono więc o „prawie do szczęścia”, „wolności”, „Polsce jako domu nas wszystkich”.
Na szczególną uwagę zasługuję fakt, że projekty te można z całą zaklasyfikować jako uderzające w fundamenty ustroju Rzeczpospolitej. Jedną z jej zasad jest preferencyjne traktowanie małżeństwa. Zasada ta była już uznawana, podczas prac na obowiązującą w RP Konstytucją i znalazła swe odzwierciedlenie w treści dokumentu. Z wypowiedzi uczestników Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego w dniu 4 kwietnia 1995 r. jednoznacznie wynikało, że sformułowanie art. 18 Konstytucji miało uniemożliwić instytucjonalizację związków osób tej samej płci.
Wszelkie wątpliwości rozwiewa ten fragment analizy. „Artykuł 18 Konstytucji RP jest wyrazem wyboru aksjologicznego dokonanego świadomie w celu zagwarantowania normatywnego modelu małżeństwa i rodziny, który można w uproszczeniu nazwać „tradycyjnym”. Jest normą nadrzędną i wiążącą dla ustawodawcy zwykłego oraz dla wszystkich podmiotów stosujących prawo w procesie jego wykładni. Przyjmuje się, że wszystkie przepisy prawa, łącznie z normami Konstytucji, należy interpretować i stosować w sposób pozwalający na najpełniejsze uwzględnienie wartości aksjologicznych związanych z instytucją małżeństwa i rodziny”. A zatem wszelkie przepisy, które przekreślałyby istniejący system ochrony i opieki wartości rodzinnych, mogłyby – tylko z tego powodu – zostać uznane za niezgodne z Konstytucją.
Preferencyjne traktowanie rodziny jest swoistą transakcją wiązaną, jaką z tą komórką społeczną zawiera państwo, bowiem udogodnienia i przywileje przewidziane dla małżonków wywołują koszty i obciążenia ponoszone przez ogół. Co zatem może dać w zamian rodzina i tylko rodzina? Odpowiedź również znajdziemy w omawianej analizie Sądu Najwyższego. „Jest to jednak uzasadnione z uwagi na funkcje spełniane przez rodzinę (w szczególności prokreacyjną, socjalizacyjną i opiekuńczą wobec dzieci), powstałą wskutek zawarcia małżeństwa, będącego – zgodnie z oczekiwaniami ustawodawcy – związkiem trwałym (dożywotnim), który może zostać rozwiązany tylko, gdy będą spełnione rygorystyczne wymagania ustawowe (art. 56 k.r.o.)”. Nie ma jednak żadnych przesłanek by w analogiczny sposób uprzywilejować inne związki. Należy więc tym bardziej przeciwstawić się jakimkolwiek próbom legalizacji związków homoseksualnych, gdyż każda wyrwa w tym zakresie uczyniona, także na gruncie prawa, ułatwi tym środowiskom sięganie po więcej. Przykładem tego jest, przykrywanie taktycznym milczeniem postulatów adopcyjnych.
A zatem na podstawie analizy Sądu Najwyższego można zdecydowanie stwierdzić, iż związek osób tej samej płci nie może być uznany za małżeństwo na gruncie polskiego prawa. Twórcy porządku konstytucyjnego zakazują zrównania związku osób tej samej płci z małżeństwem. Zgodnie z ustawą zasadniczą związek osób różnej płci, ani związek osób tej samej płci pozostających we wspólnym pożyciu nie pozostaje „pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.
Instytucjonalizacja związku partnerskiego osób tej samej lub różnej płci pozostających we wspólnym pożyciu i przyznanie im większości (a tym bardziej wszystkich) przywilejów zastrzeżonych dla małżonków jest niedopuszczalna w świetle art. 18 Konstytucji. Wszelkie próby legalizacji tego typu związków winne być skazane na porażkę. Dla katolików najważniejszą racją jest ich sprzeczność z Prawem Bożym i Magisterium. Dla tych jednak ,którzy (na swoją zgubę nie uznają tej Zwierzchności), winna być ta konstatacja Sądu Najwyższego argumentem ostatecznym.
Łukasz Karpiel