Po masakrze w Newtown nastąpiła eksplozja nienawistnych komentarzy w serwisach społecznościowych. Jak podaje portal edition.cnn.com wywołało to dyskusję dotyczącą prawnych ograniczeń dla osób publikujących obraźliwe czy zawierające pogróżki komentarze w takich mediach. Jak dotąd ograniczenia są niewielkie. Sieć jest zatem z jednej strony dogodnym miejscem dla wyładowania frustracji, a z drugiej jedną z ostatnich oaz wolności.
Paul Vance z policji stanu Connecticut, w którym miała miejsce masakra, rozpoczął debatę dotyczącą kwestii łamania prawa w Internecie. Wyraził swoją dezaprobatę z powodu mylnych informacji zamieszczanych na Facebooku w związku z masakrą w Sandy Hook Elementary School. – Miało miejsce wiele nadużyć, spośród których najgroźniejsza była dezinformacja ze strony osób fałszywie podających się za sprawcę przy użyciu innych danych osobowych – powiedział Vance. – Takie zachowania są przestępstwem. Gdy zidentyfikujemy osoby odpowiedzialne za te wpisy, to staną one przed sądem – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Na Twitterze utworzono konta, których celem była pochwała działania zamachowca. Jeden z nich, napisany jakby z perspektywy mordercy chwali działania Adama Lanza. Przed usunięciem profilu, aż 900 użytkowników wyraziło dlań aprobatę. – To jest chore. To nienawiść. Ale nie mam pojęcia, co policja może z tym zrobić – mówi Lauri Stevens, specjalista od mediów społecznych, pracujący dla organów ścigania. Pojawiły się także „tweety” zachęcające do przemocy wobec członków National Rifle Association – największej organizacji w Ameryce zajmującej się obroną praw posiadaczy broni.
Prawodawstwo dotyczące podszywania się pod inne osoby, gróźb i nękania różni się w zależności od stanu. W stanie Connecticut za tego typu przestępstwa grozi do 5 lat więzienia. Od strzelaniny w Newtown władze stanowe podkreślają, że to prawo dotyczy także wypowiedzi w Internecie. – Każdy kto molestuje lub grozi ofiarom, ich rodzinom oraz świadkom tej straszliwej zbrodni, lub w jakikolwiek sposób zakłóca stanowe lub federalne śledztwo będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej – powiedział Tom Carson, rzecznik prokuratury stanu Connecticut. Carson przypomniał, że dotyczy to nie tylko bezpośredniego kontaktu, lecz także kontaktu za pośrednictwem telefonu, a także Internetu.
Portal CNN zauważa jednak, że kilku ekspertów prawnych podało w wątpliwość możliwość skutecznego pociągnięcia do odpowiedzialności autorów wypowiedzi na portalach społecznościowych. Postępowanie prawne przeciwko autorom wypowiedzi w social media są nadal rzadkością. Przykładem aresztowania za tego typu działalność jest skazanie 19-letniego Brytyjczyka na 3 miesiące więzienia za obrażanie niepełnosprawnej dziewczynki.
Głośniejszym, ale i starszym przykładem jest sprawa Lori Drew. Kobieta nękała koleżankę swojej 13-letniej córki, udając zakochanego chłopaka, a następnie porzucając. Doprowadziła dziewczynkę do samobójstwa. Kobieta została przez sąd pierwszej instancji skazana jedynie za podszywanie się pod inną osobę, ale i od tego wyroku została później uwolniona. Sąd federalny w uzasadnieniu orzekł, że… regulaminów serwisów społecznościowych i tak nikt nie czyta. Być może pod wpływem ostatnich wydarzeń i oburzenia rodzin ofiar przepisy dotyczące wypowiedzi internetowych ulegną zmianie. Internet staje się bowiem coraz istotniejszą częścią naszego życia. Z drugiej strony ważne jest, by konieczność ochrony przed internetowym molestowaniem nieletnich nie stała się pretekstem do wprowadzenia cenzury.
Źródło: edition.cnn.com
Marcin Jendrzejczak