Brytyjski premier David Cameron forsując prawo o tzw. małżeństwach jednopłciowych pogłębił rozłam w Partii Konserwatywnej. Przed głosowaniem w poniedziałek wielu konserwatystów przeciwstawiło się jego przywództwu i rządowi koalicyjnemu.
Prawie 40 proc. parlamentarzystów spośród 303 członków Izby Gmin zagłosowało za ostatecznie odrzuconą poprawką do ustawy o legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych, która pozwalałaby pracownikom urzędów stanu cywilnego odmawiać rejestracji ślubów pederastów i lesbijek. Lider „konserwatystów”, premier David Cameron zarzucił torysom, że torpedują pracę rządu.
Wesprzyj nas już teraz!
Brytyjski premier nie był w stanie zjednoczyć swojej partii nie tylko w kwestii głosowania nad legalizacją „homo-małżeństw,” ale także w sprawie renegocjacji członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Tym samym jego szanse na reelekcję w 2015 r., nawet pomimo pojawiąjących się oznak ożywienia gospodarczego, wyraźnie zmalały.
Znany dziennikarz radiowy i Gloger Iain Dale komentując ostatnie wydarzenia powiedział: – To polityczna burza, która pojawiła się w najgorszym możliwym dla Camerona momencie. Bunt wobec forsowanej ustawy dopuszczającej tzw. małżeństwa tej samej płci poważnie nadszarpnął wiarygodność premiera jako lidera Partii Konserwatywnej. Równocześnie, coraz częściej puszczają mu nerwy. Politykowi nie podobał się już zbytni konserwatyzm niektórych członków partii. Jak się okazało, z tego powodu Cameron do nich dzwonił i obrzucał obelgami, za co deputowania domagają się dziś publicznych przeprosin. W poniedziałek premier napisał do członków partii maila, w zapewniał, że ani on, ani jego współpracownicy absolutnie nie szydzą ze zbyt „konserwatywnych” członków partii.
Geoffrey Howe, były minister spraw zagranicznych, który przyczynił się m.in. do odsunięcia od władzy Margaret Thatcher, oskarżył Camerona o utratę kontroli nad partią. Sam premier po raz pierwszy od kiedy został wybrany w 2010 roku przyznał, że jego rząd może nie dotrwać do 2015 r. Jako powód wymienił „coraz bardziej dotkliwe” różnice polityczne wobec Liberalnych Demokratów.
Cameron balansuje. Stara się pogodzić chęć pokazania, że jego partia jest nowoczesna i postępowa z poglądami wielu torysów, którzy są przeciwni redefinicji małżeństwa. Ustawa, która zanim stanie się prawem musi być wielokrotnie zaakceptowana przez obie izby brytyjskiego parlamentu, zdaniem konserwatywnych działaczy zniweczy szanse partii na zwycięstwo w przyszłych wyborach. Tim Loughton, konserwatywny poseł, który wniósł poprawkę pozwalającą na odmowę rejestracji „homo-małżeństw” mówi, że naciski Camerona „nie poprawiły” relacji wewnątrz partii, ani pozycji premiera. Jak ocenia, był to poważny błąd polityczny.
Podobnie sądzi inny konserwatywny działacz David Burrowes, który zarzucił premierowi „błędną ocenę sytuacji i roztargnienie”. Obecnie nawet niektórzy ministrowie wyłamują się z szeregu i wbrew opinii Camerona prezentują odmienne stanowisko w sprawie „homo-małżeństw” i w kwestii referendum dot. renegocjacji umów z UE. Sam premier w zamian za przyjęcie ustawy o „małżeństwach jednopłciowych” obiecał eurosceptykom przeprowadzenie referendum w sprawie renegocjacji umów z UE przed końcem 2017 r. A więc w czasie, gdy już nie najpewniej nie będzie sprawował rządów. Torysi obawiają się, że coraz poważniejsze konflikty wewnątrz partii pogrzebią ich szanse na zwycięstwo w wyborach w roku 2015.
Źródło: Newsmax, AS.