Premier Francji Gabriel Attal oznajmił w niedzielę, że bez względu na wynik wyborów do parlamentu prezydent Emmanuel Macron pozostanie głową państwa; Attal zarzucił liderce prawicy Marine Le Pen, że chce przekształcić głosowanie w wybory prezydenckie.
– Prezydent będzie wciąż prezydentem, jakikolwiek będzie rezultat – poinformował Attal w wywiadzie dla dziennika „Le Parisien”, opublikowanym w niedzielę. Jak dodał, wybory zdecydują, kto osiągnie większość w parlamencie i kto będzie premierem.
Le Pen, która prowadzi kampanię wyborczą w swoim okręgu w Pas-de-Calais, powiedziała w piątek, że w razie impasu politycznego Macron nie będzie miał innego wyjścia poza dymisją. Polityczka, która w ostatnich wyborach prezydenckich rywalizowała z Macronem, oznajmiła, że „nie wzywa” go do ustąpienia, ale ocenia w ten sposób sytuację, jaka nastąpi w przypadku kryzysu politycznego.
Wesprzyj nas już teraz!
Według opublikowanych w weekend sondaży partia Le Pen – Zjednoczenie Narodowe (RN), której szefem jest młody polityk Jordan Bardella, zdecydowanie prowadzi przed pierwszą turą wyborów. Uzyskuje 36 proc. poparcia, podczas gdy obóz Macrona może liczyć na 20 proc. głosów.
Ponadto sam prezydent wciąż traci poparcie. Według sondażu ośrodka Ifop dla tygodnika „Journal de Dimanche”, popularność Macrona spadła o 5 pkt. procentowych, do 26 proc. Poparcie dla Attala również spadło (o 4 pkt proc.), ale jest znacznie wyższe: wynosi 40 proc.
Jak zauważyła agencja AFP, przedterminowe wybory parlamentarne ogłoszone przez Macrona stają się najbardziej ryzykownym posunięciem prezydenta od czasu, gdy objął władzę w 2017 roku.
Od 2022 roku, gdy jego centrowy obóz polityczny nie uzyskał większości absolutnej w parlamencie, choć wygrał wybory, Macron ma trudności z realizowaniem swego programu. Pozostały mu trzy lata rządów – do wyborów prezydenckich w 2027 roku.
Źródło: PAP / Anna Wróbel, Paryż