Izraelski premier – wbrew Stanom Zjednoczonym – poparł niepodległościowe dążenia Kurdów. Benjamin Netanjahu jest przekonany, że Kurdowie są w stanie stworzyć na Bliskim Wschodzie barierę ochronną przed dżihadystami z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIS).
W niedzielnym przemówieniu wygłoszonym do członków Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Krajowym w Tel Awiwie, premier Netanjahu mówił o regionalnych zagrożeniach stojących przed Izraelem. Wyjaśnił, że ostatnie wydarzenia aż nadto uwidoczniły, iż nie należy „nadmiernie” polegać na strategii bezpieczeństwa mocarstw zachodnich.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ważne jest, aby zbudować oś regionalnej współpracy z umiarkowanymi siłami na Bliskim Wschodzie – stwierdził Netanjahu wyjaśniając, dlaczego wspiera niepodległościowe aspiracje Kurdów. – Kurdowie są narodem wojowników politycznie umiarkowanych. Udowodnili, że mogą być politycznie zaangażowani i zasłużyli na to, by posiadać swoje państwo – podkreślił izraelski polityk.
Kurdowie wykorzystując sekciarski chaos w Iraku – walki między sunnitami i szyitami – w ostatnich latach stworzyli w północnej części kraju terytorium autonomiczne. Obejmuje ono m.in. Kirkuk bogaty w ogromne złoża ropy naftowej.
Duże wspólnoty Kurdów znajdują się w Iranie, Turcji i Syrii. Waszyngton obawia się ewentualnych powstań mniejszości kurdyjskiej w tych państwach. W ubiegły wtorek Sekretarz Stanu USA, John Kerry odwiedził przywódców irackich Kurdów i zachęcał ich do integracji politycznej z Bagdadem.
Netanjahu tymczasem wezwał Waszyngton, by w kwestii Kurdów zajął podobne stanowisko jak Izrael. Izraelski polityk chce także, by USA skoncentrowały się na walce z ISIS.
Premier zamierza wzmocnić wschodnią granicę Izraela z Jordanią. – Kto wie, co będzie jutro. ISIS może niebawem zaatakować Jordanię. Tak więc musimy być przygotowani, by zatrzymać fanatyków i terrorystów próbujących nas infiltrować od wschodu wzdłuż granicy z Jordanią, by nie dotarli na przedmieścia Tel Awiwu – powiedział Netanjahu.
Izrael i Jordania mają dobre relacje od wielu lat. W związku jednak z postępem islamistów z ISIS, Izrael planuje budowę muru bezpieczeństwa wzdłuż granicy z Jordanią. – Taka bariera nie zatrzyma rakiet latających nad naszymi głowami, ani prób kopania tuneli pod spodem, ale o wiele trudniej będzie terrorystom przenikać do Izraela – tłumaczył Netanjahu.
Izraelski polityk podkreślił także, że Tel Awiw nie może liczyć na mocarstwa zachodnie. – Nikt nie może zagwarantować bezpieczeństwa państwa Izrael, z wyjątkiem IDF (izraelskich sił wojskowych) – mówił. – Historia USA w Iraku pokazała, że w pewnym momencie siły zachodnie wycofują się. Nie możemy już ufać, że lokalne siły wyszkolone przez Zachód ograniczą i powstrzymają infiltrację islamską – podkreślił. Dlatego, jak powiedział „w przypadku każdej przyszłej ugody z Palestyńczykami, Izrael będzie musiał w dalszym ciągu kontrolować bezpieczeństwo w dolinie Jordanu”.
Netanjahu – wbrew Amerykanom i żądaniom Palestyńczyków – nie zamierza wycofać sił IDF z doliny Jordanu. Jego zdaniem po wycofaniu izraelskich żołnierzy Autonomia Palestyńska mogłaby upaść, a to z kolei byłoby bardzo niebezpieczne dla Izraela.
Źródło: jpost.com, AS.