Kilka dni temu podczas koncertu w Bukareszcie doszło do wybuchu i pożaru. W jego wyniku życie straciło 31 osób. Wydarzenia te przelały czarę goryczy. Rumuni we wtorek wyszli na ulicę i zażądali dymisji premiera. Ich zdaniem Victor Ponta z Partii Socjaldemokratycznej jest winien tolerancji dla korupcji, która doprowadzić miała do tragedii. W środę premier zapowiedział, że poda się do dymisji.
Większość ofiar wybuchu i pożaru w klubie Colectiv to osoby nastoletnie. Ogień szybko się rozprzestrzenił, uniemożliwiając ewakuację i wywołując panikę. W tragedii życie straciło 31 osób, a ponad 130 wciąż przebywa w szpitalach. Wiele z nich jest w stanie krytycznym.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem śledczych w klubie nie przestrzegano zasad bezpieczeństwa. W koncercie udział wzięło zbyt wiele osób. Ponadto elementem imprezy był pokaz fajerwerków, do których pomieszczenie nie było przygotowane. Ściany klubu zbudowane zostały zbudowane z tanich i łatwopalnych materiałów. W poniedziałek po przesłuchaniu aresztowano właścicieli klubu za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Zdaniem Rumunów tragedii można było uniknąć, gdyby nie powszechna korupcja panująca w ich ojczyźnie. O tolerancję dla tego negatywnego zjawiska oskarżany jest lewicowy premier Victor Ponta. Przeciwko byłemu liderowi Partii Socjaldemokratycznej toczone jest śledztwo w sprawie korupcyjnej. Oskarżany jest także o oszustwa podatkowe oraz pranie „brudnych pieniędzy”.
Nawet 15 tysięcy osób mogło wziąć udział we wtorkowej manifestacji na ulicach Bukaresztu. Zgromadzeni domagali się dymisji premiera, szefa resortu spraw wewnętrznych Gabriela Oprei oraz mera bukaresztańskiej dzielnicy w której doszło do tragedii.
W środę Victor Ponta zapowiedział, że poda się do dymisji.
Źródło: polskatimes.pl
MWł