Postawienie tamy nielegalnej imigracji to było jedyne „rozsądne zachowanie”, by chronić naród węgierski. Budapeszt ma prawo podejmować takie decyzje: „To pochodzi od Boga, natury”. Liberalny Zachód walczy nie z nami, ale o siebie, ponieważ konserwatywno-narodowa alternatywa jest bardziej konkurencyjna. Spodziewamy się ingerencji międzynarodowej w wybory w przyszłym roku, ale jesteśmy przygotowani – to tylko niektóre wypowiedzi węgierskiego przywódcy Victora Orbana, który w ub. tygodniu udzielił obszernego wywiadu Tuckerowi Carlsonowi z amerykańskiej stacji Fox News, a który wywołał duże poruszenie w światowych mediach.
Odnosząc się do potencjalnej międzynarodowej ingerencji w węgierskie wybory, Orban powiedział: – Nie martwimy się, ponieważ jesteśmy przygotowani. Oczywiście międzynarodowa lewica zrobi wszystko, aby zmienić rząd na Węgrzech. Jesteśmy na to przygotowani – zaznaczył węgierski przywódca.
Carlson wskazał, że spośród prawie 200 różnych krajów na świecie, dokładnie jeden z nich ma wybranego przywódcę, publicznie identyfikującego się jako konserwatysta w stylu zachodnim. I jest nim Viktor Orban, premier Węgier, małego kraju w środkowej Europie, który nie ma ani marynarki wojennej, ani broni jądrowej, a którego PKB jest mniejsze niż stanu Nowy Jork.
Wesprzyj nas już teraz!
Teoretycznie można by powiedzieć, że przywódcy w Waszyngtonie raczej nie powinni zawracać sobie głowy Węgrami. Tymczasem jest inaczej: „robią to obsesyjnie”.
– Odrzucając założenia neoliberalizmu, Viktor Orban osobiście ich obraził i rozwścieczył – wskazuje gwiazdor Fox News, zaznaczając, że jeszcze kilka lat temu jego poglądy wydawałyby się „umiarkowane i konwencjonalne”. Orban uważa bowiem, że „rodziny są ważniejsze niż banki”, że „kraje potrzebują granic” i „za to został oczerniony”. Lewicowe organizacje pozarządowe uznały go za „faszystę, niszczyciela demokracji”.
Już na samym początku wywiadu Carlson zapytał Orbana, dlaczego Węgry zajęły inne stanowisko niż zachodnia Europa w sprawie masowej migracji w 2015 r. – To było jedyne rozsądne zachowanie – stwierdził. – Jeśli ktoś bez uzyskania pozwolenia ze strony państwa węgierskiego przekroczy twoją granicę, musisz bronić swojego kraju i powiedzieć: chłopaki, zatrzymajcie się! A jeśli chcecie przekroczyć granicę lub przyjechać, jest procedura prawna (…) Nie można przekroczyć granicy, wiesz, bez jakichkolwiek ograniczeń i pozwoleń oraz jakiegokolwiek wkładu i kontroli państwa węgierskiego. To jest niebezpieczne. Musisz bronić swoich ludzi przed wszelkim zagrożeniem – tłumaczył Orban. Dodał, że prawo do obrony przed zalewem imigrantów „pochodzi od Boga, natury (…) to jest nasz kraj, to jest nasza ludność. To jest nasza historia. To jest nasz język, więc musimy to robić”.
Orban nie wypierał się, iż w przypadku kłopotów jakiegoś państwa, trzeba mu pomóc, lecz nie można argumentować, że przyjedzie się do jakiegoś kraju, bo tam jest „lżejsze” i „fajniejsze życie”.
– Przychodzenie tutaj nie jest prawem człowieka. Nie ma mowy, bo to nasza ziemia. Tu jest naród, społeczność. Rodziny, historia, tradycja, język – wyjaśniał.
Zdaniem Orbana, „wiele krajów europejskich zdecydowało się otworzyć nowy rozdział własnej historii narodu”, to jest budowania „społeczeństwa postchrześcijańskiego, postnarodowego”. Orban wątpi, by mieszanie różnych społeczności było dobre. Stwierdził wprost, że to „bardzo ryzykowne, a prawdopodobieństwo, że nie będzie dobre albo będzie bardzo złe jest duże i każdy naród ma prawo podjąć to ryzyko lub je odrzucić”.
– My, Węgrzy, postanowiliśmy nie ryzykować. Nie mieszać naszego społeczeństwa. To jest powód, dla którego tak ostro atakuje się Węgry i dlatego moja osobista reputacja jest bardzo zła. Wiesz, osobiście jestem traktowany jak czarna owca Unii Europejskiej, a czasami tak są też traktowane Węgry, niestety – zauważył.
Orban odniósł się także do określenia go, podobnie jak i obecnych przywódców Polski i Białorusi przez prezydenta Joe Bidena jako „totalitarnych bandytów”.
Zdaniem Orbana, prezydent USA ma nikłą wiedzę o Węgrzech i nie rozumie tego kraju, ponieważ jest jednak prezydentem dużego państwa, jego wypowiedź należy potraktować poważnie. Przywódca USA wystawił sobie jednak sam opinię w oczach mieszkańców Węgier, a tego typu sformułowania są obraźliwe. – Ale ponieważ jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, musimy być bardzo skromni. Musimy być bardzo umiarkowani i musimy zrobić wiele rzeczy, by wyjaśnić, że to, co robi, jest raczej niewłaściwe. Staramy się to robić grzecznie, bo szanujemy Amerykanów. Szanujemy amerykańską demokrację, amerykańską kulturę, więc nie chcielibyśmy niszczyć naszych relacji, bo stosunki dwustronne z Amerykanami są w zasadzie bardzo dobre – komentował.
– Dobrze współpracujemy w dziedzinie obronności jako sojusznicy NATO, Współpraca gospodarcza jest znakomita. Jesteście tu dużymi inwestorami. Handel ma się bardzo dobrze. Wasi biznesmeni znajdują tu wiele możliwości, więc wszystko jest w porządku, z wyjątkiem polityki, kiedy liberałowie rządzą w Waszyngtonie. To jest problem – dodał, wskazując, że Budapeszt będzie musiał sobie z tym poradzić, ponieważ „dobre stosunki amerykańsko-węgierskie są cenione, nawet jeśli Amerykanie nie postrzegają dziś tego tak, jak wcześniej.
Carlson indagował dalej, sugerując, że to kuriozalna sytuacja, iż Biden nie nazwał mianem „:totalitarnego bandyty” przywódcy komunistycznych Chin Xi Jinpinga, który zamordował wielu swoich przeciwników politycznych i słynie jako totalitarny bandyta. Tymczasem tak ostre epitety padły pod adresem rządu Węgier i Polski.
Zdaniem Orbana, atak na jego osobę wynika z sukcesu konserwatywnej alternatywy dla liberalizmu. – Problemem jest sukces. Jest to nie lada wyzwanie dla myślicieli liberalnych. To, co dzieje się w Europie Środkowej, w Polsce i na Węgrzech, na Węgrzech chyba bardziej otwarcie (…) Więc to, co się tutaj dzieje, to budowanie społeczeństwa, które jest bardzo udane, gospodarczo, politycznie, kulturowo, nawet w demografii mamy pewien sukces polityki prorodzinnej. Tak więc to, co można tu zobaczyć, można opisać jako historię sukcesu, ale podstawy tego sukcesu są zupełnie inne niż to, czego sobie życzy (…)wiele innych krajów zachodnich. Tak więc zachodni liberałowie nie mogą zaakceptować tego, że wewnątrz zachodniej cywilizacji istnieje konserwatywna alternatywa narodowa, która (…) odnosi większe sukcesy w życiu codziennym niż liberalna. Dlatego nas krytykują. Walczą o siebie, a nie przeciwko nam. Ale jesteśmy przykładem, że ktoś lub kraj, który opiera się na tradycyjnych wartościach, na tożsamość narodową, opartą na tradycji chrześcijańskiej, może odnieść sukces, czasem nawet większy niż lewicowy rząd liberalny – puentował.
Carlson zwrócił uwagę, że głównym przeciwnikami obecnej władzy na Węgrzech jest „koalicja byłych komunistów i antysemitów”. Pyta, „czy to nie dziwne, że amerykańska lewica kibicuje koalicji, która obejmuje antysemitów?”, na co Orban odpowiada: – Tak, powiedzmy, że kilka lat temu zapytalibyście mnie, czy to możliwe, że byłe komunistyczne siły polityczne i antysemicka prawica tworzą koalicję i startują razem w wyborach przeciwko proizraelskim siłom i pro-amerykańskiemu, pro-natowskiemu rządowi zorientowanemu na Zachód (…)?”
Zasugerował, że teraz społeczność międzynarodowa to akceptuje: i jego to bardzo dziwi. Zachowanie Ameryki jest dla niego „zupełnie nowym doświadczeniem”.
Węgierski przywódca zwrócił uwagę na to, iż obecny kierunek rządzenia i na Węgrzech i w innych krajach Europy Środkowej, które doświadczyły dyktatury komunistycznej, jest wspierany przez większość społeczeństwa. Dodał, że również „w społeczeństwie zachodnim jest bardzo dużo ludzi, miliony i miliony. którzy nie zgadzają się z kierunkiem prowadzonej w tym momencie polityki, która jest przeciwko rodzinie lub nie szanuje rodziny, która jest bardziej oparta na migracji, na bardziej otwartym społeczeństwie”.
W tym upatruje szansy na zmianę kierunku polityki w społeczeństwach zachodnioeuropejskich na konserwatywną, chadecką. – Szansa jest, ale nie jesteśmy dobrze zorganizowani na arenie międzynarodowej – ocenił szef węgierskiego rządu, wskazując, że „nadchodzące lata będą naprawdę ekscytujące”.
Orban zwrócił uwagę, że udaje się budować prawdziwie konserwatywną sieć państw środkowoeuropejskich i nie chodzi jedynie o integrowanie myślicieli, ale także zwykłych obywateli, którzy przenoszą się do krajów Europy Środkowej z innych państw rządzonych przez lewicowych liberałów.
– Wiele rodzin chrześcijańskich i rodzin konserwatywnych, które uważają, że Europa Zachodnia nie jest wystarczająco bezpieczna, a przyszłość jest niestabilna i wiesz, bezpieczeństwo publiczne nie jest zapewnione, zaś kierunek ideologiczny krajów lub podstawowe wartości, na których się opierają, nie zmieniają się według ich gustu lub intencji, szuka innych miejsc. Więc jeśli pojedziesz na węgierską wieś, możesz znaleźć zachodnioeuropejskie rodziny, które przeprowadzają się na Węgry, najpierw jako do drugiego domu, ponieważ wewnątrz Unii Europejskiej mamy swobodę przemieszczania się, więc najpierw mają drugi dom, a potem spędzają coraz więcej czasu tutaj. Nie możemy wykluczyć przyszłości historii Europy, kiedy nastąpi nowa migracja z zachodu na wschód – dodał.
Carlson z Orbanem rozmawiał także o niezwykle silnym sojuszu Węgier z Izraelem i Ameryką. Orban ubolewał, że władzę stracił Donald Trump, który wspierał jego kraj „nie tylko osobiście, ale także politycznie”, co przekładało się także na bardzo dobrą relacje z Izraelem.
Węgierski lider wskazywał na bardzo dobrą współpracę i przyjaźń z Bibi Netanjahu. Po utracie władzy Trumpa i Netanjahu „węgierska konserwatywna – chrześcijańska, judeo-chrześcijańska demokratyczna myśl straciła dwóch głównych międzynarodowych zwolenników, a przeciwnicy doszli do władzy, więc jest to zupełnie nowa okoliczność”. Dodał, że dla niego jako polityka to „duże wyzwanie, jak sobie z tym poradzić”.
Na pytanie, czy obawia się międzynarodowej ingerencji w przyszłoroczne wybory na Węgrzech, Orban wyraził przekonanie, że z pewnością taka interwencja będzie. – Nie martwimy się tym. Jesteśmy na to przygotowani. Oczywiście międzynarodowa lewica zrobi wszystko, co w jej mocy, prawdopodobnie nawet więcej, by zmienić rząd na Węgrzech. Zdajemy sobie z tego sprawę i jesteśmy na to przygotowani – stwierdził, zapowiadając walkę.
Orban wyraził przekonanie, że wcześniej czy później, Amerykanie zdadzą sobie sprawę, iż lepiej mieć dobrego partnera, czyli konserwatywny, chadecki rząd na Węgrzech wspierany długoterminowo przez ludzi niż rząd, który upadnie po kilku miesiącach, powodując destabilizację oraz niepewność.
Źródło: foxnews.com
AS