Premier Wielkiej Brytanii Theresa May, która 10 kwietnia rozmawiała z prezydentem USA Donaldem Trumpem stwierdziła, że jest „szansa” przekonać Rosję do zerwania więzi z prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem. Zerwanie więzi z syryjskim przywódcą ma doprowadzić także do poróżnienia z głównym wrogiem Izraela – Iranem.
Rzecznik brytyjskiej premier mówiła, że Trump podziękował May za zaangażowanie i wsparcie amerykańskich działań wojskowych wobec Syrii. Trump podziękował także za to samo kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Wesprzyj nas już teraz!
We wtorek z wizytą do Moskwy udaje się sekretarz stanu USA Rex Tillerson. Wg rzeczniczki brytyjskiego rządu, wśród brytyjskich i amerykańskich polityków panuje przekonanie, iż wizyta będzie „okazją”, by poczynić postępy w kierunku rozwiązania problemu syryjskiego. – Premier i prezydent zgodzili się, że istnieje teraz szansa na przekonanie Rosji do zerwania sojuszu z Asadem, który nie ma już dla niej strategicznego znaczenia – mówiła rzeczniczka.
– Zgodzili się także – dodała – że, wizyta sekretarza stanu Tillersona w Moskwie w tym tygodniu stwarza okazję do poczynienia postępów w kierunku rozwiązania, które zapewni trwałość ugody politycznej.
W poniedziałek we Włoszech spotkali się ministrowie spraw zagranicznych z krajów grupy G7, próbując wywierać presję na Rosję, aby zerwała więzy z prezydentem Syrii. Zarówno brytyjski sekretarz spraw zagranicznych, jak również amerykański sekretarz stanu przekonywali, że nie ma sensu utrzymywanie poparcia dla syryjskiego prezydenta, bo „psuje to reputację Rosji”. Zagrozili także nałożeniem dodatkowych sankcji na Moskwę, jeśli ta odmówi zmiany kursu swojej polityki.
Boris Johnson i kanadyjski premier Justin Truedeau zapowiedzieli, że są gotowi nałożyć kolejne sankcje na wojskowych rosyjskich.
Również Włosi podjęli inicjatywę, zwołując spotkanie ministrów spraw zagranicznych z Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Jordanii i Kataru, aby omówić sytuację w Syrii.
Przed rozpoczęciem spotkania o rozmowę z szefem włoskiego MSZ Angelino Alfano poprosił minister spraw zagranicznych Iranu. Szczegóły ich rozmowy nie zostały ujawnione.
Rosja odrzuca oskarżenia, jakoby Asad użył broni chemicznej przeciwko swoim obywatelom. Władze w Moskwie zapowiedziały też, że wcale nie zamierzają zrywać współpracy z Asadem w Syrii. – Powracanie do pseudo-prób rozwiązania kryzysu, powtarzając mantrę, iż Asad musi odejść, nie może pomóc w rozwiązaniu problemu – oświadczył w poniedziałek Dmitrij Pieskow, rzecznik rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Wielu analityków amerykańskich sugeruje, że decyzja Trumpa o ostrzale syryjskiej bazy lotniczej i zniszczeniu prawie jednej piątej samolotów syryjskich „skorygowała bieg historii”. Przed ostrzałem wojska syryjskie były bliskie odniesienia kolejnego sukcesu w walce z rebeliantami i IS we wschodniej części Syrii.
Ostatnia decyzja Trumpa, która rozczarowała część jego wyborców, kwestionujących jej legalność, miała przede wszystkim doprowadzić do rozerwania sojuszu rosyjsko-syryjsko-irańskiego.
Władimir Putin tymczasem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Rosja wspierając generała Haftara w Libii, mocno zaangażowała się w tym bogatym w ropę i gaz kraju, gdzie w ostatnich tygodniach odkryto kolejne potężne złoża tych surowców.
Jeszcze rok temu to rząd Fayez al-Serraja, uznawany przez ONZ, który wkroczył do Trypolisu był postrzegany jako rząd zwycięski. Serraj z każdym dniem jednak słabnie i jego wpływy dramatycznie ograniczył gen. Haftar, który kontroluje większość złóż libijskich.
Te zmiany niezwykle niepokojące dla UE i USA zachodzą w sytuacji, gdy wygasa mandat specjalnego przedstawiciela ONZ ds. Libii, Martina Koblera. Do tej pory nie wyznaczono jego zastępcy. Moskwa zawetowała ostatniego kandydata Richarda Wilcoxa.
Rosja realizuje w Libii szerokie spektrum zaangażowania, obiecując polityczne i wojskowe poparcie siłom Haftara na wschodzie, a jednocześnie dążąc do rozwijania interesów z instytucjami w Trypolisie.
Moskwa zyskuje także w Afganistanie, gdzie nieoficjalnie dozbraja talibów – dawnych wrogów. Sekretarz USA ds. obrony James Mattis wszczął alarm w związku z rosyjskimi działaniami. Główny dowódca amerykański w Afganistanie Joseph Votel poinformował Kongres w zeszłym tygodniu, że Rosja „prawdopodobnie dostarcza broń talibom”.
Talibowie kontrolują połowę zaludnionych terenów, zgodnie z szacunkami Stanów Zjednoczonych, co utrudnia Ameryce zakończenie wojny. Kreml zaprzecza jakoby uzbrajał dżihadystów. Specjalny wysłannik Rosji w Afganistanie Zamir Kabulov powiedział w wywiadzie z 30 marca, że oskarżenia rządu afgańskiego i jego sojuszników pojawiają się, by „usprawiedliwić własne niepowodzenia na polu walki”.
Rosja nie chce jednak pozwolić, aby jakakolwiek stała baza Stanów Zjednoczonych znajdowała się w pobliżu jej granic. Oskarża też Waszyngton o celowe „sabotowanie wysiłków na rzecz zakończenia konfliktu”.
Zdaniem amerykańskich analityków, Moskwa aktywnie buduje sieć kontaktów w Afganistanie, by w razie znacznego pogorszenia sytuacji zachować tam wpływy.
Przedstawiciele Moskwy pod koniec ubiegłego roku mieli spotkać się z talibami, którzy rządzili Afganistanem w latach 1996-2001, aż do obalenia ich władzy w wyniku inwazji prowadzonej przez Stany Zjednoczone. Rosja twierdzi, że ma teraz wspólne interesy z talibami, ponieważ grupa ta walczy z Państwem Islamskim.
Obecnie w Afganistanie jest około 13 tys. żołnierzy USA i NATO. Stany Zjednoczone szacują, że obecnie 57 procent terytorium Afganistanu znajduje się pod kontrolą rządu, co oznacza spadek o 15 procent od listopada 2015 r.
Źródło: Bloomberg.com., euractiv.com., newsmax.com., cnsnews.com., chatamhouse.org.,
AS