Włosi zaczynają uświadamiać sobie, że polityka otwartych granic nie może być kontynuowana bez katastrofy struktur państwowych i społecznych? Premier Giorgia Meloni przyznała w środę, że zjawisko nielegalnej imigracji „przytłoczy” Włochy, jeżeli te nie znajdą skutecznych rozwiązań. W tym samym wywiadzie tłumaczyła się jednak, że jej rząd nie występuje przeciwko samym imigrantom, a jedynie przeciwko przemytnikom…
W wywiadzie dla włoskiej stacji telewizyjnej Sky Tg24 szefowa rządu stwierdziła: Wszyscy rozumieją, że nie można myśleć, że problem nielegalnej migracji można zatrzymać we Włoszech.
– Rozmiar tego, co dzieje się w Afryce, przy braku strukturalnej pracy, jaką należy wykonać z tym kontynentem, przytłoczy wszystkich, jeśli nie wymyślimy skutecznych rozwiązań – dodała premier.
Wesprzyj nas już teraz!
Szefowa rządu wyjaśniła: Jedyny otwarty front w sprawie imigracji, jaki mam, to front walki z przemytnikami istot ludzkich. – Nie po to zwalczyliśmy niewolnictwo przed wiekami, by zobaczyć jego powrót w trzecim tysiącleciu w nowych formach – oświadczyła.
– Praca, jaką prowadzę, ma na celu zdecydowane zarządzanie falami migracyjnymi, które oznacza zatrzymanie nielegalnej migracji i skoncentrowanie się na tej legalnej – wskazała.
Jako jeden z priorytetów wymieniła współpracę z krajami Afryki. – Oczywiście Włochy nie mogą zmierzyć się same z kwestią afrykańską i dlatego nalegamy na Europę i chcemy, by podzielała z nami tę strategię – zastrzegła.
– Dzisiaj jest zrozumienie, że trzeba zmienić podejście – oznajmiła i dodała: Relacje z państwami afrykańskimi muszą się zmienić, bo mieliśmy wobec nich postawę paternalistyczną, trochę tak, jakbyśmy czuli, że my wyższość, a to nie jest słuszne podejście.
Premier zauważyła – odnosząc się do kwestii wojny na Ukrainie – że migracja jest też „bezpośrednią konsekwencją wojny hybrydowej, prowadzonej przy pomocy wielu narzędzi, w tym głodu, zboża”.
Źródło: PAP / Sylwia Wysocka, Rzym