Odpowiedź na wątpliwości dotyczące stosowania motu proprio „Traditionis custodes” ujawniają poważny problem Kongregacji Kultu Bożego. Nie jest ona świadoma relacji istniejących między „tradycyjnymi” księgami liturgicznymi, a czasem także i ich istnienia. Odpowiedzią nie jest tu nieposłuszeństwo – przekonuje Joseph Shaw, prezes Latin Mass Society.
„Wszelkie kościelne prawodawstwo postrzegać należy w świetle zdrowego rozsądku, wcześniejszych legislacji o wyższej mocy, a także fundamentalnych zasad teologicznych i moralnych Kościoła. Te zasady posiadają szczególne znaczenie gdy zajmujemy się prawem, które z jednej strony zdaje się być pośpiesznie określone, a z drugiej niesie ono dalekosiężne (i być może nieprzewidziane) konsekwencje” – tłumaczy Shaw.
Jak dodaje, „Responsa” Kongregacji Kultu Bożego negują istnienie w „starym” rycie osobnego Lekcjonarza i Ewangeliarza. Więcej: czytania w „starej” liturgii różnią się od czytań obecnych w tej posoborowej, posiadają swój własny kontekst, nie zawsze też są one podawany na sposób ciągły. Do „starych” ksiąg liturgicznych, poza Rytuałem, należy także Pontyfikał. A ryt, który księgi te przedstawiają, nie został nigdy zniesiony, co podkreślał Benedykt XVI…
Wesprzyj nas już teraz!
Kongregacja Kultu Bożego nie skorzystała w tym zakresie z eksperckiej wiedzy pracowników dawnej Komisji Ecclesia Dei. Analiza odpowiedzi wskazuje, że dotyczą one przedmiotu – sugeruje Shaw – który jest nieznany lub słabo znany samej Kongregacji, choć leży w zakresie jej kompetencji…
„Prawa które są w sposób oczywisty absurdalne lub niosą szkodliwe konsekwencje; prawa niejasne, rodzące zamieszanie, niemożliwe do zastosowania – nie mają mocy obowiązującej. Nie mówię: bądźcie względem nich nieposłuszni. Mówię: właściwie je rozumiejąc, nie mają mocy obowiązującej. W tej kwestii nieposłuszeństwo nie jest konieczne. Nie ma czemu być nieposłusznym” – pisze Joseph Shaw, prezes Latin Mass Society.
Źródło: Rorate Caeli
ms