Podczas pierwszej wspólnej debaty telewizyjnej ogromna większość kandydatów do fotela prezydenckiego obiecała Polakom, że sprzeciwi się ewentualnej legalizacji homoseksualnych niby-małżeństw. Formuła programu nie pozwoliła na rzetelny, merytoryczny spór.
Wesprzyj nas już teraz!
Kategoryczne „nie” dla pseudo-małżeństw jednopłciowych oraz adopcji przez homozwiązki dzieci wypowiedzieli: prezydent Andrzej Duda, Marek Jakubiak, Mirosław Piotrowski, Krzysztof Bosak (wypomniał prezydentowi nominowanie na p.o. Prezesa Sądu Najwyższego zwolennika zrównania praw jednopłciowych związków z małżeństwami), Władysław Kosiniak-Kamysz.
Szymon Hołownia zadeklarował odesłanie takiej ustawy do ponownego rozpatrzenia przez Sejm.
Nie odpowiedziała na to pytanie Małgorzata Kidawa-Błońska. Robert Biedroń stwierdził krótko: „jak równość to równość”.
Telewizja narzuciła kandydatom surowe warunki rywalizacji. Pretendenci mieli tylko minutę na odpowiedź w każdej z pięciu rund, dedykowanych różnym obszarom tematycznym. Nie mogli zadawać sobie nawzajem pytań. W finałowej części mogli jeszcze wygłosić minutowe oświadczenia.
Większość debaty przypominała festiwal frazesów. Kandydaci nie przywiązywali się do zadanych przez prowadzącego kwestii. Często wygłaszali oświadczenia niezwiązane z tematem. Niektórzy skupiali się praktycznie wyłącznie na krytyce adwersarzy uznanych za najgroźniejszych rywali spośród stawki.
Pretendenci zaczęli od polityki zagranicznej. Najpierw musieli określić, do której stolicy wybiorą się z pierwszą oficjalną wizytą po ewentualnym wyborze. Robert Biedroń wymienił Niemcy i Francję, Szymon Hołownia – Kijów, Berlin i Paryż, Krzysztof Bosak – Budapeszt. Urzędujący obecnie prezydent wskazał na Rzym, Mirosław Piotrowski – Waszyngton (by spytać Donalda Trumpa o ustawę 447), Władysław Kosiniak-Kamysz uchylił się od konkretnej odpowiedzi.
Kandydaci prezentowali swoje pomysły na rozwój gospodarczy. Wskazywali na potrzebę redukcji biurokracji i obniżkę podatków. Mirosław Piotrowski zauważył, że na tarczach antykryzysowych najbardziej zyskują banki. Krzysztof Bosak wytknął prezydentowi Dudzie niezrealizowane obietnice – podniesienie kwoty wolnej od podatku i obniżenie stawki ZUS dla przedsiębiorców.
Wśród elementów programu dotyczącego bezpieczeństwa kraju Andrzej Duda podkreślił inwestycje energetyczne. Kosiniak-Kamysz i Kidawa-Błońska nie zdążyli zawrzeć w swych wypowiedziach merytorycznych konkretów. Krzysztof Bosak mówił o modernizacji polskiego wojska i wytknął PiS drogie zakupy militarne oraz klientelizm zamiast suwerennej polityki.
Robert Biedroń jako jedyny uderzył w nuty skrajnie lewicowe, mówiąc o świeckim państwie i „piekle kobiet” zgotowanym przez „tych wszystkich konserwatystów”.
W końcowym oświadczeniu Kidawa-Błońska obiecywała dialog i zasypywanie podziałów, Biedroń obiecał, że „nie będzie klękał przed biskupami”, za to powalczy o „prawa kobiet”. Stanisław Żółtek wezwał do likwidacji podatków (PiT, CiT), i biurokracji, Szymon Hołownia – do udziału w wyborach. Kandydat Konfederacji deklarował obronę interesów Polski w relacjach z USA, Izraelem, UE, Rosją, Ukrainą. Szef PSL obiecał wyborcom normalność i równość.
Źródło: TVP1
RoM