Nasz wschodni sąsiad, Białoruś, cierpi z powodu małej ilości opadów deszczu i śniegu. Ostatnio sytuacja zaczęła się zmieniać. Wieloletni prezydent kraju, a dawniej członek partii komunistycznej, Aleksander Łukaszenka, polecił obywatelom zanosić do Pana Boga dziękczynne modły za pojawienie się długo oczekiwanych opadów.
– To cudowne, że śnieg zasypał nasz kraj. Chrześcijanie i wszyscy Białorusini, którzy na co dzień żyją blisko natury i z natury wiedzą, co to znaczy – oświadczył białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka na zwołanym w trybie nagłym posiedzeniu. Omawiano na nim kwestie odśnieżania głównych arterii Mińska i kraju zasypanych 30-centymetrową warstwa puchu.
Wesprzyj nas już teraz!
Z roku na rok brak opadów coraz dotkliwiej daje się we znaki białoruskiemu rolnictwu i mieszkańcom wsi. Sam Łukaszenka, na każdym niemal spotkaniu z białoruskimi politykami i mieszkańcami, wzywa do coraz większych oszczędności wody.
– W rzekach musimy szukać lustra wody. To samo dzieje się z naszymi studniami. Jeziora wysychają. Oby Bóg dał nam jeszcze kilka takich burz śnieżnych tej zimy. Wtedy może wreszcie sytuacja wróci do normy, znów dojdzie do równowagi ekosystemu i Białorusini wreszczie będą mogli spać spokojnie – powiedział prezydent Łukaszenka. Jak widać białoruski przywódca coraz bardziej liczy i wierzy w boskie siły.
Tak suchego lata jak zeszłoroczne nie pamiętają najstarsi mieszkańcy naszego wschodniego sąsiada. Wysychały nie tylko rolnicze wizytówki Białorusi – ziemniaki i buraki cukrowe. Z powodu braku żab, bociany wyrzucały młode z gniazd.
Zachowanie prezydenta Białorusi, wieloletniego działacza partii komunistycznej i dyrektora kołchozu nie po raz pierwszy dowodzi trafności przysłowia: jak trwoga to do Boga!
Źródło: www.lenta.tu
ChS