Termin ważności tajnego porozumienia pomiędzy Watykanem i komunistycznym rządem Chin kończy się w momencie, gdy prezydent Xi Jinping przybrał tytuł dotychczas zarezerwowany dla samego tylko Mao Zedonga. Jaki będzie kształt dalszych relacji Stolicy Apostolskiej i Chińskiej Republiki Ludowej, w której prześladuje się tych katolików, którzy nie wstąpią do oficjalnego, państwowego „kościoła” – o tym pisze uznany watykanista Sandro Magister.
Tajne porozumienie wygasa w październiku. Zostało ono po raz pierwszy zawarte w 2018 roku, a następnie przedłużone w roku 2020. Szczegóły umowy, jaką papież Franciszek zawarł z komunistyczną władzą w Chinach pozostają nieznane. Wiadomo jednak, jakie są jej praktyczne skutki. Trwają w Chinach prześladowania chrześcijan, a wszyscy katoliccy duchowni, którzy nie przyłączą się do marionetkowego wobec partii komunistycznej Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich są represjonowani. Z tego powodu konserwatywny kardynał Joseph Zen z Hongkongu oskarżył urzędującego papieża o „legitymizowanie schizmatyckiego kościoła” w Chinach.
Jak wskazuje Sandro Magister, rozmowy pomiędzy Watykanem a chińskim reżimem trudno nazwać negocjacjami. Stanowisko polityczne podyktowane przez Xi jest bezwarunkowe i dalekosiężne, z bardzo wąskimi, jeśli nie nieistniejącymi, marginesami negocjacji dla z natury słabej strony przeciwnej, w tym wypadku Watykanu – zauważa.
Wesprzyj nas już teraz!
Watykanista wskazuje, że bezwzględna większość nominacji biskupich w czasie trwania porozumienia odbywa się z nadania partyjnego, a nawet wyjątek dla Hongkongu jest obecnie zagrożony. Pod koniec ubiegłego roku Franciszek zatwierdził nowego ordynariusza diecezji hongkońskiej, który nie był nominatem Pekinu, ale i tak uroczystość konsekracji odbyła się przy dużym wpływie partii i przy „programowej” nieobecności kard. Zena, znanego z konsekwentnej postawy sprzeciwu wobec chińskiej dominacji nad Kościołem.
Zagrożenie dla Hongkongu i widmo jeszcze większej podległości w całej republice rozciąga przed oczami katolików proces dalszej „sinizacji” wszystkich związków wyznaniowych, który ogłosił „Wielki Sternik” Xi Jinping. Program schińszczenia katolicyzmu i innych religii został opisany w przyjętej w listopadzie „Rezolucji w sprawie głównych osiągnięć i doświadczenia historycznego partii w minionym stuleciu”. Jest to trzeci tego typu dokument w komunistycznych dziejach Chin, a więc jego waga dla realizacji celów ideologicznych pozostaje nie do przecenienia.
W Watykanie dobrze znają tę politykę i próbują ją udomowić jako „komplementarną” wobec katolickiej wizji „inkulturacji”. W maju 2019 roku w wywiadzie dla gazety „Global Times”, anglojęzycznym organie Chińskiej Partii Komunistycznej, sekretarz stanu kard. Pietro Parolin powiedział, że „inkulturacja” i „sinizacja” razem „mogą otwierać ścieżki do dialogu”, mając na uwadze „powtarzaną intencję” władz chińskich, jaką ma być „niepodważanie natury i doktryny poszczególnych religii” – tłumaczy Magister.
Jeszcze dalej niż prawa ręka papieża Franciszka, kard. Parolin, poszedł parający się sinologią jezuita Benoit Vermander, który na łamach „La Civiltà Cattolica” (publikując za zgodą i po zatwierdzeniu Stolicy Apostolskiej) wprost zaatakował kard. Zena i innych przeciwników kompromisu z komunistami. Autor porównał ich do starożytnych heretyków, montanistów i donatystów, którzy odłączyli się od Kościoła i zasłynęli z wyjątkowego radykalizmu.
Nie wspominając o całkowitym, przedłużającym się milczeniu papieża Franciszka w tej sprawie i na temat wielu innych ran zadanych przez reżim Xi katolikom w Chinach i Hongkongu, który już był mocno prześladowany i teraz jest bardzo bliski całkowitego zniknięcia pod panowaniem nowego „Wielkiego Sternika” – kończy Sandro Magister.
Źródło: espresso.repubblica.it
FO