Izrael stracił całą moją sympatię po atakach na cywilów w Strefie Gazy; w Chorwacji nie ma miejsca dla izraelskiej flagi – powiedział w czwartek chorwacki prezydent Zoran Milanović, który wcześniej nie bał się publicznie oświadczyć, iż nie życzy sobie w swoim kraju okrzyku „sława Ukrainie” związanego z ukraińskimi szowinistami.
Prezydent Milanović nazwał decyzję chorwackiego ministerstwa spraw zagranicznych o wywieszeniu flagi Izraela „idiotycznym posunięciem” i oświadczył, że kraj ten „stracił całą jego sympatię”.
– Prawo do samoobrony, które Izrael bezapelacyjnie posiada, nie daje mu prawa do zemsty i masakr ludności cywilnej – ocenił chorwacki prezydent. Milanović dodał, że „w Chorwacji nie ma miejsca dla innych flag, z wyjątkiem tych ściśle regulowanych, jak flagi mniejszości, NATO i UE, które swoją drogą powoli zaczęły stawać na równi z chorwacką”.
Wesprzyj nas już teraz!
Sprzeciwiając się wywieszaniu izraelskich barw i mówiąc o utracie sympatii do tego kraju, Milanović po raz kolejny wyłamał się z dominującej retoryki państw zachodnich. Wcześniej miał odwagę ogłosić publicznie, iż nie chce w swoim kraju słyszeć okrzyków „Slava Ukrajini”, które wcześniej były na ustach „ukraińskich szowinistów z II wojny światowej”. – To okrzyk współpracujących z niemieckimi nazistami ukraińskich szowinistów, którzy zabili tysiące Polaków i Żydów; nie chcę tego słuchać w Chorwacji powiedział wówczas.
Chorwacki prezydent sprzeciwił się też m.in. wysyłaniu Kijowowi „jakiejkolwiek broni” oraz szkoleniu ukraińskich żołnierzy, które określił „uczestnictwem w wojnie”.
Źródło: PAP