„Były szef francuskiej dyplomacji i były komisarz UE Michel Barnier został wyznaczony na premiera przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona”, poinformował w czwartek Pałac Elizejski. 73-letni polityk był głównym negocjatorem Komisji Europejskiej ds. brexitu.
Jak głosi komunikat Pałacu Elizejskiego, Macron powierzył Barnierowi misję stworzenia rządu po upewnieniu się, że premier i jego rząd mogą liczyć na stabilność i uzyskanie jak najszerszego poparcia.
Nazwisko Barniera jako możliwego nowego szefa rządu powtarzano od środy wieczorem; w czwartek telewizja LCI podała, że jest on teraz głównym pretendentem. Decyzję Macron podjął po tygodniach konsultacji z partiami politycznymi i prawie dwa miesiące po wyborach parlamentarnych, zakończonych 7 lipca.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzja prezydenta oznacza niepowodzenie lewicy, największej siły w parlamencie, w realizacji dążeń do utworzenia rządu. Lewicowy blok Nowy Front Ludowy (NFP) proponował własną kandydatkę – Lucie Castets. Wbrew żądaniom lewicy Macron nie mianował Castets na premiera powołując się na to, że program NFP nie może liczyć na większość w parlamencie.
Wyznaczenie kojarzonego z centro-prawicą Barniera na premiera wywołało, najdelikatniej rzecz ujmując, furię francuskiej lewicy. – Wybory zostały Francuzom ukradzione – oznajmił szef Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon. Socjaliści mówią z kolei o „kryzysie władzy”.
Melenchon ocenił, że wyznaczenie Barniera nastąpiło „przy zezwoleniu, a być może za sugestią Zjednoczenia Narodowego (RN)”. Stało się tak, mimo że głównym celem podczas drugiej tury wyborów było – jak przypomniał Melenchon – niedopuszczenie do wygranej RN.
Polityk wezwał do „jak największej mobilizacji” w najbliższą sobotę, 7 września. Wcześniej LFI zapowiadała na ten dzień protesty przeciwko Macronowi.
Szef Partii Socjalistycznej (PS) Olivier Faure w reakcji na wybór Barniera podkreślił, że premierem zostaje polityk partii, która zajęła w wyborach dopiero czwarte miejsce. Chodzi o partię Republikanie, która – jak przypomniał Faure – nie brała udziału we wspólnym froncie sił politycznych przeciwko skrajnej prawicy w drugiej turze wyborów. Szef socjalistów nazwał decyzję Macrona „zaprzeczeniem demokracji doprowadzonym do apogeum”.
Źródło: PAP / Oprac. TG