Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oczekuje od Rosji zwrócenia Ukrainie anektowanego w 2014 roku Półwyspu Krymskiego oraz deeskalacji przemocy w tym kraju. Kreml nie pozostawia wątpliwości i w odpowiedzi twierdzi, że Krym należy do Federacji Rosyjskiej.
– Prezydent Trump jasno powiedział, że oczekuje od rządu rosyjskiego deeskalacji przemocy na Ukrainie i zwrócenia Krymu – powiedział Sean Spicer, rzecznik Białego Domu. Jednocześnie rzecznik zaznaczył, że Stany Zjednoczone chcą współpracować z Rosją.
Wesprzyj nas już teraz!
Takie stanowisko jest potwierdzeniem deklaracji amerykańskiej ambasador Nikki Haley wypowiedzianej 2 lutego br. na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podkreśliła ona wówczas, że Krym jest częścią Ukrainy, a sankcje nałożone na Rosję pozostaną w mocy dopóki ta nie odda Ukrainie kontroli nad półwyspem.
Jak donosiły niedawno zachodnie media, Henry Kissinger, były amerykański sekretarz stanu, nieformalnie doradzał Trumpowi, aby ten uznał aneksję Krymu w zamian za wycofanie się wojsk rosyjskich z Ukrainy.
Do żądań Białego Domu na cotygodniej konferencji prasowej odniosła się Maria Zacharowa, rzecznik rosyjskiego MSZ. – Nie oddajemy naszego terytorium. Krym to terytorium Federacji Rosyjskiej – stwierdziła.
W ocenie szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, słowa prezydenta Trumpa to mocna, ale też i spodziewana deklaracja, bo zgodna z duchem wypowiedzi amerykańskich polityków. – Wielu analityków czy komentatorów wieszczyło, że to będzie administracja prorosyjska, że to są ludzie, którzy przez całe lata robili „deale” z Rosjanami na nafcie, gazie, ale okazuje się, że tak nie jest, że można było inaczej sprawować funkcje, kiedy byli biznesmenami, natomiast kiedy są już politykami odpowiedzialnymi za politykę zagraniczną, za politykę bezpieczeństwa, a również za pewną globalną politykę światową zachowują się prawidłowo – ocenił polityk PiS.
Źródło: kresy.pl, gosc.pl
MA