Na świecie nie ma szczerszego przyjaciela Ukrainy niż Kanada – uznał prezydent Petro Poroszenko. Jego słowa obiegły cały glob, a media przypomniały o szczególnych relacjach łączących oba kraje. Jednoznaczne wskazanie najważniejszego przyjaciela Ukrainy z pewnością zostanie nad Wisłą przemilczane, ale nie mogło zostać nie zauważone w Waszyngtonie. I taki cel zapewne chciał osiągnąć szef kijowskiej administracji, któremu nie spodobała się wypowiedź Donalda Trumpa w sprawie Krymu.
Przyczyny i potencjalne skutki słów Petra Poroszenki, wygłoszone przy okazji obchodzonego 1 lipca Dnia Kanady, w rocznicę podpisania Aktu Konstytucyjnego w 1867 roku i utworzenia państwa, ukraiński prezydent z pewnością przemyślał. Wydaje się też, że skorzystał z okazji, by uderzyć w serce i rozum Kanady, wypróbowanego a zarazem bogatego przyjaciela zza oceanu. Tym bardziej, że sąsiednie Stany Zjednoczone w ostatnich dniach, słowami swojego prezydenta Donalda Trumpa, pokazały spadek zainteresowania sprawami Ukrainy. Nie wiadomo czy jego opinia, odczytana jako możliwe przyszłe uznanie przynależności Krymu do Rosji, miała być tylko przygotowaniem do spotkania szefów USA i Rosji w Helsinkach, czy może miała wstrząsnąć Europą Zachodnią, która stale deklaruje niezmienność poparcia dla Ukrainy w formacie porozumień mińskich. Jednak na mnożeniu spotkań oraz ponawianiu zapewnień o wsparciu Ukrainy sprawa się kończy.
Wesprzyj nas już teraz!
Wobec konfliktu handlowego UE z USA zimny prysznic w wykonaniu Trumpa posługującego się Krymem traktować należy jako pokazanie Niemcom i Francji miejsca w szeregu. Pozostawienie Berlina i Paryża z nierozwiązywalnym w obecnych warunkach konfliktem w Donbasie jest też demonstracją siły Ameryki, która wkracza do Europy wówczas, gdy kraje europejskie nie radzą sobie z konfliktami. Tę bezradność Niemiec i Francji Donald Trump chce pokazać światu.
Fakt, że przez kilka lat od podpisania w Mińsku porozumienia między Rosją, Ukrainą, Niemcami i Francją, nie tylko nie doszło do wygaszenia konfliktu w Donbasie, ale nawet nie doprowadzono do sytuacji, w której strony porozumienia stosowałyby się do jego zapisów. Osłabia to pozycje Niemiec i Francji.
Ukraina stała się tutaj raczej ofiarą rykoszetu, gdyż nie należy sądzić, by w interesie Waszyngtonu było osłabienie Ukrainy czyli wzmocnienie Rosji. Szczególnie przy globalnym podejściu do podziału stref wpływów w świecie. Potwierdzałyby to informacje o zbliżeniu stanowisk Moskwy i Waszyngtonu w sprawie Syrii. Według nieoficjalnych doniesień Ameryka wycofałaby swoich żołnierzy z tego kraju w zamian za rosyjskie gwarancje wycofania proirańskich bojowników szyickich z południowo-zachodniej Syrii, graniczącej z Izraelem.
Gdy popatrzy się na interesy Rosji i USA w skali świata, to ów scenariusz układa się w pewną logiczną całość – bezpieczeństwo Izraela, pozostawienie prorosyjskiego prezydenta w Syrii i odpuszczenie Moskwie wpływów na Ukrainie, w obszarze uznawanym jako jej „bliższa zagranica”.
W wypowiedzi Petra Poroszenki, stawiającego Kanadę jako najszczerszego przyjaciela Ukrainy, każdy odnajdzie inny element. Polska – rozczarowanie, że Ukraina szuka przyjaciela tak daleko mimo wielu gestów przyjaźni ze strony Warszawy. Stany Zjednoczone i kraje UE powinny poczuć dyskomfort, trafiając do grona „mniej szczerych” przyjaciół, a Rosja może poczuć satysfakcję z odsuwania Kijowa od Waszyngtonu.
W roli docenionego przyjaciela, od którego oczekuje się dalszej (lub większej) pomocy, postawiona została Kanada, prowadząca wobec Ukrainy własną politykę, wypracowywaną w warunkach funkcjonowania tego wielokulturowego i wielonarodowego państwa.
Właściwie od czasu uzyskania niepodległości przez Ukrainę w 1991 roku można dywagować, czy do roli przyjaciela Ukraina wybrała Kanadę czy Kanada Ukrainę. W wyniku trwającej od dwóch stuleci emigracji mieszkańców dzisiejszej Ukrainy, diaspora tej nacji szacowana jest na nawet 20 mln osób na świecie. W Kanadzie, zamieszkałej przez ok. 37 mln obywateli, żyje największa grupa – ok. 1,2 mln osób. Co istotne, Ukraińcy w Kanadzie zajmowali i zajmują najwyższe stanowiska w administracji państwowej, w rządzie, w parlamentach prowincji i w biznesie. Mówi się, że od 1991 roku państwo ukraińskie jest budowane z personalną i finansową pomocą diaspory kanadyjskiej. Oceniający zza oceanu rozwój sytuacji na Ukrainie i kolejne nieudane próby reform i zmiany rządów emigranci włączają się w przemiany polityczne, biorą udział w Majdanach i wpływają na rząd Kanady, by wsparcie dla ojczyzny ich ojców było jak największe.
Efekty skutecznego lobbingu kanadyjskich Ukraińców są widoczne. To deklaracja o przedłużeniu misji wojskowej i szkoleniowej do 2019 roku oraz decyzja o wysyłaniu wyposażenia dla armii Ukrainy (teraz już nawet uzbrojenia śmiercionośnego). W czerwcu rząd Kanady zapowiedział sprzedaż Ukrainie broni za 10 mln dolarów a szacuje się, że od 2014 roku pomoc Ottawy wyniosła 24 mln dolarów. Sposobem na pobudzenie gospodarki Ukrainy ma być ustanowienie strefy wolnego handlu między Kanadą a Ukrainą.
W swoim zaangażowaniu w pomoc Kijowowi Kanadyjczycy wcielili się w rolę nie tyle przyjaciela, co krewnego, co przy tak dużej diasporze ukraińskiej jest zrozumiałe. Problem Ukrainy polega jednak na tym, że „rodzinne” relacje z Kanadą mogą okazać się zbyt słabe, gdy pozostali przyjaciele odsuną się i uzgodnią między sobą – na przykład w Helsinkach – pakiety transakcji, nie pytając Kijowa, do którego zestawu mają go dołączyć.
Jan Bereza