Z zapowiedzi współautorek programu nowego przedmiotu szkolnego o nazwie Edukacja zdrowotna wynika, że pod tym neutralnym określeniem lewicowa koalicja chce przemycić do polskich szkół agresywną i demoralizującą „edukację seksualną”, współodpowiedzialną za demograficzną i społeczną zapaść krajów zachodnich. W dodatku – ostrzega Fundacja Pro-Prawo do Życia – instruktaże miałyby objąć obowiązkowo wszystkich uczniów.
– Postawy rodziców są różne. Niektórzy jak słyszą hasło „zdrowie seksualne”, to mają wątpliwości co do uczestnictwa dziecka w takim przedmiocie. Jeśli poszlibyśmy w kierunku nieobowiązkowości, to być może część uczniów zrezygnowałaby z edukacji zdrowotnej. Dlatego nasze rekomendacje od początku są jasne. Jesteśmy przekonani, że ten przedmiot powinien być obowiązkowy – stwierdziła w Radiu Zet Aleksandra Lewandowska – krajowy konsultant psychiatrii dzieci i młodzieży, a zarazem członek rządowego zespołu pracującego nad podstawą programową do „edukacji seksualnej” w polskich szkołach. Dodała przy tym, że przymusowe lekcje w szkołach powinny odbywać się przynajmniej raz w tygodniu po godzinie.
Wesprzyj nas już teraz!
W podobnym tonie wypowiadała się już rok temu „edukatorka seksualna” Antonina Kopyt, która również wchodzi w skład wspomnianego zespołu.
„Edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Jeśli chcemy, żeby poziom świadomości i wiedzy wzrósł, to to musi być obowiązkowy przedmiot. Dopóki nie będzie, ludzie będą się z niego zwalniać, a te zajęcia będą na samym dole szkolnej hierarchii” – napisała Kopyt w mediach społecznościowych.
Fundacja Pro-Prawo do Życia podkreśla ten znamienny fakt: osoby odpowiedzialne za wdrożenie „edukacji seksualnej” do polskich szkół mówią wprost: nowy przedmiot musi być obowiązkowy. W przeciwnym razie rodzice mogą nabrać wątpliwości i zacząć zwalniać swoje dzieci z zajęć. Dlatego należy pod przymusem uczyć dzieci o „zdrowiu seksualnym”. Co się kryje pod tym pojęciem? Fundacja wskazuje, że jedna z wymienionych tu lobbystek pracuje jako ekspert dla fundacji Sexedpl. Na stronie zaś tej organizacji można znaleźć liczne materiały z zakresu „edukacji seksualnej”. Jeden z nich zatytułowany jest: „AKCJA: MASTURBACJA!”. Można w nim przeczytać:
„Masturbacja jest wspaniałą sprawą! Masturbacja pozwala nam na to, by oswoić swoje ciało, poznać je, często przeżywać przyjemność seksualną po raz pierwszy w życiu (…). Czy masturbacja jest zdrowa? Tak! Masturbacja jest zdrową ekspresją seksualną i zdrową częścią ludzkiej seksualności (…). Jeśli przesadzisz z bodźcami serwowanymi łechtaczce czy penisowi w czasie masturbacji, to wystarczy dać tym narządom trochę odpocząć, by wróciły do siebie”.
Przymiarki rządu Donald Tuska skomentował Mariusz Dzierżawski z zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia:
– Regularna masturbacja to właśnie jeden z głównych elementów „zdrowia seksualnego”, który ma być promowany w trakcie przymusowych lekcji w polskich szkołach. Właśnie na tym polega perfidia i kłamstwo związane z wdrażaniem w Polsce przymusowej „edukacji seksualnej” – zaznaczył.
– Dla zmylenia czujności rodziców „edukacja seksualna” zostaje nazwana „edukacją zdrowotną”, w trakcie której uczniom mają być przekazywane „neutralne światopoglądowo” fakty z zakresu „zdrowia seksualnego”. Takie przedstawienie tematu sprawia, że wielu rodziców jest biernych i nie widzi powodu do reakcji. Ulegają manipulacji nie wiedząc, że termin „zdrowie seksualne” oznacza, że zdrowa jest regularna masturbacja, zdrowe są akty homoseksualne, zdrowe jest oglądanie pornografii, zdrowa jest rozwiązłość seksualna, zdrowa jest „tranzycja” czyli tak zwana zmiana płci, zdrowa jest aborcja – wymieniał obrońca życia.
– To wszystko już od 1 września 2025 roku obowiązkowo obejmie dzieci w szkołach. Wedle ujawnionych planów, przymusowa „edukacja seksualna” ma być prowadzona w wymiarze co najmniej jednej godziny obowiązkowych lekcji w tygodniu. Wielu rodziców gdyby weszło na strony prowadzone przez „edukatorów seksualnych” i zobaczyło, jakie treści mają być przekazywane ich dzieciom, to natychmiast podjęłoby reakcję i sprzeciwiłoby się „edukacji zdrowotnej”. Większość polskich rodziców jest jednak całkowicie bierna, gdyż albo w ogóle nie wie o tym, że już wkrótce nowy przedmiot wchodzi do szkół, albo wierzy w propagandę i myśli, że w tym wszystkim będzie chodzić o poprawę zdrowia uczniów – podkreślił Mariusz Dzierżawski.
Dlatego Fundacja apeluje do odpowiedzialnych dorosłych o mobilizację i włączenie się w walkę o dzieci; „walkę, w której kluczowe jest kształtowanie świadomości rodziców”.
Pro-Prawo do Życia opracowało i promuje broszurę ostrzegającą przed „edukacją seksualną”, która od 1 września 2025 roku ma wejść do polskich szkół. Publikację można za darmo zamówić za pomocą strony: https://stronazycia.pl/broszura-2024/ Fundacja prosi o zamawianie broszur i rozdawanie ich w swoich parafiach, w szkołach, w duszpasterstwach, w zakładach pracy oraz wśród przyjaciół i znajomych, aby w porę ostrzec jak najwięcej osób przed zagrożeniem i umożliwić rodzicom reakcję.
Źródło: Fundacja Pro-Prawo do Życia
RoM