„Procedura nadmiernego deficytu spadła Donaldowi Tuskowi z nieba. A właściwie nie z nieba, tylko z rządu PiS”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha.
Publicysta przytacza słowa byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu „po zaledwie pół roku rządów Koalicji Obywatelskiej”.
„Morawicki jakoś zapomina wspomnieć, że procedura dotyczy roku 2023, w którym niemal do końca rządziła Zjednoczona Prawica. I gdyby rządziła nadal, prawdopodobnie Polska też zostałaby objęta tą unijną procedurą, co dałoby hipotetycznemu rządowi PiS asumpt do oburzania się na dyktat Brukseli i paliwo do kolejnego plemiennego sporu”, podkreśla.
Wesprzyj nas już teraz!
Ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV zwraca uwagę, że „nadmierny deficyt to skutek hojnego obdarowywania wyborców finansowymi prezentami przez poprzednio rządzących”. Jego zdaniem jednak „sama procedura jest prezentem dla obecnej władzy”.
„Procedura nadmiernego deficytu z dużym wpływem Brukseli na nasze finanse może być bowiem pretekstem dla poucinania programów – wcale niestety akurat nie socjalnych – które na deficyt wpływają, w tym rozwojowych, a których wygaszenie lub spowolnienie trudno byłoby inaczej uzasadnić. Może to być także powód do dokręcenia Polakom śruby fiskalnej”, wyjaśnia.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG