I znów nastał szczególnie trudny czas dla nowoczesnych i wielkomiejskich (najlepiej z Warszawy). W zmierzającą ku europejskim wzorcom przestrzeń publiczną wtargnęły procesje. Straszne, niczym z sennego koszmaru spędzają sen z oczu lemingom. Co bardziej krewcy i zaangażowani przedstawiciele tego plemienia postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. „Antyprocesyjne” podgrzewanie nastrojów przez salonowe media może w nieodległej przyszłości doprowadzić do krwawego finału.
Dużym zdziwieniem dyżurny lubartowskiej policji musiał zareagować na zgłoszenie dotyczące utrudniania przejazdu i stwarzania zagrożenia na drodze przez uczestników procesji Bożego Ciała. Wysłany patrol policyjny nie potwierdził tych informacji. Potem wszystko potoczyło się jak w słynnym dowcipie o Radiu Erewań. Zagrożenie stanowił autor zgłoszenia, który – jak donoszą media – omal nie wjechał w uczestników procesji. Mimo możliwości skorzystania z alternatywnej drogi na siłę jechał trasą, którą podążała procesja, zmuszając jej uczestników do ucieczki spod kół auta. Po kilku minutach zawrócił i ponowił swój wyczyn. Następnie zadzwonił na policję, zgłaszając interwencję. Spuśćmy litościwie zasłonę milczenia na odpowiedź na pytanie o miano na jakie zasługuje „bohaterski” pogromca procesji…
Wesprzyj nas już teraz!
Być może czytał on pojawiające się rokrocznie utyskiwania na „maszerujących katoli” burzących spokój wszelkim odmianom lemingów. W tym roku także ich nie zabrakło. „Boże, znów procesja! Utrudnienia na drogach, kłótnie o ołtarze i manifestacyjna wiara” – krzyczał nagłówek portalu Natemat.pl, strasząc swoich czytelników mroczą perspektywą – procesje Bożego Ciała zakorkują całą Polskę. Do ich obstawy odciągani są policjanci. Ci już ostrzegają przed mandatami i odholowaniem aut. No i po święcie zostają śmieci – więdnące, młode brzózki. Szkoda czasu na dalsze cytowanie wspomnianego artykułu. Warto nadmienić, że w Poznaniu o „świeckość” swego nowiutkiego osiedla zatroskała się grupa jego mieszkańców. Można tylko współczuć proboszczowi, któremu trafili tacy mieszkańcy parafii.
Nie próżnowała także „Wyborcza” donosząc z wypiekami o „poważnym” proteście jegomościa zwanego człowiekiem-motylem. Wsławił się on zakłócaniem łódzkich procesji eucharystycznych głupkowatymi przebierankami przedstawianymi jako „artystyczne działanie”. W tym roku wspomniany delikwent „witał” procesję odziany w różową sukienkę dzierżąc antyklerykalny transparent.
Wszystkie te coraz bardziej śmiałe i plugawe oznaki antyklerykalnych obsesji z czasem mogą – wypadek z okolic Lubartowa pokazuje to najdobitniej – tak nakręcić spiralę nienawiści, że krwawy finał może być już tylko kwestią czasu. Z resztą wspomniany wypadek kierowcy próbującego „rozjechać” procesję z pewnością nie jest jedyny. Wiele z nich pozostaje w pamięci uczestników procesji jak opowieści o „warszawiaku” co chciał z Bożym Ciałem wojować i co go za to spotkało (sic!).
Uczestnicząc w przepięknych, rozmodlonych śpiewem, ubarwionych sypanym kwieciem oraz rozdzwonionych dźwiękiem niezliczonej ilości dzwoneczków procesjach podążających za Najświętszym Sakramentem trudno uwierzyć, iż mogą one stawać się zarzewiem konfliktu. Antyklerykalne szaleństwo ośmielone przez bluźnierczą śmiałość „palikociarni” dotarło do naszych domostw. Bądźmy pewni – czujne ślepia zła nie mogąc znieść blasku wiary będą kusić do coraz większej „odwagi” w atakowaniu.
Łukasz Karpiel