Uruchomienie procedury z art. 7 traktatu o UE wobec Polski to element toczącej się gry. To cios wymierzony państwu, które próbuje tworzyć alternatywną dla Brukseli siłę w Europie i reformować samą UE wedle zasad innych niż życzyłyby sobie tego Berlin i Paryż. Rozpoczętą przeciw Polsce procedurę w rozmowie z PCh24.pl tłumaczy prof. Mieczysław Ryba.
Panie Profesorze, Komisja Europejska zdecydowała o wszczęciu wobec polski procedury z art. 7 traktatu o UE. Jak należy odczytywać takie decyzje?
Wesprzyj nas już teraz!
Jest to próba spacyfikowania dążeń Polski do oczyszczenia aparatu sądowniczego – przypomnę – nigdy nie wymienionego po okresie komunizmu, zatem w dużym stopniu pozostającego w służbie określonej ideologii – może już nie tej klasycznej, komunistycznej, ale neomarksistowskiej.
Po wtóre chodzi o wzmocnienie szeroko rozumianej opozycji w Polsce.
Wreszcie po trzecie, jest to także próba izolacji Polski w kontekście jej ewentualnych zamierzeń dotyczących tworzenia siły alternatywnej w Europie, a zarazem próby reformowania UE w kierunki innym niż tego chce biurokracja Europejska.
Sankcje wobec Polski są realne?
Do nałożenia sankcji droga jest jeszcze daleka. Chodzi tu raczej o kreowanie negatywnego wizerunku Polski w Europie i świecie. Jest to próba osaczenia naszego kraju. Kiedyś tego rodzaju działania Brukseli były mocno spięte z aktywnością opozycji w Polsce, która dziś jest mizerna. Pamiętamy przecież, że w roku ubiegłym przed Bożym Narodzeniem mieliśmy w Polsce „ulicę” i trochę „zagranicę”. Dziś mamy „zagranicę” i trochę „ulicę”.
KE dotąd nie sięgała po procedurę z art. 7. Czym Polska zasłużyła sobie na to „wyróżnienie”?
Toczy się gra, a decyzja zapadała w Berlinie i Paryżu. Komisja Europejska robi to, co zdecydowali wcześniej prezydent Emmanuel Macron i kanclerz Angela Merkel. Nie jest tajemnicą, że biurokracja brukselska jest pod ich silnym wpływem. Jeśli więc ktoś chce właściwie czytać działania Brukseli, musi czynić to przez pryzmat tych dwu stolic.
Dziękuję za rozmowę
Marcin Austyn