– Rodzi się podejrzenie, że jest to zamach na naszą cywilizację – powiedział prawnik prof. Andrzej Zoll w rozmowie z KAI pytany o Konwencję przeciw przemocy i przemocy domowej.
Prof. Zoll zwrócił uwagę, że Konwencja niewiele wnosi do polskiego prawa w zakresie walki z przemocą. – Patrząc na nasz porządek prawny trudno byłoby znaleźć jakieś luki, które by ratyfikowanie Konwencji wypełniło – powiedział. Zdaniem prawnika, ciekawą nowością wydaje się być przede wszystkim pomysł zbudowania infrastruktury pomagającej w mierzeniu się ze zjawiskiem przemocy czyli kwestia organizacji lub wsparcia schronisk dla ofiar przemocy.
Wesprzyj nas już teraz!
Prof. Zoll negatywnie ocenia język prawniczy Konwencji. – Jako prawnik stwierdzam też, że dokument ten jest napisany bardzo złym, w wielu miejscach nieprecyzyjnym językiem, jest w nim dużo sprzeczności, co może skutkować wątpliwościami w stosowaniu tej Konwencji, a przede wszystkim pozostają wątpliwości co do intencji jej twórców. Powstaje pytanie, czy nie ma tu jakiegoś drugiego dna? – pyta naukowiec.
Jakie kwestie niepokoją prof. Zolla? Przede wszystkim sprawa zapisów dotyczących tzw. płci kulturowej, która jest wyróżniania obok płci biologicznej. – Na przykład: stwierdza się, że płeć społeczno-kulturowa oznacza „społecznie skonstruowane role zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”. Nie bardzo rozumiem po co w ogóle ta definicja została umieszczona i co ona ma oznaczać i to budzi wątpliwości. W innym artykule wymienia się płeć biologiczną obok płci społeczno-kulturowej, co sugeruje, że są to pojęcia rozłączne. Zaczyna mnie to niepokoić, więc pytam, co ma być treścią definicji płci społeczno-kulturowej? – zastanawia się profesor.
Wątpliwości, zdaniem prof. Zolla, może budzić także art. 12 Konwencji przeciw przemocy i przemocy domowej, stwierdzający, że „strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.
– Uważam, że to jest przepis najbardziej kontrowersyjny, bo wprowadza on zobowiązanie stron do wykorzenienia tradycji. Rozumiem, że może chodzić tu o tradycję, w oparciu o którą występuje idea niższości kobiet albo stereotypowy model roli kobiet i mężczyzn. Ale jeśli zestawi się to z definicją płci społeczno-kulturowej, to zauważymy, że mówi ona o tym, że chodzi tu o role, które społeczeństwo przypisuje kobietom i mężczyznom, a więc i tradycję tego społeczeństwa, które buduje pewne stereotypy ról kobiety o mężczyzny – komentuje powyższy przepis prof. Zoll i dodaje: –Osobiście nie nazywałbym tego stereotypami, bo chodzi o pewne funkcje. Równouprawnienie kobiet i mężczyzn to kanon dzisiejszego porządku prawnego, ale nie oznacza to tożsamości funkcji społecznych, bo już tak jesteśmy skonstruowani, że pełnimy różne funkcje społeczne. Boję się, że pójdziemy w tym kierunku interpretacji, iż należy wyplenić to wszystko, co wiąże się ze wszystkimi funkcjami społecznymi, spełnianymi przez kobietę i mężczyznę.
Prof. Zoll nie ma wątpliwości, że Konwencja może być projektem prowadzącym do gruntownej przebudowy naszej cywilizacji. – Rodzi się podejrzenie, że jest to zamach na naszą cywilizację. Widzę to niebezpieczeństwo – mówi.
Prawnikowi nie podoba się także inny zapis w Konwencji, odnoszący się do inspirowania do aktów przemocy przez religię. Chodzi dokładnie o zapis: „Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja, tzw. honor nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy, objętych zakresem niniejszej Konwencji”. Prof. Zollowi nie podoba się, że ów artykuł mógłby odnosić się do chrześcijaństwa. – Trzeba mocno podkreślić, że w naszej kulturze ustawianie religii chrześcijańskiej na równi z innymi czynnikami, np. tzw. „honorem” jako wspomagające przemoc, jest nadużyciem – mówi prawnik w rozmowie z KAI.
Zdaniem prof. Zolla, wiele elementów poruszanych w Konwencji w ogóle nie odnosi się do polskiej tradycji. – Konwencja odnosi się do pewnych zjawisk, np. okaleczaniu organów płciowych dziewcząt, czy tzw. zabójstw honorowych. Ale to nie jest element polskiej kultury! Nie można sprowadzać do jednego mianownika wszystkich kultur, religii czy tradycji, przyrównywać cywilizację europejską, źródła tej cywilizacji, jakim niewątpliwie jest chrześcijaństwo – do obcych Europie wzorców kulturowych – podkreśla. Zwraca przy tym uwagę, że zakorzeniony na gruncie polskim „dorobek chrześcijański nie kojarzy się z przemocą”.
– Kościół prowadzi najwięcej placówek, pomagających ofiarom przemocy i kobietom w trudnej sytuacji życiowej. Zaś jednym z najcenniejszych owoców chrześcijaństwa jest uznanie niezbywalnej godności człowieka jako istoty, którą stworzył i odkupił Bóg – zwrócił uwagę prof. Zoll.
Na pytanie o to, co robić z Konwencją, prawnik zaleca, by ją renegocjować. Przypomniał przy tym, że „bardzo wiele państw w Europie tego dokumentu nie ratyfikowało i tylko nieliczne go podpisały”.
Źródło: KAI
ged