21 lutego 2022

Prof. Andrzej Nowak: źródeł sporu między Rosją a Ukrainą należy szukać jeszcze w IX wieku

(fot. PCh24 TV)

Źródeł sporu między Rosją a Ukrainą należy szukać jeszcze w IX w., kiedy ośrodkiem państwa wschodnich Słowian był Kijów. Moskwa politycznym centrum stała się dopiero w XIV w. – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Andrzej Nowak.

Historyk zwraca uwagę, że właśnie w XIV wieku Moskwa chciała pretendować do roli zjednoczyciela ziem ruskich. – Jednak zjednoczenie bez Kijowa, czyli matki miast ruskich, wydawało się Moskwie niepełne, stąd właśnie powstałe roszczenia imperialnego centrum, które wytworzyło się wokół Moskwy w XV w., do tego, aby bezwzględnie opanować ten obszar – tłumaczy.

Autor „Dziejów Polski” przypomina, że ważnym etapem w historii napięć między Moskwą a Kijowem było przeniesienie na wschód granic Korony za sprawą Kazimierza Wielkiego, który odziedziczył tereny dzisiejszej zachodniej Ukrainy. Kolejnym elementem podgrzewającym spór była unia polsko-litewska. – Litwa skupiła bowiem pod swoim panowaniem ogromną część ziem zachodniej Rusi, a więc właściwie cały teren dzisiejszej Białorusi i większość Ukrainy. W wyniku unii polsko-litewskiej te ziemie znalazły się przez następnych kilka wieków pod potężnym wpływem idącym z Zachodu oraz wpływem specyfiki polskiej kultury politycznej i obywatelsko-wolnościowej – wyjaśnia.

Wesprzyj nas już teraz!

Od średniowiecza szły przez Polskę jeszcze inne wpływy, jak chociażby prawo magdeburskie związane z samorządnością w miastach, które jest symbolem przynależności do zachodniej Europy. Z tego wpływu Ukraina także skorzystała, czego dowodem może być chociażby to, że w Kijowie został postawiony pomnik tego prawa – podkreśla historyk. Jak dodaje w ten sposób doszedł kolejny element napięć między Rosją a Ukrainą, czyli spór dwóch zasad politycznych.

Z jednej strony mamy bowiem reprezentowaną przez Moskwę zasadę samodzierżawia, w której władca jest panem absolutnym wszystkiego. Na drugim biegunie mamy natomiast zasadę kozackiej wolności i model samorządności miejskiej. Sytuacja, w której obok Rosji trwa i rozwija swoje państwo Ukraina, odwołująca się do tradycji wolnościowych (własnych-kozackich, Rzeczypospolitej, a także Europy), jest dla autokratycznej Rosji śmiertelnie niebezpieczna. Umacniałaby się bowiem alternatywa, z której mogliby zechcieć skorzystać sami Rosjanie i zapragnąć owego wolnościowego modelu, sprawdzonego w „bratniej”, wschodniosłowiańskiej republice, zakosztować go. Dlatego również obecne władze Rosji próbują tak zdestabilizować ukraińskie państwo, aby taką alternatywę zniszczyć w zarodku – zaznacza historyk.

W dalszej części rozmowy prof. Nowak jest pytany o obecny konflikt między Rosją a Ukrainą i o to, na jakie działania zdecyduje się Moskwa. – Najbardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz, w którym Rosja dokona ataku, ale ograniczonego, to znaczy takiego, który nie zostanie przez Zachód uznany za agresję w pełnej skali. Niestety niektórzy zachodni politycy, m.in. niemieccy i francuscy, dają Putinowi podstawy do takiego rozwiązania – wyjaśnia rozmówca PAP.

Ów atak może przybrać, w stosunkowo najprostszej formie, kształt oficjalnego wkroczenia armii rosyjskiej do tzw. republik, czyli do rebelianckich ośrodków w Ługańsku i Doniecku. Krew zostanie wtedy przelana, choć może na niewielką skalę. Wielka skala tej wojny oznaczałaby dla Rosji konfrontację z Zachodem – co prawda nie militarną, tylko gospodarczą, ale potencjalnie jednak zabójczą dla Rosji. Zatem w pełną wojnę, ofensywę na Kijów czy tym bardziej na Lwów – raczej powątpiewam. Nie uważam bowiem, aby ci, którzy rządzą Rosją, byli szaleńcami – dodaje.

Na koniec prof. Nowak analizuje szeroko pojmowane stosunki między Rosją a Zachodem w kontekście sytuacji na granicy z Ukrainą. – Rosja wsłuchuje się w nastroje panujące na Zachodzie. Zresztą próbuje je bardzo aktywnie budować niezwykle rozbudowaną agenturą wpływu, m.in. za pomocą czasopism czy potężną telewizją Russia Today. Poddaje także swoim sugestiom różne grupy wpływu. Spójrzmy na grupę tzw. realistów w Stanach Zjednoczonych, którzy powtarzają, że skoro oni nie chcą, aby w Meksyku była chińska republika czy stacjonowała chińska armia, to tak samo zrozumiałe jest to, że Rosja ma prawo nie życzyć sobie, żeby na Ukrainie albo nawet w Polsce stacjonowały amerykańskie wojska, które Rosja uznaje za zagrożenie. Czego chcą Ukraińcy czy Polacy – to już owym „realistom” nawet do głowy nie przyjdzie. Liczy się tylko, czego chcą imperia, w tym Rosja – wskazuje.

Rosja odwołuje się jednak nie tylko do czysto imperialnych koncepcji amerykańskich, ale także do tych niemieckich. Słucham uważnie programów publicystycznych pierwszego programu telewizji rosyjskiej. W tych programach niezmiernie silnie podkreśla się, że Zachód nie jest już całością. W rosyjskich programach wyraźnie możemy usłyszeć to, że Niemcy są naturalnym sojusznikiem Rosji. Mówi się, że „serce niemieckiego mieszczanina bije jednym rytmem z sercem Rosjanina” – niechęcią do Ameryki, za to chęcią do wzajemnej, niemiecko-rosyjskiej współpracy gospodarczej. Przejawy rozbicia Zachodu pozwalają Putinowi żywić nadzieję, że reakcja na ograniczoną agresję rosyjską nie tylko nie spowoduje jakiegoś załamania pozycji rosyjskich w przyszłości, ale wręcz ten podział umocni – podsumowuje prof. Andrzej Nowak.

Rozmowa została przeprowadzona 18 lutego.

Oprac. TK / PAP

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 302 815 zł cel: 300 000 zł
101%
wybierz kwotę:
Wspieram