16 czerwca 2016

Prof. Baskerville: Kryzys konstytucyjny wynika z próby zaprzeczenia jej tradycyjnego rozumienia

(fot. Jason Morrison / freeimages.com)

Zdaniem amerykańskiego uczonego prof. Stephana Baskerville’a, mamy w Polsce do czynienia z kryzysem konstytucyjnym, jednak w zupełnie innych kategoriach, niż zwykły to przedstawiać zachodnie media. Co więcej, to właśnie polski kryzys jest najmniej rozwinięty w porównaniu ze spektakularnymi rozmiarami, jakie przybrał w krajach demokracji zachodnich. Stało się tak ze względu na stosunkowo niewielki wpływ „prawniczych misjonarzy”, przysyłanych do krajów Europy Środkowo-Wschodniej po upadku komunizmu, na ustawodawstwo i praktykę orzeczniczą.

 

Opisywane przez prof. Baskerville’a zjawisko, które stało się jedną z przyczyn transatlantyckiego kryzysu konstytucyjnego, to „prawnicza supremacja” – forma podporządkowania prawa stanowionego gremiom niewybieralnych jurystów, którzy stali się nową, samozwańczą arystokracją państw zachodnich. Warstwa ta wkomponowała się ostatecznie w ustroje tych państw za pełnym przyzwoleniem tamtejszych rządów – sędziowie zamiast kontrolować rząd, do czego zostali powołani, płynnie przeszli do przyznawania mu władzy tam, gdzie nigdy nie był upoważniony do jej sprawowania. Najbardziej jaskrawymi przejawami tego procesu w Ameryce są wyroki Sądu Najwyższego Roe v. Wade z 1973 r., legalizujący aborcję na terenie wszystkich stanów, oraz Obergefell v. Hodges z 2015 r., narzucająca stanom uznawanie związków jednopłciowych za małżeństwa. Symboliczną stała się tutaj sprawa Kim Davis, która po ubiegłorocznym orzeczeniu jako sekretarz gminy Rowand w stanie Kentucky odmówiła wydania parom homoseksualnym dokumentów, potwierdzających zawarcie małżeństwa, za co została skazana na karę pozbawienia wolności.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Prawnicza supremacja” nie dotyczy wyłącznie sędziów, ale również prokuratorów, którzy – pozbawieni jakiejkolwiek kontroli – szafują oskarżeniami o gwałt, przemoc domową czy homofobię, które – niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy – na zawsze obciążają życiorysy oskarżonych. Szeroko krytykowaną instytucją są również amerykańskie sądy rodzinne, opanowane przez organizacje skrajnie feministyczne, w imię abstrakcyjnie rozumianego prawa odrywające dzieci od domu rodzinnego – środowiska najbardziej naturalnego dla jego zdrowego rozwoju.

 

Źródłem takiej postawy jest opowiedzenie się przez zachodnie środowiska prawnicze po jednej ze stron konfliktu kulturowego i aksjologicznego. Prof. Baskerville podaje znamienny przykład wypowiedzi Marka Tushneta, profesora prawa na Harvardzie, który w ubiegłym miesiącu publicznie porównał konserwatystów (jako tych, którzy przegrali wojnę kulturową) do hitlerowskich Niemiec, pokonanych w II wojnie światowej, i zaapelował do podobnego potraktowania ich przez liberalne rządy. Tushnet w skrajnej formie wyraził faktyczne stanowisko swojego środowiska – poczucie, że zwycięstwo nad religią w przestrzeni publicznej, tradycyjną rodziną czy dążeniem do prawnej ochrony życia nienarodzonych już się dokonało, a kolejne kroki w kierunku ich likwidacji są czymś oczywistym, co należy do przywilejów zwycięzcy.


Z tej właśnie perspektywy należy spojrzeć na sytuację w Polsce, w której takie zwycięstwo nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie – Trybunał Konstytucyjny już w roku 1997 r. potwierdził konstytucyjne prawo do życia, przysługujące każdemu człowiekowi także w prenatalnej fazie rozwoju, i to jeszcze przed wejściem w życie nowej Konstytucji z jej art. 38, który to prawo ostatecznie potwierdził. Podobnie jest z małżeństwem i rodziną – w odróżnieniu od art. 79 ust. 1 Konstytucji PRL, art. 18 obecnej ustawy zasadniczej wyraźnie podkreśla, że małżeństwo jest wyłącznie związkiem kobiety i mężczyzny, wykluczając instytucjonalizację związków innego typu.

 

Prof. Baskerville dostrzega natomiast problem wspólny dla Polski i USA – jest nim dążenie Kościoła i innych związków wyznaniowych do źle rozumianej „apolityczności”. Zamiast zabierać głos w sprawach istotnych dla swoich wiernych, a dotyczących ważnych kwestii publicznych, Kościołowi zdarza się „umywać ręce”, pozostawiając wiernych bez należytego pouczenia, co jest dobre, a co złe. Brak przekazywania tej wiedzy poskutkował na Zachodzie masową laicyzacją i indyferentyzmem moralnym, a tradycyjne nauczanie nie tylko Kościoła katolickiego, ale i poszczególnych wyznań protestanckich nie stanowi już dla ich wiernych żadnego punktu odniesienia. Wg profesora nawet istnienie stabilnych, niezależnych instytucji, prezentujących poglądy spójne z religią chrześcijańską, nie zastąpi potrzeby bezpośredniego nauczania przez duszpasterzy.

 

Amerykański uczony dostrzega dwie kluczowe instytucje, będące dla obozu „postępowego” reliktami epoki, o której chcieliby jak najszybciej zapomnieć; których samo istnienie jest dla nich problematyczne; których istota jest stopniowo reinterpretowana, aby docelowo zostały kiedyś zlikwidowane. Pierwsza z nich to małżeństwo – instytucja niemająca żadnego uzasadnienia z punktu widzenia interesu państwa, a jednak niezbędna dla prawidłowego wychowania potomstwa. Profesor postuluje, by państwo wycofało się z regulowania tej dziedziny i pozostawiło ją związkom wyznaniowym oraz kontroli społecznej. Powinno się przy tym sprzyjać naprawianiu relacji małżeńskiej zamiast natychmiastowego oferowania rozwodu (na którym zarabiają prawnicy – kolejna zależność systemowa „prawniczej supremacji”). Drugą instytucją jest kapelan wojskowy, którego obecność w wojsku jest uzasadniona wolnością wyznania, ale zarazem istnieje przecież ryzyko, że w ramach realizowania swojej posługi będzie propagował stanowisko epoki, która już przecież została zwyciężona przez „postępowców”.

 

Konstytucja oryginalnie stanowiła akt normatywny najwyższej rangi jako kodyfikacja norm najbardziej istotnych dla danego narodu. Naprzeciw temu założeniu wychodzi teoria „żywej Konstytucji” zakładająca, że ustawa zasadnicza jest źródłem prawa ewoluującego, zmiennego w zależności od oczekiwań społeczeństwa amerykańskiego (a raczej tych środowisk, które najgłośniej przywłaszczają sobie prawo do reprezentowania ogółu) w danym momencie. Konstytucję można więc dowolnie interpretować w duchu obowiązujących na katedrach uniwersyteckich „postępowych” ideologii.

 


POz/NB




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 12 191 zł cel: 500 000 zł
2%
wybierz kwotę:
Wspieram