W sprawach publicznych wolno Kościołowi głos za zgodą, a właściwie na rozkaz „magisterium z Czerskiej” – skomentował sytuację Kościoła w Polsce w ostatnich tygodniach kampanii wyborczej prof. Jacek Bartyzel dla PCh24.pl.
Kiedy się czyta wynurzenia lewoskrętnych działaczy byłej opozycji i „Solidarności” na temat Kościoła, to z monotonią klekotu buddyjskiego młynka pojawia się ten sam leitmotiv: psim obowiązkiem – więc nie wymaga to żadnej wdzięczności – Kościoła (w osobach Jego prezbiterów) było wspomaganie materialne i logistyczne (duchowe to już niekoniecznie) działaczy podziemia, wyposażanie ich w pieniądze, żywność i inne dary napływające z Zachodu (i to w najlepszym sorcie), przechowywanie materiałów konspiracyjnych, udostępnianie kościelnej poligrafii dla druków „drugoobiegowych”, wyszukiwanie miejsc do ukrywania się przed bezpieką, negocjowanie uwolnienia internowanych bądź aresztowanych i skazanych, umożliwienie dokończenia studiów lub zatrudnianie na katolickich uczelniach studentów i adeptów nauki. W tym ostatnim przypadku najbardziej jaskrawy jest casus Hartmana na KUL, któremu jakoś wtedy „nieludzkie doktryny Kościoła” – jak mówi dzisiaj – nie śmierdziały lub przynajmniej udawał, że pachną.
Wesprzyj nas już teraz!
Kościół roztaczał też niegdyś opiekę – i to także uznawano za jego wiadomy obowiązek – nad relegowanymi z państwowych uniwersytetów, zapraszał tych, którzy działali jawnie na odczyty do sal przykościelnych i suto ich wynagradzał, zatrudniał tychże i równie hojne opłacał w wydawanych przez diecezje i zakony czasopismach, nie pytając o światopogląd – choćby przypadek Pawła Śpiewaka w michalickiej „Powściągliwość i Praca”.
W żadnym wypadku natomiast Kościołowi hierarchicznemu ani wówczas, ani zwłaszcza po 1989 roku, nie wolno „wtrącać się do polityki”, czyli stawiać jakichkolwiek wymogów moralnych w życiu politycznym, bronić prawa naturalnego, piętnować dewiacji, mieć wpływu na wychowanie i edukację, wysuwać jakichkolwiek dezyderatów ustrojowych, uczestniczyć w ceremoniach państwowych.
W sprawach publicznych wolno Mu zabierać głos tylko za zgodą, a właściwie na rozkaz „magisterium z Czerskiej” i w „pełnej jedności” z treścią tego „nauczania”.
Prof. Jacek Bartyzel