– Jako Polska staniemy się jednym wielkim frankowiczem, bo transfery gotówkowe idą właśnie w tę stronę – mówił prof. Grzegorz Kucharczyk w programie „Prawy Prosty. Plus” na kanale PCh24TV. I jak ostrzegał, trzeba pamiętać, że w takim wypadku, w mocy pozostaje maksyma „kto płaci, ten wymaga”. Co oznacza to dla Polski?
Gośćmi programu Łukasza Karpiela „Prawy Prosty. Plus” był prof. Grzegorz Kucharczyk i Witold Gadowski, którzy komentowali najnowsze wydarzenia polityczne i społeczne. Wśród nich nie zabrakło kontrowersji wokół Funduszu Odbudowy. Warto przypomnieć, że w Sejmie zgoda na realizację unijnego programu została wypracowana z pomocą posłów Lewicy, którzy wsparli swoimi głosami PiS, opuszczone w tej kwestii przez Solidarną Polskę. Program przedstawiany jest jako szansa na rozwój, a zapomina się o elementach, które mogą nas słono kosztować. To uwspólnienie długu, wieloletnie kredyty oraz mechanizm uzależniający wypłaty od oceny praworządności.
Komentując nowe sojusze prof. Kucharczyk zauważył, że proces marginalizacji ministra Ziobry był widoczny już wcześniej. I być może – „dla dobra Polski” – finalnie dojdzie do porozumienia w Zjednoczonej Prawicy. Niemniej długi marsz w stronę porozumienia z Lewicą jest faktem i trwa on od miesięcy. To chociażby „piątka dla zwierząt”, której towarzyszyła retoryka, że chodzi tu o empatię, o braci mniejszych i w której św. Franciszka zapisano do inicjatorów projektu. – De facto chodziło o otwarcie się na Lewicę. Potem mieliśmy transfer poseł Lewicy do ugrupowania Jarosława Gowina, a teraz mamy głosowanie nad Funduszem Odbudowy. To zaczyna układać się w przedziwną mozaikę, niezbyt dobrą dla Polski – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie prof. Kucharczyka, Polska – m.in. za sprawą Funduszu Odbudowy, może dziś stać się wielkim „frankowiczem”. – Mamy zatem do czynienia nie z miną, ale z całym polem minowym z opóźnionym zapłonem. Dziś wchodzimy na to pole beztrosko, ale konsekwencje tego na pewno będą. Tu powrócę do maksymy „kto płaci, ten wymaga”. Nie ma wyjątków od tej reguły – ocenił.
W programie mowa była też o międzynarodowych korporacjach i ich rosnącej roli we współczesnym świecie. Jak się okazuje, dziś mają one wiele do powiedzenia jeśli idzie np. o kierunki działań, także politycznych. – Dziś jesteśmy świadkami tego, jak wielkie korporacje pokazują kto tu rządzi. Przegapiliśmy ten moment, w którym doszło do tak wielkiej „kartelizacji” tych korporacji (dziś średniej wielkości korporacja miedzynarodowa ma roczny przychód większy niż np. państwo polskie). Na początku 2021 roku widzieliśmy demonstrację ich siły. Bo przecież jeżeli można było ocenzurować urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, to tak naprawdę można wszystko. To już nie jedna, ale wiele czerwonych linii zostało przekroczonych – dodał.
I jeśli nałożymy tu owo bogactwo wpływów materialnych, to w rzeczywistości przekonujemy się, że istnieje jedynie fasada rządów demokratycznych (czyli wybory, konstytuowanie się władz), a w praktyce ponownie obowiązuje zasada, że rządzi i wymaga ten kto płaci.
MA