– Dzisiejszy człowiek Zachodu jest słabo wykształcony, nie posiada elementarnej wiedzy o historii i kulturze, ma natomiast kilka idoli, do których się modli. Jednym z nich jest właśnie LGBT, czyli ideologia gender, a drugą klimat i związane z nim ideologie zielone – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
Filozof przypomina, iż koncepcja gender mówi, że nie ma czegoś takiego jak płeć, że całe biologiczne uwarunkowanie płci to jest sprawa czwartorzędna. – W istocie zamiast płci mamy gender, czyli pewien konstrukt, który może występować w dowolnych odmianach. Ta ideologia określa się jako emancypacyjna, ponieważ ma służyć wyzwoleniu nas z podziału na dwie płcie. Do tej pory człowiek był przekonany, że jest albo kobietą, albo mężczyzną i że ludzkość dzieli się na kobiety i mężczyzn, a teraz okazuje się, że było to więzienie, w którym tkwiliśmy, i z tego więzienia się nas wyzwala – wyjaśnia.
W ocenie europosła każdy, kto obcuje z Unią Europejską, widzi ją z bliska i umie patrzeć na to, co się w niej dzieje, ten natychmiast dostrzeże, że kwestia prawdy lub fałszu i kwestia prawa kompletnie nie mają w niej znaczenia. – Mamy w Unii do czynienia ze światem zakłamanym, gdzie kłamstwo stało się narzędziem tępienia wszystkich, którzy myślą inaczej, a szczególnie narzędziem służącym gnębieniu wszystkich ruchów, partii, rządów i poglądów o tendencjach konserwatywnych. Natomiast w przypadku kwestii LGBT mamy jeszcze wątek dodatkowy. To jest jedna z najświętszych idei, które konstytuują mentalność współczesnego człowieka Zachodu. Jest to umysł, niestety, dość prymitywny, powiedziałbym nawet: zbarbaryzowany w wyniku upadku edukacji i wszechobecności ideologii lewicowej – podkreśla.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozmówca tygodnika „Do Rzeczy” zauważa, że gdy tylko pojawia się choćby najdrobniejsza informacja, że polski rząd sprzeciwia się LGBT, to natychmiast cały potężny buldożer zostaje puszczony w ruch. – I żadne merytoryczne argumenty nie mają znaczenia. Pytano panią von der Leyen lub którąś z pań komisarz, czy mogłaby wskazać, gdzie dokładnie znajdują się takie miejsca w Polsce. Odpowiedzi oczywiście nie było, lecz ataki kontynuowano. Gdy zabierałem w tej kwestii głos, podałem europejskie dane na temat ofiar ataków motywowanych płcią za 2020 r. W Niemczech to było prawie 300 przypadków, w Holandii dwa razy więcej, a w Polsce, jeśli dobrze pamiętam, 13. Tak wygląda rzeczywistość. W Polsce osoby o skłonnościach homoseksualnych nie są przedmiotem ostracyzmu czy ataku. Można podawać statystyki jednoznacznie tego dowodzące, lecz tutaj fakty się nie liczą. Spektakl zawsze przebiega według jednego schematu: wychodzi komisarz albo przewodnicząca i mówi, że „my, Europejczycy, będziemy bronić wartości europejskich i potępiamy strefy wolne od LGBT”. A potem zaczyna się seans orwellowski: przychodzą szefowie grup i powtarzają to samo, a po nich inni posłowie i także mówią to samo. A jeśli niekiedy znajdzie się ktoś mówiący, że to jest kłamstwo, to i tak jego głos ginie we wrzaskliwych potępieniach kilkudziesięciu kolejnych mówców. A na koniec znowu występuje komisarz czy pani przewodnicząca i dziękując za debatę (?), podkreśla, że „my, Europejczycy, będziemy bronić naszych wartości i potępiamy strefy wolne od LGBT” – opisuje.
– Kto pamięta dawne czasy, temu zaraz przychodzą na myśl Komitet Centralny lub Plenum Partii i liczne rzesze towarzyszy potępiających rewizjonizm czy coś innego. Tu i tam mamy świat orwellowski: uporczywe wtłaczanie w głowy jednego wątku i orkiestrowanie politycznej nienawiści do wroga, który przedstawiany jest w formie karykaturalnej. A do tego seansu orwellowskiego dołączają dzisiaj inni: Rada Europy, jeden trybunał, drugi trybunał, jakieś stowarzyszenia europejskie, Politico, „Le Monde” itd. Tak działa dzisiaj świat, który kiedyś, za komuny, nazywaliśmy światem wolnym – podsumowuje prof. Ryszard Legutko.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK