4 lipca 2021

Prof. Lugaresi: gdy osobowość papieża przesłania papiestwo

(fot. Piotr Tumidajski/FORUM 11-03-2013 Rome/Vatican)

„Od pewnego czasu w Kościele zachodzi proces, który nazwać można personalizacją papiestwa. Rozumiem przez to przewagę w percepcji wiernych, jak i w sposobie sprawowania władzy papieskiej, posiadaną przez elementy przynależne do osobowości tego, kto władzę tę »pro tempore« sprawuje, nad jej wymiarem instytucjonalnym” – pisze Leonardo Lugaresi, uczony specjalizujący się w starożytności chrześcijańskiej. „Naddatek osobowości, jeśli mogę się tak wyrazić, może stać się w przypadku papieża czynnikiem tworzącym podziały, paradoksalnie przecząc jednemu z podstawowych wymogów posługi Piotrowej: strzeżeniu jedności” – czytamy.

„Nie jest tajemnicą to – pisze Sandro Magister – że papież Franciszek nie darzy szczególną sympatią tych ruchów kościelnych – od Foccolari po Neokatechument, od Legionistów Chrystusa po charyzmatyków – które były tak umiłowane przez Jana Pawła II. Dowód odnajdziemy w postaci dekretu z 3 czerwca, nakładającego rygorystyczne ograniczenia czasowe w pełnieniu stanowisk administracyjnych, skutkując w niektórych przypadkach dekapitacją. Milczenie, z jakim ruchy te przyjęły dekret, wskazuje na to, jak trudno było im strawić jego treść. Należy jednakże stwierdzić, że w ostatnich latach dochodziło do zbyt wielu przypadków »zawłaszczenia charyzmatu, (…) centralizacji funkcji, jak również przejawów traktowania samego siebie jako punktu odniesienia, co z łatwością prowadziło do naruszeń godności osoby ludzkiej, wolności, a także prawdziwych nadużyć«, jak przeczytać możemy w nocie wyjaśniającej dołączonej do dekretu”.

W tym właśnie kontekście Leonardo Lugaresi diagnozuje „niepokojące” i „tajemnicze” jeszcze zjawisko, które określa jako kryzys charyzmatów (lub… charyzmy). Włoski uczony sugeruje, że w chrześcijaństwie istnieje napięcie między uniwersalnością Bożej miłości względem rodzaju ludzkiego a „tajemnicą wyboru”, którego Bóg dokonuje w przypadku konkretnego człowieka mającego tę miłość głosić. Napięcie to nie istniało jedynie w przypadku Jezusa Chrystusa, Wcielonego Słowa, dotyka jednakże wszystkich Jego uczniów. Każdy spośród apostołów posiadał określoną osobowość, którą nie zawsze można było oddzielić od danych im charyzmatów. Lugaresi sugeruje, że obecny „kryzys” może być ozdrowieńczym wstrząsem, który oczyści – bądź najzwyczajniej skoryguje – sposób rozumienia darów i działania Ducha Świętego. Równocześnie uczony wskazuje na inny wymiar: problem osobowości wydaje się w nowy sposób wpływać dziś na Kościół jako instytucję, choć do jego natury należy taki rodzaj napięcia między jednostką a działaniem Ducha, który jest dla Kościoła korzystny. Dostrzec to można także w przypadku papiestwa.

Wesprzyj nas już teraz!

„Od pewnego czasu w Kościele zachodzi proces – pisze Lugaresi – który nazwać można personalizacją papiestwa. Rozumiem przez to przewagę w percepcji wiernych, jak i w sposobie sprawowania władzy papieskiej, posiadaną przez elementy osobowości tego, kto ją »pro tempore« sprawuje, nad instytucjonalnym wymiarem tej władzy, który jest oddzielany od osoby. Najprościej rzecz ujmując, Franciszek, Benedykt czy Jan Paweł II, czy kogokolwiek by tu wymienić, posiada znaczenie większe niż same funkcje papieża jako takiego. Rzeczą niezwykle interesującą byłoby studia nad historycznymi etapami tego procesu, które odróżnić należy od analizy instytucjonalnego rozwoju papiestwa, dobrze już opracowanej historiograficznie”.

Włoski uczony sugeruje, że ten proces „personalizacji” papiestwa rozpoczął się za pontyfikatu Pius IX, kolejny etap to czasy Piusa XII, kiedy to Kościół przeszedł znaczącą centralizację. „Nawet odbiór pontyfikatu Jana XXIII, zabarwiony powszechnie sentymentem, był co do istoty określony osobowością »dobrego papieża« (jak już wspominałem, to określenie pozbawione precedensu, dostarczające wiele powodów do przemyśleń), która od tamtego czasu przesłoniła każdy inny aspekt jego panowania. Proces personalizacji papiestwa dokonał gigantycznych postępów w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II – nie wskutek pretekstów, ani stwierdzam tego tego z żalem; podstawą tego procesu był olbrzymi format osobowości Karola Wojtyły, która dla wielu z nas była nieodparcie fascynująca. Konsekwencje tych postępów są prawdopodobnie niemożliwe lub bardzo trudne to odwrócenia. W tym wszystkim, naturalnie, decydujące znaczenie odegrało zjawisko o bardziej ogólnym charakterze: mediatyzacji doświadczeń. Dotyka ono wszystkich nas, w tym samym zakresie, tak ludzi należących do Kościoła, jak i znajdujących się poza nim. Nie wiem jednak, czy zostało ono do tej pory odpowiednio przebadane i właściwie zrozumiane pod względem wpływu, jakie wywarło na zdarzenia kościelne w wieku XX i XX” – czytamy. Dziś to napięcie między osobowością a urzędem stało się olbrzymie, żyjemy w społeczeństwach kształtowanych przez media służące rozrywce. Media te „wynoszą, wzmacniają i zniekształcają osobowość przywódcy, czynią go zwodniczo bliskim i znanym ludziom, rzutują jego sylwetkę na ekran publicznych reprezentacji w sposób, który przesłania jego funkcję instytucjonalną”.

„Jeszcze nie tak dawno temu, kto poza mieszkańcami Rzymu mógł powiedzieć, że zna papieża? Dla wszystkich innych ludzi należących do katolickiego świata znajomość papieża była jedynie nieco większa od znajomości jego imienia. Papieskie zarządzenia i nauczanie niemal wyłącznie przekazywane były za pośrednictwem peryferyjnych instytucji Kościoła, na sposób całkowicie hierarchiczny: od papieża do biskupów, od biskupów do proboszczów, a przez proboszczów wiernym. Dziś przeciwnie, coraz więcej jest chrześcijan, którzy być może nawet nie znają swojego proboszcza, ale doskonale znają papieża (albo tak im się wydaje). Dlatego też upowszechnia się obraz papieża jako »proboszcza całego świata«. Ktoś może w ten sposób postrzegać codzienne Msze Franciszka w Domu Świętej Marty, sprawowane w trakcie długiego okresu zawieszenia liturgii wskutek pandemii” – zauważa Lugaresi. To jednak rzecz dotykająca całego Kościoła i jego hierarchicznej natury.

„Jeśli relacja łącząca »osobowość instytucjonalną« z instytucją nie jest prowadzona na sposób autentycznie chrześcijański i rygorystyczny metodologicznie, to w sposób nieunikniony powstaną problemy, a nawet bardzo poważne problemy” – podkreśla uczony. Wskazuje także na paradoks: jeśli takie zjawiska (i problemy) zachodzą na niższym poziomie struktury Kościoła, wierny może temu łatwo zaradzić, np. uczestnicząc we Mszy świętej w sąsiedniej parafii. „W przypadku papieża, co oczywiste, takie rozwiązanie nie zadziała, jest bowiem tylko jeden papież (także i teraz, wbrew twierdzeniom niektórych niedoinformowanych osób) i dotyczy to wszystkich. Papież, tak jak każdy, naturalnie powinien posiadać osobowość. Ale jeśli w konkretnym zakresie wykonywania posługi piotrowej w ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat – z powodów, które nie sposób tu odkryć – wpływ osobowości papieża miałby wzrastać do stanu, w którym staje się czynnikiem dominującym, jak to ma miejsce dziś, to nie uważam tego za rzecz dobrą. Naddatek osobowości, jeśli mogę się tak wyrazić, stać się może w przypadku papieża czynnikiem tworzącym podziały, paradoksalnie przecząc jednemu z podstawowych wymogów posługi Piotrowej: strzeżeniu jedności” – czytamy.

Leonardo Lugaresi (ur. 1954) ukończył studia klasycystyczne w Bolonii, gdzie obronił także pracę doktorską zatytułowaną „Vanitas ludus omnis. Il problema degli  spettacoli nel cristianesimo antico (II-IV secolo)”, pracował nad wydaniami tekstów św. Grzegorza z Nazjanzu, interpretacją pism Orygenesa i Tertuliana, prowadził studia nad relacjami społecznymi i kulturą starożytności chrześcijańskiej. Publikował m.in. na łamach „Rivista di Storia e Letteratura Religiosa”, „Annali di Storia dell’Esegesi”, „PATH. Periodicum internationale editum a Pontificia Academia Theologiae” i „L’Osservatore Romano”.

Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it

mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 32 556 zł cel: 500 000 zł
7%
wybierz kwotę:
Wspieram